niedziela, 27 października 2013

[320] "Starcie królów" George R.R. Martin


Autor: George R.R. Martin
Seria: Pieśń lodu i ognia, tom 2
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2000
Stron: 928
Ocena:
8/10



 „Władzę ma ten, kogo ludzie uważają za sprawującego władzę.”





   "Starcie królów" to drugi tom sagi "Pieśni Lodu i ognia". Ponownie przyglądamy się wydarzeniom z punktu widzenia wielu bohaterów, w tym kilku nowych. A w Królestwie nie jest dobrze. Kilku lordów ogłosiło się królami, po śmierci króla Roberta. Wśród osób roszczących sobie prawa do tronu jest młody Robb Stark. Rozpoczyna się zatem wiele bitew pustoszących ziemie, pojawiają się kolejne spiski, knowania i zdrady. Oprócz tego obserwujemy też ponure przygody Aryi, udającej chłopca, by ocalić życie. W Winterfell nie dzieje się wiele lepiej, Bran zmaga się ze swoim kalectwem, jednocześnie próbując sprostać obowiązkom lorda. Nadciąga też niebezpieczeństwo, którego chłopiec się nie spodziewa. Natomiast za morzem, Deanerys wędruje ze swoim khalasarem  i smokami w poszukiwaniu żywności, ludzi, a nade wszystko statku, by móc odzyskać swoje dziedzictwo, swoje królestwo.

„Słyszałem, że odwaga i szaleństwo są kuzynami.”

   Przeczytanie książki trochę mi zajęło, po części z braku czasu, a po części dlatego, że niektóre rozdziały mnie nużyły. Choć były też takie momenty, kiedy serce biło mi szybciej i czym prędzej kontynuowałam lekturę, by poznać losy bohaterów. To zabawne, bo przywiązałam się do postaci głównie dziecięcych oraz Tyriona. Aryi dlatego, że jestem niesamowicie ciekawa jak dziewczynka sobie poradzi, zaś Bran ciekawi mnie ze względu na jego więź z Latem. Natomiast Tyrion zaskakuje mnie swoją bystrością i zachowaniem, złożona postać. Zawiodłam się natomiast na Deanerys. Ciekawił mnie jej wątek ze względu na smoki i choć lubię o niej czytać, jednocześnie mnie ona trochę nudzi. Brakuje jakiś większych akcji, emocji z nią. No i Jon Snow. Jak do tej pory, najchętniej czytam rozdziały o nim. Sama nie wiem, dlaczego tak go lubię, może za odwagę, a może za tę dozę tajemnicy życia w Straży i za Murem, ale rozdziałów z nim wyczekuję zawsze.

„Kiedy spada śnieg i wieje biały wiatr, samotny wilk umiera, ale stado przeżyje.”

   Podsumowując, nie potrafię ocenić, czy było lepiej czy gorzej niż w tomie pierwszym. Wtedy dopiero wdrażałam się w świat, teraz czytałam dość długo, książka miała lepsze i gorsze momenty. Jakby nie było, zabrałam się za tom trzeci, bo po prostu warto.

niedziela, 20 października 2013

[319] "Dziewięć żyć Chloe King. Upadła." Liz Braswell


Autorka:









wtorek, 15 października 2013

[318] "Wybrani" C.J. Daugherty


Autorka: C.J. Daugherty
Seria: Wybrani
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2013
Cena: 34,90zł
Stron: 436
Ocena:
8-/10








   "Wybrani" to książka, która nie zaszokowała okładką czy opisem. Po prostu kolejny paranormal. I każdy był mocno zdziwiony, gdy okazywało się, że paranormal to to nie jest w żadnym stopniu. I najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że przez wiele stron miałam wrażenie, że zaraz z krzaków wyskoczy wilkołak, a zza kaplicy zombie czy inny wampir.

 „Nie wszystko jest tym, na co wygląda, a ludzie nie zawsze są tymi, za których się podają.”

   Książka rozpoczyna się w momencie, gdy Allie zostaje aresztowana. Trzeci raz. W ciągu jednego roku. Rodzice odsyłają ją więc do szkoły z internatem, gdzie gadżety z XXIw. typu laptop czy komórka są zabronione. Za to jest wysoki poziom nauki i tradycyjne rozrywki, typu: rozmowy czy szachy. Ponadto część uczniów należy do elitarnej Nocnej Szkoły. A co to za szkoła i kim są jej członkowie? To tajemnica. I takich tajemnic oraz dziwnych zjawisk jest więcej. Dochodzi nawet do morderstwa, ale bohaterce nikt nie chce nic zdradzić, a intryga się zagęszcza. W dodatku na drodze Allie staje oczywiście dwóch chłopaków: czarujący Sylvain i ponury Carter.
„Nic nie wiesz. Naprawdę nic nie wiesz. To... głupie. Nikt ci nic nie powie. Nikt ci nic nie powie...”
   Ta książka mnie zadziwiła. Naprawdę. Autorka zaskakiwała mnie na każdym kroku. Nie mówię, że fabuła jest mega oryginalna, a powieść wybitna. Ale autorka zaskakuje już w momencie, gdy zdajemy sobie sprawę, że to zwykła powieść, a nie paranormalny romans, choć wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały. Zaskoczyła mnie też bohaterka i jej postępowanie oraz przebieg akcji. Z przyzwyczajenia do książek wyżej wymienionych spodziewałam się zupełnie innego obrotu spraw. Tymczasem autorka kierowała wszystkim wręcz rozsądnie. Pewnym minusem jest to, że początek wydaje się być trochę nudny. Akcja później jednak tak się rozkręca, że lektura błyskawicznie mi minęła, zostawiając pewien niedosyt. I mam nadzieję, że tak jak "Wybrani" mile mnie zaskoczyli, tak i "Dziedzictwo" pochłonie mnie zupełnie.

piątek, 11 października 2013

[317] "Jutro 5. Gorączka" John Marsden


Autor: John Marsden
Seria: Jutro, tom 5
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Stron: 272
Ocena:
7/10









   Długo czekałam, by móc przeczytać kolejny tom. Kupić za co nie miałam, wymienić się nikt nie chciał... W końcu natrafiłam na "Jutro" w bibliotece. I choć przyszłam tam w zupełnie innym celu (książka na studia) to gdy zobaczyłam właśnie tę serię, te brakujące tomy... to czym prędzej je wypożyczyłam, zagłuszając ten wredny głosik w głowie, który zdecydowanie to odradzał.

 Po wydarzeniach z tomu czwartego, Ellie, Fi, Homer, Kevin i Lee przebywają w Piekle. Porucznik Finley nie chce/nie może ich zabrać, a oni w końcu mają dość bezczynności. Odchodzą więc z kryjówki, a jednym z przystanków w ich wędrówce jest wysypisko śmieci. Zostają tam zaskoczeni przyjazdem ciężarówek. W wyniku niespodziewanego przebiegu akcji bohaterowie trafiają w sam środek jednego z najważniejszych, najbardziej chronionych terenów wroga. Znajdują się w miejscu, w którym nawet nie śmieli marzyć, że się znajdą.

„Gdybyśmy nadal mogli żyć tak jak dawniej, oglądając cudze wojny w telewizji.”

   Muszę przyznać, że kolejny tom wydaje się być powtórką poprzednich. Znowu najpierw marazm, potem nagła decyzja, akcja, wybuchy i strzelaniny, dość spokojne zakończenie. Ponownie czytałam o wątpliwościach i strachu bohaterów, a za chwilę o ich odważnych wyczynach. Ale z drugiej strony byłam tak ciekawa jak to wszystko się potoczy, że pochłonęłam książkę błyskawicznie. Nie można odmówić autorowi lekkości pióra, a opisy są tak dynamiczne, że aż czasem w napięciu wstrzymywałam oddech, czekając na nieuniknione. Bo z jednej strony jestem pewna, że Ellie przeżyje - ona to pisze. Ale reszta? Tu już nie mam gwarancji. Zresztą - nie mam nawet gwarancji, że Ellie ma wszystkie kończyny... Jednakże, mimo powtórki schematów, autor przynajmniej zaskakuje wciąż nowymi akcjami, pomysłami bohaterów i nie sposób długo się nudzić.

   Cieszę się, że po tak długiej przerwie przygody nastolatków z Piekła mogły towarzyszyć mi w podróżach pociągiem. Cała seria już za mną, opinie już wkrótce, a tymczasem szczerze zachęcam do sięgnięcia po serię lub jej kontynuowania.


wtorek, 1 października 2013

Kącik kulinarny: Sernik brzoskwiniowy

To ciasto już nie jest tak łopatologiczne w przygotowaniu jak poprzednie słodkości, ale w zamian jest tak obłędnie pyszne, że grzech nie spróbować go zrobić. Gdy pierwszy raz go zrobiłam nie spodziewałam się, że będzie aż tak pyszne. Jest bardzo delikatne, wręcz rozpływa się w ustach.

Składniki:
  • 0,5kg twarogu (jak ten: klik)
  • 2 galaretki cytrynowe
  • 0,5l kremówki
  • 3 łyżki cukru 
  • dżem brzoskwiniowy

  • 10dag wiórków kokosowych (Proponuję samemu sprawdzić odpowiadającą ilość)
  • 2 łyżki cukru
  • 2 łyżki masła


 No biszkopt. Jeśli ktoś nie ma własnego, sprawdzonego przepisu, to też podrzucam:
  • 7 jajek
  • 1,5 szklanki cukru
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej + zapełnić mąką pszenną do 1,5 szkl
  • 1,5 łyżeczki proszku
Jajka ubić z cukrem, dodać mąkę wymieszaną z proszkiem. Piec w wysmarowanej margaryną formie (tylko dno) w 170-180 stopniach, aż będzie rumiany.

Przygotowanie:
Galaretki rozpuszczamy w 1,5 szkl wody, odstawiamy aż stężeje.
Miksujemy twaróg, dodajemy tężejącą galaretkę. Ubijamy śmietankę z cukrem i dodajemy do twarogu, delikatnie miksujemy. Biszkopt przekrawamy na pół. Wykładamy na jedną połówkę masę, przykrywamy drugim biszkoptem. Smarujemy go dżemem.

Wiórki kokosowe smażymy na maśle (ja używam margaryny), dodajemy cukier. Posypujemy ciasto. Warto je schłodzić.


Smacznego!