sobota, 29 września 2012

[248] "Delirium" Lauren Oliver


Autorka: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2012
Stron: 360
Ocena:
10/10



"Oto najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija człowieka, gdy go dopada, i wtedy gdy go omija."




Debiutancka książka Lauren Oliver podobała mi się, ale nie zachwyciła. Mimo to miałam w planach "Delirium" - i fabuła mnie bardziej ciekawiła, jak i sama książka była bardziej chwalona niż "7 razy dziś". Po przeczytaniu "Delirium" stwierdzam, że warto było sięgnąć po kolejną książkę tej pisarki.

W "Delirium" autorka przedstawia nam przyszłość, w której uznano miłość za chorobę. Minęły 64 lata od tego momentu, a 43, odkąd udoskonalono metodę jej leczenia. Osoba wyleczona nie zna już wtedy pojęcia miłość i nie potrafi jej odczuć. A dokładniej - nie czuje prawie nic. Pocieszyć dziecko, gdy się wywróci? Nie, niech po prostu wstanie i nie płacze. Spotykasz dziewczynę, która kiedyś, przed wyleczeniem, była twoją najbliższą przyjaciółką? Obojętnie witasz się skinieniem głowy. Żenisz się? Twój małżonek jest dla ciebie równie ważny jak sąsiadka z domu obok. Żadnego przytulenia, pocałunków, pocieszenia. Żadnych głośnych zabaw, nadmiernej ekscytacji. Zakaz miłości, ale i cieplejszych uczuć.

W takim świecie żyje Lena. Odlicza dni do swojego zabiegu, nie może się go doczekać. Pragnie zostać wyleczona, boi się, że mogłaby zachorować. Nie chce powielić błędów matki, na którą remedium kilkakrotnie nie zadziałało, aż wreszcie popełniła samobójstwo. I wtedy Lena poznaje Alexa, chłopaka, który pochodzi z Głuszy, gdzie ludzie są wolni. Z dnia na dzień, po ukradkowych spotkaniach, zdaje sobie sprawę, że i ją dopadła amor deliria nervosa... I że wcale nie chce być z niej wyleczona. Czy można kochać w świecie, w którym miłość to choroba, a ludzie nią zarażeni są szkodliwymi odmieńcami? Co zrobić, gdy kochasz w świecie, gdzie jest to uczucie zakazane? Czy odważysz się przekroczyć Granicę i zostawić przeszłość za sobą? Dla.. miłości?

Miłość - jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron.
P r z e d  i  p o.  I  w  t r a k c i e - moment na krawędzi.

"Delirium" od początku było intrygujące. Wizja świata, gdzie miłość jest chorobą, jest po prostu nie do pomyślenia i była ogromnie ciekawa jak autorka chce to opisać. A opisała doskonale. Już w "7 razy dziś" było widać, jak ciekawie autorka potrafi opisywać uczucia i wydarzenia. Tutaj popisała się tą umiejętnością jeszcze bardziej, ale na dokładkę byli też ciekawi bohaterowie. Lena do pewnego stopnia przypominała mi mnie samą. Alex to z pewnością największy plus tej książki, bardzo intrygująca postać, nieprzerysowana. Reszta bohaterów, może była już mniej istotna, ale mimo to posiadali jakieś szczególne cechy, tak że nie byli bezbarwnym tłem.

Do tego zakończenie... Czytałam je z zapartym tchem, siedząc jak na szpilkach, a gdy już je skończyłam, cofałam się kilka stron i zaczynałam od nowa. Nie mogłam w nie uwierzyć. "Delirium" naprawdę polecam. To nie jest słodkie love story. Warto przeczytać.

A Wy? Klikniecie Yes... czy No?




niedziela, 23 września 2012

[247] "Gobelin. Demon i kuźnia" Henry H. Neff + relacja ze spotkania

Autor: Henry H. Neff
Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginalny: The Tapestry. The Fiend and the Forge
Seria: Gobelin, tom 3
Rok wydania: 2012
Stron: 558
Ocena:
9/10

 "W czterech królestwach jest sporo dość potężnych demonów, które mają własne cele, stronnictwa i rywali. [...] Sam znam ze dwunastu, którzy mogliby mieć interes w zatopieniu statku. A więc czy to David Menlo potrząsa pajęczyną, czy może konkurencyjny pająk?
- To niebezpieczna gra.
- Być może - przyznał David. - Ale zabawniej jest być rewolucjonistą niż rządzącym."

Nie wiem, skąd wzięłam przekonanie, że Gobelin to trylogia. Naprawdę nie wiem. I gdy ujrzałam tę książkę w katalogu Świata Książki, nie było takiej siły, która odciągnęła mnie od postanowienia, że właśnie ją musimy zamówić. Sądziłam, że nareszcie poznam zakończenie tej trylogii, a tymczasem wyszło na to, że jeszcze będzie czwarty tom. I piąty tom. Mam nadzieję, że bez szóstego. Bo szkoda byłoby zepsuć tak wspaniałą serię. Bo Gobelin właśnie taki jest. A jednocześnie, bez reklam, bez jakiejś takiej promocji, etc, jest mało popularny (choć na szczęście wystarczająco, by wciąż go wydawano w Polsce), nad czym ubolewam. Bo to naprawdę dobra seria.

Trzeci tom zaczyna się kilka miesięcy po pierwszym. W bitwie na terenie Rowan, siły szkoły i agentów uległy armii demonów. Księga trafiła w ręce Astarotha, a szkołę zostawiono w spokoju. Pozwolono się jej odbudować, ale nie rekrutować nowych mistyków. Pozwolono im żyć, ale nadano wiele ograniczeń i zakazów. Dla Maxa, pogodzenie się z takim losem, jest nie do przyjęcia. Pies Rowan, ze swoją gwałtowną naturą, nie potrafi się pogodzić z tą uległością wobec demonów, chce walczyć. Początkowo biernie obserwuje wydarzenia, ale pewne zdarzenie wyprowadza go z równowagi. Niewiele później opuszcza Rowan i w tajemnicy udaje się w poszukiwaniu zemsty. W szkole natomiast pozostaje David. Chłopak o ogromnej sile mistycznej, młody Czarnoksiężnik. Eksperymentuje z mrocznymi mocami, mimo zakazu wzywania demonów - kontaktuje się z nimi. Szkodzi Wrogowi w aspekcie magicznym, a przeciwnicy nie potrafią sobie z tym poradzić. Obmyśla plan, który kosztuje go wiele wysiłku. Jak długo wytrwa w swoim "drugim" życiu? Czy w decydującej chwili, nie zawiedzie go jego "pożyczone" serce?

Pierwszy tom serii był dość niewinny. Książka była przygodówką, z magią, tajemnicami, zagadkami. Drugi tom był brutalniejszy, a bohaterowie "dorośli". Fabuła była znacznie obszerniejsza i na poważnie rozpoczęła się walka z Demonem. Trzeci tom upewnił mnie, co do jednego - autor nie zamierza oszczędzać bohaterów. Nie brakuje śmierci, ran, tortur, zniewolenia. Starannie dopracował książkę, świat i podział demonów, postępowanie Astarotha z księgą. Z błyskawicznym tempie przewracałam kartki, pragnąc wiedzieć, co dalej. Ostatnie kartki czytałam z takim skupieniem, że aż dziwnie, że stron nie wypaliło. Szczerze mówiąc, nie mogłam uwierzyć, w to co czytam. Jestem totalnie zdezorientowana, co spotka bohaterów w tomie czwartym.

Serię bardzo polecam. Nie ma ona wielkiej reklamy, wytwórnie nie biją się o prawa do ekranizacji, nazwisko nie jest słynne, a książki nie promuje trailer - ale jest to seria naprawdę godna przeczytania.

***

Nie będę poświęcać na tę króciutką relację osobnej notki, ale pochwalić się chcę :) We wtorek byłam w Szczecinie na promocji filmu Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa. Był obecny oczywiście autor książki, Rafał Kosik i jeden z aktorów - w Szczecinie funkcja reprezentowania filmowej trójcy przypadła Maćkowi Stolarczykowi (grającego Neta). Początkowo było niewiele osób, ale z czasem przybył spory tłumek. Najpierw był oczywiście czas na pytania, później rozdano nam kartki konkursowe i odpowiadaliśmy na 15 pytań, dotyczących książki i trailera. Wyłożyłam się niestety na jednym z pytań o trailer, no i zyskałam tylko 14 punktów. Nie wygrałam budzika na wodę, szkoda ;) Ale za to wygrałam książkę TMK i kubek. Kubek zgarnęłam, książkę oddałam przyjaciółce.


Ponieważ zwolniłam się z połowy lekcji w szkole, nie byłam w stanie przywieźć wszystkich książek z serii :) Przywiozłam więc właśnie swój egzemplarz TMK, a na samym spotkaniu dostałam też opowiadanie FNiN oraz Metoda Sześciopalczastego - w obu egzemplarzach mam więc autografy p. Kosika i Maćka. No i pamiątkowe zdjęcie. 

Tym razem, za pozwoleniem przyjaciółki, szastam naszym zdjęciem. Która to ja, ta niebieska czy brązowa? Macie jedną szansę ;)

 Już po uzyskaniu autografu, nudząc się, postanowiłam zrobić jeszcze jedno zdjęcie. Maciek i p. Kosik spokojnie sobie podpisywali kolejne książki. Więc wyobraźcie sobie, jaki miałam ubaw, gdy po zrobieniu zdjęcia, okazało się, że Maciek akurat spojrzał prosto w moją stronę ;)

No i autografy. Ten na egzemplarzu TMK.

A ten na egzemplarzu opowiadania. Nie jestem w stanie odczytać, co dokładnie napisał autor ;) Poprosiłabym o pomoc, ale dla Was z kolei za mało ostre zdjęcie. Więc trudno się mówi, a żyje się dalej. Może kiedyś się dowiem, co za tajemnicze słowo tu jest.


Tutaj jest więcej zdjęć (nie moich, tylko obecnego tam fotografa) - klik. A tu relacja pana Kosika z wizyty - klik.
A w piątek premiera filmu. Wybieracie się? Ktoś jest fanem FNiN?


poniedziałek, 17 września 2012

Wyniki konkursu...

Hej! :)
Przyznam, że trochę mi smutno, bo zgłoszeń było naprawdę niewiele, a książka ciekawa... Zastanawiam się, czy będzie sens organizować kolejny konkurs. Wrócę chyba do zwykłej metody losowania, to może na Mikołajki kogoś obdaruję :)

A tymczasem zwyciężczynią jest (choć chętnie obdarowałabym wszystkie autorki zgłoszeń):

Alannada

Gratuluję i poproszę o wysłanie maila z danymi adresowymi ;)

***

A nawiązując do poprzedniego posta, dziś zaczęło się głosowanie na Najdziwniejszą Kocią Pozycję :) Mój Feluś ma numer 16 i ma dumny jeden głos. Ale nie ode mnie, od razu mówię ;) Zwykle nie głosuję na siebie i tu też głosowałam na innego uroczego kocurka (ale nie zdradzę którego, bo nie wiem, czy ciszy wyborczej nie złamię ;))


piątek, 14 września 2012

Koci konkurs... lecz nie u mnie :)

Ten konkurs znalazłam przypadkiem i w ostatniej chwili. A że od paru dni mam zdjęcie mojego kota w przedziwnej pozycji (swoją drogą, wiele potrafi ich przyjąć), to szybciutko biorę udział :)

To jest zdjęcie mojego Felixa:




Konkurs został ogłoszony na tym blogu, jeśli jesteście ciekawe, kliknijcie na bannerek :)

niedziela, 9 września 2012

[246] "Cień węża" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Tytuł oryginalny: The Serpent's Shadow
Seria: Kroniki Rodu Kane, tom 3 (ost)
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2012
Stron: 420
Ocena:
10/10

"Chciałabym od razu przeprosić za wszelkie niedogodności, jakie mógł wam sprawić koniec świata. Trzęsienia ziemi, rewolucje, zamieszki, tornada, powodzie, tsunami i oczywiście potworny wąż, który połknął słońce - obawiam się, że większość z tych rzeczy była naszą winą. Carter i ja uznaliśmy, że powinniśmy przynajmniej wytłumaczyć jak do tego doszło."

Przeczytawszy u Leny recenzję Ognistego Tronu, zdałam sobie sprawę, że zupełnie zapomniałam o zrecenzowaniu "Cienia węża", a więc ostatniego tomu Kronik Rodu Kane! Poszukując potwierdzenia, zorientowałam się też, że i "Uniesienie" pominęłam, a to przecież czwarty i ostatni tom Upadłych. Cóż za niewybaczalny błąd! W najnowszych recenzjach nadrobię to.

"Cień węża", to jak wspomniałam ostatni tom Kronik. Rodzeństwo nie ma lekko. Podzieleni magowie w większości nie lubią rodziny Kane. Wielu nie wierzy, że Wąż Chaosu, Apopis, uwolnił się z więzienia. Bóg Ra, który miał być nadzieją na pokonanie węża, jest w stanie jedynie płynąć swoją złotą barką, ślinić się i ewentualnie krzyczeć "zebry" lub "wiewiórki" w zależności, czy widzi Ziyę czy Walta. Właśnie, Walt. Jeden z najzdolniejszych młodych uczniów umiera., nikt nie wie, jak mu pomóc. Sadie i Carter szukają, przy wsparciu młodocianych uczniów, nie tylko sposobu na pokonanie węża w trzy dni (a w tym celu kontaktu z szalonym magiem, który najchętniej by ich zabił), ale też lekarstwa dla chłopca. Słowem - sielanka.

Akcja w "Cieniu węża" toczy się wręcz błyskawicznie. Humor, dowcip, niekiedy dialogi na granicy absurdalności, do tego dawka grozy i drżenia o bohaterów - Riordan nic nie pominął, dalej raczy nas tym wszystkim w swoich książkach. Przeczytałam książkę błyskawicznie, dzielnie nie dławiąc się ze śmiechu i w miarę ze stoickim spokojem przetrwałam historię Walta - ku własnej uciesze, przekonałam się, że moje domysły, do obu "chłopaków" Sadie okazały się słuszne.

Już ostatnio wspomniałam, jak bardzo się cieszę z oryginalnych okładek, które bardzo pasują do treści. Ponownie też książka zawiera słowniczek z hieroglifami i wymową zaklęć oraz listę bogów, co bardzo się przydaje w czasie lektury (zwłaszcza zaklęcia). Całą trylogię kronik Rodu Kane uważam za bardzo udaną. Polecam serdecznie!

Gołąb [Horus] pokręcił łepkiem.
- [...] Moje rozumienie magii jest bardzo proste. Wal mieczem we wroga aż do skutku. Powtórz w razie potrzeby. Z Setem się udało.
- Po ilu latach walki?
Gołąb rzucił mi wściekłe spojrzenie.
- O co ci chodzi?


***

Przypominam o konkursie. Jest bardzo łatwy :)

wtorek, 4 września 2012

A może... konkurs?

Jakoś tak... ciężko było wrócić do szkoły, znowu lekcje, nauka... Z marszu postraszyli maturą, kazali liczyć projekt do egzaminu zawodowego. Z satysfakcją stwierdzam, że rozwiązałam go bezbłędnie, ale wstać o 6 musiałam. Nikt mi teraz moich pobudek o 10 nie odda, póki co, jakkolwiek bym nie liczyła i się nie uczyła...

Aczkolwiek mam tę satysfakcję, bo czytam teraz "Nigdy i na zawsze" i w ogóle stosik książek (które bardzo chciałam przeczytać, a które trafiły do mnie z wymiany) czeka na mnie na pocieszenie :) Więc postanowiłam, że ucieszę i kogoś z was.

Pamiętacie książkę "Moja wielka grecka przygoda"? Wiele z was wyraziło chęć przeczytania tej książki. A więc... konkurs! Już wyjaśniam zasady.

Wakacje się skończyły, ale wspomnienia zostały. Waszym zadaniem konkursowym będzie przesłanie mi "cząstki" takiego wspomnienia, niekoniecznie z tegorocznych wakacji. Czegoś, co was urzekło, co chcecie zapamiętać i zatrzymać w pamięci. Może to być dowolna forma: zdjęcie jakiegoś miejsca, które was zachwyciło (znajdę takie z internetu, więc wiecie...), opis przygody (która wam naprawdę się wydarzyła) np. w formie opowiadania, wiersza, zwykłego opisu... Najciekawszą pracę wybiorę ja, w skromnej komisji jednoosobowej. Prace wysyłajcie na mail:

justyna10@poczta.neostrada.pl

Do dnia 15 września. 16 ogłoszę wyniki.
To chyba wszystko. W razie wątpliwości, pytajcie.

Coby nie było, sama też miałam 3-dniową wycieczkę, adekwatnie do nazwy miejsca docelowego- Trójmiasta. Zdjęcia, na których wyszłam ładnie, nie wstawię, bo nie będę przy okazji szastać wizerunkiem brata lub przyjaciółki. Zdjęcia, na których nie wyszłam, nie wstawię z wiadomego powodu ;) Ale, ale, moi drodzy, w zamian przedstawiam Jacka Sparrowa! Wprawdzie jakiś taki... niemrawy, ale to pewnie dlatego, że przeholował z rumem :)

A na serio, to zdjęcie z sopockiego molo, akurat przybył Pirat Ustka ;)

sobota, 1 września 2012

Wierszy ciąg dalszy...


Wschód słońca napawa radością,
Wtedy można by się zastanowić nad przyszłością,
Ale czy tak łatwo jest zaznać radości?
Czy łatwo jest pozbyć się swoich słabości?
Walka z samym sobą to walka o coś więcej
Wystarczy zwykłe potknięcie, i nigdy nie wstaniesz więcej,
Chyba, że masz w sobie siłę, masz w sobie wiarę,
coś, co pozwala Ci walczyć, a poznasz dopiero jej miarę,
Gdy osiągniesz swój cel, tak jak tego chciałeś,
Będziesz się wtedy cieszył, że zbyt szybko się nie poddałeś.
Więc staw czoła przeciwnościom losu, weź go w swoje ręce
I pokaż innym, że można, że warto sprostać tej męce.

^(Jestem skłonna powiedzieć, że to chyba mój ulubiony) 

***

Możesz stracić wiarę w ludzi
I się przy tym nie natrudzisz
Możesz stracić wiarę w przyjaźń
Dopadnie Cię wtedy lekka bojaźń
Możesz stracić wiarę w Boga
Dla Ciebie to nie będzie żadna zapomoga
Możesz stracić wiarę w zwycięstwo
Uleci wtedy z Ciebie męstwo
Lecz nigdy nie trać wiary w siebie
Poczujesz się wtedy jak w niebie
Gdy wszyscy zobaczą że można wystarczy chcieć
Bo dość łatwo jest dużo rzeczy mieć
Ciężko jest tylko to osiągnąć
Uwierz że dasz radę to za sobą pociągnąć
A dane ci będzie mieć chciane rzeczy
Wtedy nikt tobie w niczym nie zaprzeczy
 
***

„Pieniądz walutą życia”
Wszystko się kręci wokół pieniądza
Większość ludzkości ogarnia ta żądza
Podążają za wszystkim co jest ileś warte
Szkoda że ich życie jest przez to zdarte
Sądzą że wszystko można w walucie wycenić
Przez co można ich bardzo szybko ocenić
Dążą na ślepo do bogactw progów
Przekształcając dość często przyjaciół w swych wrogów
Monety i banknoty szczęścia Ci nie dadzą
Patrzeć na nie można po czasie z odrazą
Wychyl się przed szereg daj serce ludzkości
Z pewnością dostąpisz wewnętrznej radości
 
***

„Uciecha”
Radość przepełnia moje serce
Jak gdyby wielkość tkwiła w małej literce
Śmiech wypełnia moją duszę
Lub po prostu cierpię katusze
Teraz wiem co mi towarzyszy
Kiedyś nie wiedziałem – byłem na smyczy
Gdy ludzie kiedyś wiele znaczący
Obecnie w swoim świecie się zatracający
Może niedługo zrozumieją że walka nie oznacza przegranej
A chęć doskonalenia zbliża ku wygranej
Śmieję się do lustra gdy widzę poczynania przeszłości
Niegdyś można by rzec prawdziwej miłości
Tu i teraz wiem że dobrze się stało
Gdy niegdyś serce dużo pocierpiało
Stajemy się mocniejsi wraz z każdym powstaniem
Upadek uszlachetnia przed każdym wyzwaniem
Rozumiesz człowiecze każde proste słowo
Lecz nie rozumiesz tego że nie jesteś sobą
Wyrazić coś prosto wciąż czekać na odpowiedź
Doczekać się pustki przepełniającą spowiedź…

^Ten z każdym przeczytaniem lubię coraz bardziej...

***


Raczkujesz powoli, lecz z dużym rozmachem,
Masz nadzieję, że nie spotkasz się z żadnym strachem,
Wierzysz w siebie, wznosisz się, upadasz,
Tylko nie wiesz, kiedy wstaniesz i się poskładasz,
Światło nadziei pojawia się w oddali,
Ludzie, których mało  znasz rękę ci podali,
Nie zapominaj o tych, dzięki którym tu jesteś,
Bo to właśnie oni poszerzyli twoją przestrzeń.
 
^Od razu chcę powiedzieć, żeby kolega potem na mnie nie krzyczał - ten wiersz dedykowany był mi, w podziękowaniu za wsparcie :)


*******

Autostart wyłączony, losowe odtwarzanie włączone (żebyście nie wysłuchiwały zawsze tego samego), dodałam trochę piosenek. Dla każdego coś. Chyba ;)