Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nasza Księgarnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nasza Księgarnia. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 września 2013

[314] "Isola" Isabel Abedi


Autorka: Isabel Abedi
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Rok wydania: 2008
Stron: 280
Ocena:
7/10


„Grupa składa się z tych, którzy mówią, i z tych, którzy milczą.”





   Isola czyli wyspa. Do tego dwanaścioro młodych ludzi o przybranych imionach i trzy rzeczy, które mogą ze sobą zabrać. Mnóstwo kamer, które ich obserwują. Trzy tygodnie pobytu na wyspie. Jest dom, mnóstwo jedzenia, prąd, wszelkie wygody. Nastolatkowie mają się po prostu spędzić tam czas. Tak im mówiono. Szybko znajdują skrzynkę z nowymi instrukcjami. Denerwują się nimi, ale akceptują. A jakie to instrukcje? Jedenaścioro jest ofiarami. Plus jeden morderca. Nie na serio - ot, łapie "ofiarę" za rękę, zaprowadza do kryjówki, "ofiara" bezpiecznie jest odtransportowana do domu.

„Nie trzeba mówić, by kłamać.”

   Całą historię poznajemy z punktu widzenia Very. Ona jest "ofiarą" na tej wyspie, więc razem z nią zastanawiamy się, kto jest "mordercą". Są nerwy, podejrzliwość, ale bohaterowie początkowo spędzają czas nawet swobodnie. Uwagę Very zwraca małomowny Solo, zaprzyjaźnia się z Elfe, prawie sielankowo. Jest sporo śmiechu, zabawy. Do czasu. Do momentu, gdy zostaje popełnione prawdziwie morderstwo i strach ogarnia wszystkich tych, co mieli nieszczęście jeszcze przebywać na wyspie. Kto jest mordercą? Gdzie jest zaginiona dziewczyna? Dlaczego reżyser nie interweniuje, a uczestnicy wydają się być pozostawieni sami sobie?

„My, ludzie, spędzamy całe nasze życie jak w jaskini i wszystko, co w nim odczuwamy jako prawdziwe, to tylko cienie rzeczywistości - to chciał wyrazić Platon swoją parabolą. Aby dotrzeć do światła, a tym samym do rzeczywistości, musimy opuścić bezpieczne schronienie w jaskini, a oślepiająca jasność na ziemi najpierw napędzi nam strachu i przysporzy bólu.”

   Przyznam szczerze, że takiego rozwoju akcji się nie spodziewałam. Tego całego zakończenia, tej intrygi. Myślałam, że cała ta akcja książki przebiegnie inaczej, sądziłam, że będzie w końcu nudno, a tu nagle sytuacja zmieniła się diametralnie. Od tego momentu czytałam jednym tchem. I choć uważam, że autorka trochę przesadziła z zawiłością tej intrygi, to książkę całościowo czytało mi się bardzo dobrze. I jestem zadowolona, że w końcu się za "Isolę" zabrałam.

wtorek, 30 lipca 2013

[304] "Przyrzeczeni" Beth Fantaskey


Autorka: Beth Fantaskey
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2011
Stron: 408
Ocena:
7+/10


 "Wolę niespodzianki. Kolejna z wielkich przyjemności życia. W większości wypadków. Czasami."





"Przyrzeczeni" to ciekawy przypadek wśród paranormali. Fakt, fabuła banalna. Oto w szkole Jessiki pojawia się nowy uczeń z wymiany międzynarodowej - Lucjusz Vladescu. Arogancki, nadęty, przystojny. Ponadto uważa, że Jessica to rumuńska księżniczka, w dodatku - wampirzyca i na mocy paktu między ich rodami są zaręczeni. Nic dodać, nic ująć. To już było, prawda? Nie raz, nie dwa, nie sto. Ale jeśli jeszcze czasem mówicie paranormalom "tak" to z czystym sumieniem polecam "Przyrzeczonych".

"Ludzie nie piją krwi - oznajmiłam, podnosząc głos. - A wampiry nie istnieją!
Lucjusz skrzyżował ręce na piersi, wyraźnie urażony.
- Wypraszam sobie... Przecież stoję tutaj."

Bo choć fabuła banalna, wykonanie ciekawe. Jessica to zdecydowana dziewczyna, która długo podaje w wątpliwość słowa Lucjusza, ale przy tym ma swoje zdanie, pasję, a zdania nie zmienia z dnia na dzień. Ba, sama fabuła jest rozciągnięta w czasie, bez żadnej miłości od pierwszego wejrzenia. Zaś Lucjusz to ciekawie skonstruowana postać i choć w paranormalach może trudno doszukiwać się większych głębi i i przesłań, to jednak interesująco było czytać o tym, jak "zaszkodziło" mu wyrwanie się spod władzy rady Starszych oraz zmianę jego zachowania na przestrzeni tych kilkuset stron. Na uwagę zasługuje też humor tej książki, może pod koniec było go mniej, bo i sytuacja mniej odpowiednia, ale nie raz zaśmiewałam się przy lekturze tej książki.

 „Doprawdy? Żadnych adoratorów? Szokujące. Wydawać by się mogło, że twoje umiejętności we władaniu widłami powinny ogromnie pociągać niektórych kawalerów z okolicy.”

Ja wiem. To żadna wybitna pozycja. Ale naprawdę warta, by po nią sięgnąć jak już staniecie przed nią w bibliotece.

czwartek, 4 kwietnia 2013

[290] "Czynnik miłości" Anna Zgierun-Łacina

Autorka: Anna Zgierun-Łacina
Wydawnictwo: Nasza Ksęgarnia
Rok wydania: 2010
Cena: 24.90zł
Stron: 280
Ocena:
8/10



„Czy na tym polega miłość? Czy kiedy się człowiek zakocha, to aż tak głupieje? Serce mu wali, a całe ciało ogarnia słabość i dziwne drżenie.”



   "Zmierzch" został wydany w 2007. "Czynnik miłości" powstał trzy lata później, a wcześniej wspomniana książka jest swego rodzaju inspiracją dla autorki, a może wręcz samej bohaterki, Patrycji. Codzienność bohaterki nie jest zbyt kolorowa: despotyczny ojciec, przez którego dziewczyna nie może spokojnie nawet posiedzieć w domu, zahukana matka, no i szkoła oczywiście. Nawet przyjaciółka, Magda, wdała się w możliwie niebezpieczną internetową znajomość. Ach, wszystko byłoby inaczej, gdyby tacy Cullenowie pojawili się pewnego dnia w szkole. Tylko, że taki Edward Cullen... naprawdę się pojawia, a nawet zamieszkuje tuż obok! Milczący, samotnik, o bladej cerze, podkrążonych oczach i ta uroda...

   Spieszę zapewnić tych, którzy zamierzają porzucić czytanie dalszej opinii - nie, to nie powieść fantasy. Nie, Eryk, zwany wcześniej Edwardem, to nie wampir. Nie, to nie jest przesłodzona romantyzmem książka.

   Czytacie dalej? Główna bohaterka zaintrygowana Erykiem, stara się dowiedzieć, kim on jest. Wyniki jej śledztwa zaskakują czytelnika, nie jest to łatwa znajomość, łatwa (choć młoda) miłość. Anna Łacina bardzo ciekawie opisuje całą historię, wplatając w nią wiele współczesnych problemów: choroby, despotycznych rodziców, internetowych znajomości, trudnych wyborów. Jednocześnie wszystko to opisuje z humorem, nie raz się uśmiałam czytając książkę. Nawiązanie do Edwarda to z jednej strony zapewne zabieg, mający przyciągnąć czytelnika-fankę Zmierzchu, ale moim zdaniem tez ciekawy sposób na pokazanie, że pozory mylą i blada, wymizerowana osoba to nie tylko wampir lub idąc tokiem myślenia bardziej współczesnym: odrealniony maniak komputerowy czy wiecznie niewyspany człowiek.

   Nie da się ukryć, to powieść młodzieżowa, ale z ciekawą fabułą, dobrym przesłaniem i niech nie boją się jej ci, co twórczości Meyer nie lubią, "Czynnik miłości" warto przeczytać. Polecam.

wtorek, 12 marca 2013

[284] "Sklepik z Niespodzianką. Lidka" Katarzyna Michalak


Autorka: Katarzyna Michalak
Seria: Sklepik z Niespodzianką, tom 3
Rok wydania: 2013
Stron: 272
Cena: 31,90zł
Ocena:
9/10

Życie toczyło się swoim torem, niezmiennym od wieków, mimo złamanych serc i straconych nadziei. I to było pocieszające."




   "Sklepik z Niespodzianką. Lidka" to trzeci i na razie ostatni tom serii z kokardką. Narracja, choć dotyczy większości bohaterek, głównie skupia się na Lidce. Na młodej pani weterynarz, kiedyś dobrotliwej i przyjacielskiej, teraz owładniętej manią posiadania dziecka. Z tego powodu rani wszystkich dookoła, zwłaszcza jest też wściekła na Konstancję, która swojego dziecka nie pragnęła, nie wyczekiwała i nie jest tak dobrą matką jak Lidka mogłaby być. Problem zawitał też do Bogusi: Wiktor nie wrócił, za to do Ameryki wyjechała Anna... Czyż trzeba więcej dowodów na kolejną nieudaną miłość? A Adela? Adela jest zmęczona wszystkimi problemami, które dotykają jej przyjaciółki i chce uciec z Pogodnej. Czy rzeczywiście to zrobi?

   Pierwsze dwa tomy nie zwiastowały burzy, które rozpęta się w tomie trzecim. Oba z pewnością przykuwały uwagę, sprawiały, że nie można było się oderwać od lektury, ale ten tom? Ten tom tak trzymał w napięciu, zwłaszcza na koniec, że choćby zabrakło prądu to lampka dalej by świeciła. Naprawdę. Pojawili się nowi bohaterowie, wyszło na jaw parę tajemnic, gorzkich wspomnień, sporo kłótni, sporo łez, zerwanych i odnowionych przyjaźni. Podziwiam w tym momencie autorkę, że o pewnych rzeczach miała siłę pisać, choć zapewne "Bezdomna" będzie o wiele bardziej wstrząsająca.

   Na koniec muszę przyznać, że w jednym autorce przyznaję rację, gdy już przeczytałam zakończenie "Lidki" - zostawiliśmy mieszkańców szczęśliwych, z poukładanym życiem i uczuciami, i nic więcej nie ma co pragnąć. Kolejny tom "Stasia" czy "Konstancja"... byłby błędem. Zostawmy ich w spokoju i szczęściu, i czekajmy na nowe serie. To moje skromne zdanie.

piątek, 1 marca 2013

[281] "Klucz do zaświatów" Dan Pablocki


Autor: Dan Pablocki
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tytuł oryginału: The Stone Child
Rok wydania: 2010
Cena: 29,90zł
Stron: 272
Ocena:
6+/10


"Jeśli znajdziemy sposób pokonania wymyślonych potworów... [...] Wtedy te prawdziwe przestaną być straszne."




   Gdy Eddie przenosi się wraz z rodziną do małego miasteczka szybko odkrywa, że to właśnie tam mieszkał Nathaniel Olmstead - autor jego ulubionych książek, który zaginął trzynaście lat wcześniej. Z daleka widzi jego dom, szybko też odkrywa, że miejsca opisywane w książkach istnieją naprawdę w miasteczku. Podobnie jak istnieją też postacie, które pojawiają się w książkach. I byłoby wszystko ładnie i pięknie, gdyby Olmstead pisał bajki dla dzieci. Niestety, Olmstead pisał horrory...

   Eddie, wraz z nowo poznanym chłopakiem imieniem Harris oraz koleżanką Maggie, trafiają prosto w środek koszmaru. Szukając odpowiedzi na pytanie "Co się stało z autorem?'" odkrywają o wiele więcej niżby chcieli. Penetrując dom pisarza znajdują niedokończony rękopis, który pozwala im odczytać budzącą grozę historię twórczości Olmsteada.. Budzą psy z jeziora, przyciągają uwagę Obserwatorów. A najgorszy koszmar dopiero nadchodzi... Na szczęście wiele wskazówek mają w książkach Olmsteada, co w połączeniu z odrobiną determinacji szybko daje efekty.

   "Klucz do zaświatów"to horror klasy "lajt". Wprawdzie czytałam go tylko za dnia, by nie kusić losu, ale i tak nie jest to książka, która mogłaby śnić się po nocach w sensie negatywnym. Wielbiciele mocnych wrażeń w tej książce ich nie znajdą. Ale ktoś kto boi się horrorów, jak ja, ta książka wystarczy. W sumie bardziej nazwałbym ją krótką powieścią przygodową. Trochę zagadek, tajemnic, parę potwornych stworzeń i krótka historia przyjaźni umocnionej uciekaniem przed strachami.

czwartek, 3 stycznia 2013

[262] "Sklepik z niespodzianką. Adela." Katarzyna Michalak



Autorka: Katarzyna Michalak
Seria: Seria z kokardką/Sklepik z niespodzianką, tom 2
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Rok wydania: 2012
Stron: 320









Tę książkę dostałam od przyjaciółki na urodziny. Szalenie się ucieszyłam, bowiem chcę skompletować, a przynajmniej przeczytać wszystkie dzieła pani Michalak. I cieszę się, bo moje niepisane wyzwanie wypełniam powolutku i sukcesywnie. Chociaż to prawdziwa złośliwość losu, aby w bibliotece zawsze był tom drugi, trzeci, dziesiąty i n-ty z kolei, a pierwszego nigdy. Prawdziwa złośliwość losu.

"Sklepik z niespodzianką. Adela" to drugi tom serii z kokardką. Tym razem akcja skupia się na radnej Adeli, ale równie często zaglądamy do Sklepiku Bogusi, spotykamy się ze Stasią, Lidką a nawet Konstancją. Akcja książki szczególnie kręci się jednak wobec pewnego niesłychanego zdarzenia - oto Anna Potocka wróciła do Pogodnej, by z marszu przypomnieć Bogusi, że Wiktor to wciąż jej mąż, i siejąc zamęt w miasteczku. Wraz z kolejnymi stronami na jaw wychodzą nowe tajemnice z życia Anny i zagadki przeszłości. Tom poświęcony Adeli stał się niemal kryminałem, gdzie każdy może stać się podejrzanym i gdzie niesłychanie ciężko przewidzieć zakończenie.

Drugi tom Sklepiku był równie ciekawy, co poprzedni. Wątek Anny nie dawał mi spokoju od zakończenia poprzedniego tomu. Przeszłość Adeli oraz jej obecne postępowanie mogą budować równie wiele emocji - przez połowę książki zastanawiałam się, co się stanie, jak to wszystko się potoczy. Z radością wróciłam do Bogusi i jej Sklepiku i z niepokojem czytałam o Lidce. Żałuję, że tom o niej będzie ostatnim, choć pierwotnie miało być więcej.

W "Bogusi" był zamieszczone przepisy na różne słodkości. W "Adeli" są to przepisy na maseczki i kąpiele - a więc tym razem coś na odprężenie dla ciała i duszy. Choć mam wrażenie, że na to wystarczy sama okładka - najmagiczniejsza ze wszystkich trzech z tym zadziornym szarym kocurkiem.

Książkę zdecydowanie polecam. Minimum opisów, maksimum treści plus ciekawe przepisy.

niedziela, 22 lipca 2012

[238] "Sklepik z niespodzianką. Bogusia" Katarzyna Michalak

Autorka: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Seria z kokardką
Rok wydania: 2011
Stron: 314
Ocena: 
9+/10



Pierwszą książką pani Michalak, która przykuła moją  uwagę w sklepie była "Gra o Ferrin" - czyli książka fantastyczna. Niestety, do tej pory nie miałam jej okazji przeczytać, za to widziałam recenzje innych jej książek - pozytywne, wychwalane. Zaczęłam też podczytywać czasem bloga pani Michalak, ale książek - dalej żadnych nie poznałam. Nie byłam pewna czy kupić, od nikogo nie ma pożyczyć, w bibliotece nic nie wiem by jakaś była, aż tu nagle - pojawiła się książka we "Włóczykijce". Czym prędzej się zapisałam, ciekawa, czy i mi się spodoba?

"Sklepik z niespodzianką. Bogusia" to pierwsza część serii. Jej bohaterką jest Bogusia, młoda dziewczyna, która dopiero co wróciła z Holandii, gdzie pracowała przy tulipanach. Traf chciał, że wracając do Warszawy jechała wzdłuż morza... I trafiła do małej uroczej miejscowości o nazwie Pogodna... A tam było mieszkanie ze sklepikiem do wynajęcia... I które Bogusia oczywiście wynajęła.

Tego dnia zaczęła się moja wielka przygoda, choć oczywiście nie miałam o tym wtedy pojęcia.

Wraz z tą decyzją zmieniło się wszystko. Bogusia zamieszkała w małym miasteczku i z pomocą nowych sąsiadów wyremontowała mały sklepik, gdzie zamierzała sprzedawać różne drobiazgi, które zwała kurzołapkami. Do tego na klientów czekały pyszne domowe wypieki oraz czarodziejski napój zwany potocznie czekoladą na gorąco. 

Sympatyczna atmosfera, nowe znajomości - jak tap madl Konstancja, życzliwa Stasia, pani weterynarz Lidka i radna Adela, to wszystko spotyka Bogusię w tym nowym miejscu. Nie brakuje też przeróżnych kłopotów, smutków i chwil zwątpienia. Innymi słowy - niczym w prawdziwym życiu. Bo taka jest ta książka - prawdziwa. Raz wesoła, raz smutna, realnie opisana, czyta się z przyjemnością, chłonąc każde słowo, i przewracając kolejne kartki. Co pewien czas nasz wzrok trafia na przepis - a to na czekoladę, a to na sernik, a to na jeszcze inne słodkie cudo. Natychmiast obudziła się we mnie dusza odpowiedzialna za uwielbienie słodyczy i zamiłowanie do pieczenia ciast. No i jeszcze ta okładka - śliczna, pasująca do fabuły, która tak przykuwa wzrok, że po prostu trzeba wziąć książkę do ręki i... zacząć czytać.

Będąc w połowie zaczęłam myśleć nad kupieniem własnego egzemplarza. Teraz, gdy skończyłam, jestem o tym przekonana. Zaznajomiwszy się z tomem pierwszym, jestem pewna, że polubię i drugi, który na dniach ma premierę. A znając tę książkę, z pewnością warto zaryzykować, aby poznać którąś z pozostałych serii. Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak serdecznie polecić Wam tę książkę. Sprawdźcie czy i Was "Sklepik z niespodzianką" miło zaskoczy.

***

Książka przewędrowała do mnie w ramach akcji ""Włóczykijka"

niedziela, 17 czerwca 2012

[234] "Dłoń" Michał Dąbrowski

Autor: Michał Dąbrowski
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2011
Seria: Zbliżenia
Stron: 210
Ocena:
8/10



 "Dłoń" to historia człowieka kalekiego od urodzenia - mężczyzny, który urodził się bez prawej dłoni. Historia zaczyna się od samego początku, od narodzin bohatera. W narracji pierwszoosobowej przedstawia nam po kolei wszystkie zdarzenia i uczucia. Dzieciństwo, kiedy wiedział, że jest inny od rówieśników, ale nie wiedział dlaczego. Dni, kiedy uczył się wykonywania różnych czynności lewą ręką. Pierwsze chwile w szkole, gdy ukrywał swoje kalectwo chowając rękę w kieszeni. Chwile spędzone ze znienawidzoną ciotką. Pierwsze dziewczyny i próby znalezienia pracy. 

Bohater na przestrzeni lat próbował zrozumieć i pogodzić się ze swoim kalectwem. Przyjął wiele postaw - od prób ukrycia się do agresji. Sam ze sobą walczył o akceptację. Pytał "Dlaczego?". Ukrywał swoją prawą rękę i nie zdawał sobie nawet sprawy, że ta prawa dłoń cały czas jest. Że cały czas mu towarzyszy, w każdej chwili życia. W książce jego historia jest przerywana właśnie monologami dłoni, jego "towarzyszki".

Bo cały czas byłam razem z nim. Zgoda, w pewnym sensie urodził się beze mnie, ale przecież cały czas mnie czuje. [...] Wie, że ja nie istnieję, ale jednak mnie ma. To ja. Jego niewidzialna część.

Książka ma zaledwie 200 stron. Dwieście stron opisu życia bohatera, który na swej drodze spotkał dziesiątki, setki ludzi. I wtedy można zauważyć, że najgorsze tkwi w ludziach, którzy są zdrowi. Osoba w jakiś sposób okaleczona, z czasem pogodzi się z tym. Jednak będzie jej tym łatwiej, ile będzie miała wsparcia w otoczeniu. Ale zawsze znajdzie się ktoś, kto wyśmieje. Wytknie palcem. Dziecko się odwróci i nie zechce się bawić. Pracodawca od razu odrzuci podanie, bo niepełnosprawny to niby do czego się nadaje? Wszyscy dostrzegali brak ręki, nikt możliwości jakie się kryją w samym człowieku, tego, że on sam chce żyć normalnie. 

Każdy z was zna kogoś bez dłoni, bez ręki, na wózku, sparaliżowanego. I każdy z was myśli, że żywo mnie to obchodzi. Wszyscy sądzicie, że chcę, że muszę, że powinienem tego słuchać. [...] Słyszałem podobne relacje setki razy. Nie robią już na mnie żadnego wrażenia. I wiecie co? Nie wierzę w nie, bo to niemożliwe, żebyście wszyscy mieli wśród swoich przyjaciół osobę niepełnosprawną, w dodatku bardzo podobną do mnie.

Michał Dąbrowski w niewielkiej objętościowo książce przekazał wiele emocji. Zasiadłam do '"Dłoni" z zakładką w ręce, której ani razu nie użyłam. Tak zagłębiłam się w historię, jaką nam przekazał, że nie dostrzegałam nic poza kolejnymi kartkami i zapisanymi na ich słowami. Tak wczułam się w postać bohatera, że w pierwszych chwilach po zamknięciu książki dziwnie było mi poruszyć prawa ręką, a później długo myślałam nad tą książką.

"Dłoń" jest prawdziwa i szczera. Naprawdę warta przeczytania i szczerze ją polecam. Wysyłam ją do kolejnej uczestniczki z nadzieją, że i jej się spodoba ta historia, choć jej przekaz powinien trafić do wszystkich ludzi - żeby nigdy nie dyskryminować niepełnosprawnych, a zauważyć, że wielu z nich to wspaniali ludzie, którzy znają swoje możliwości, nie potrzebują litości i nie zasługują na wrogość.

***

Książka przewędrowała do mnie w ramach akcji ""Włóczykijka".


niedziela, 15 kwietnia 2012

[175] "Gdy nadejdzie czas" Susane Colosanti

Autorka: Susane Colosanti
Tytuł oryginalny: When It Happens
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2011
Stron: 324



"Gdy nadejdzie czas" to książka o nastoletniej, ale bynajmniej pierwszej miłości. Opowiedziana jest zarówno z punktu widzenia Sary jak i Tobey'a. Dzięki temu dostrzegamy jak wzajemnie w sobie zakochani starają się zdobyć serce tej drugiej osoby. Jednakże Sara z początku jest zauroczona zupełnie innym chłopakiem i nie dostrzega kolegi. Jednak czy Dave jest naprawdę lepszy?

Każdy rozdział jest opatrzony godziną i miejscem akcji. Czasami dowiadujemy się więc, co główni bohaterowie myślą o tym samym zdarzeniu, co jest niewątpliwie plusem (zwłaszcza, że te sytuacje są lepiej opisane niż w "Dziewczyna i chłopak..."). Ponadto rozdziały poświęcone danej osobie mają zupełnie różne czcionki, tak że nigdy nie pomylimy się o kim czytamy. Jednak dla mnie minusem jest fakt, że książka porusza temat seksu, a dokładniej - odniosłam wrażenie, że Tobey chce zdobyć Sarę tylko z tego powodu. I choć w miarę czytania dostrzegałam, że tak nie jest, to jednak niesmak pozostał.

Książka czasem bawi, czasem denerwuje, ale i tak czas z nią upłynął mi szybko i przyjemnie. I choć spodziewałam się czegoś innego, nie mogę powiedzieć bym była zawiedziona. Czy po nią sięgnąć, decyzję zostawiam wam. Ale myślę, że się opłaca.

***

Tak patrzę, że krótka wyszła ta recenzja, ale pisana jakieś dwa tygodnie temu na kartce, bo już chciałam oddać książkę. Ale co tam, najważniejsze przekazane. Przypominam o konkursie, trwa do 31 lipca, zgodnie z prośbą Juliette. Jak dziś wróciłam, to nagle grono uczestników powiększyło się dwukrotnie, cieszę się z tego powodu :) Pozdrawiam i życzę szczęścia!

[170] "Póki pies nas nie rozłączy" Romuald Pawlak

Autor: Romuald Pawlak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2011
Stron: 284



Ten psiak jest uroczy :)

Tytuł książki do złudzenia przypomina fragment przysięgi małżeńskiej i dobrze odzwierciedla tę książkę, w której zaledwie jeden psiak, w dodatku pudel, robi niemałe zamieszanie w życiu bohaterów. Zwłaszcza Michała, który wcale nie chciał "czarnej owcy". On to, znudzony już życiem z Renatą, swoją lepszą ćwiartką (bo nie żoną, a więc nie połówką), powoli zbierał się do odejścia. A pies tego nie ułatwi! W dodatku sąsiad posadził pod oknem paskudnie śmierdzącą roślinę, a żeby mieć pracę, nawet tak nieregularnie płatną jak jego, co rusz dorabia po godzinach, zbierając wiadomości dla szefa... o koszykówce, by szef mógł imponować swoim dziewczynom. I do takiego życia dochodzi mu Egon.
A teraz, uwaga, gwóźdź programu: Renia nie zamierzała kupić jakiegoś tam psa. O nie! Ona chciała p-u-d-l-a!!! PUDLA!!! P U D L A!!!
Każdy wie, jakie są pudle. Wredne, złośliwe i głupie jak but hiszpański w ręku tępego inkwizytora, odpornego na argumenty.
Książka jest krótka, ale na tych niewielu stronach znajduje się tyle humoru i swoistego ciepła, że nie sposób się oderwać. Mały, psotny Egon wyjątkowo ubarwia życie Michała i Renaty, a nawet przyczynia się do poprawy stanu życia pewnego pijaczka. Ma on swoją misję i wypełnia ją sumiennie. Michał, choć często pomstuje na pudelka barwnymi metaforami i porównaniami, w bardzo krótkim czasie przywiązuje się do niego, a nade wszystko nie chce dać go na wystawę. Każda jego opinia o tym zgadza się z moją, choć nie da się ukryć - on opisuje to znacznie trafniej. Mimo to uczy go sztuczek, na wypadek gdyby jednak tam trafił... Ale specjalnych sztuczek. Przy okazji prowadzi też ciekawe internetowe życie, starając się, za pomocą forum, usunąć spod okna paskudną roślinę sąsiada.

Ta książka jest takim przykładem tego, że to nie człowiek uczy psa sztuczek. To pies jest dumny z tego, że wytresował swojego właściciela. Książkę czyta się szybko, z przyjemnością i uśmiechem na twarzy. Sprawi, że spędzicie bardzo przyjemne popołudnie, poprawicie sobie humor i inaczej spojrzycie na własnego psa czy kota. Serdecznie polecam!

*
W czasie tej podróży Egonowi przyśnił się PeeS. Mówił:
- Pamiętaj, Platonie, oni są twoi, a ty jesteś ich. I macie być wszyscy razem.
(Platon Hevelius, rodowodowe imię Egona)

***

Książkę przeczytałam w ramach akcji "Włóczykijka", wędrującą dzięki Wydawnictwu Nasza Księgarnia :)



[163] "Złodziejka książek" Markus Zusak

Autor: Markus Zusak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tytuł oryginalny: The Book Thief
Rok wydania: 2008
Stron: 495



"Złodziejka książek" to książka popularna wśród czytelników. Widziałam już niejedną jej recenzję, zawsze pozytywne z użyciem słów: piękna, przejmująca, prawdziwa...

Narratorem tej książki jest... Śmierć. Przedstawia nam historię Liesel, niemieckiej dziewczynki żyjącej w czasie II wojny światowej. Liesel wraz z braciszkiem i matką jechała do nowej rodziny, która miała zaopiekować się dziećmi. Niestety, w czasie podróży chłopiec umiera. I wtedy Śmierć po raz pierwszy spotyka Złodziejkę książek, a na pogrzebie zostaje ukradziona książka. Zarówno ona ("Podręcznik grabarza") jak i pozostałe nie były odpowiednie dla małej dziewczynki, jednak jej to nie przeszkadzało. Najważniejsza była dla niej magia słów, możliwość ich poznania i zrozumienia pod okiem nowego papy.

Liesel miała tak mało książek, że szacunkiem otaczała każdą kolejną. Prawdziwym skarbem i jednocześnie niemal nierealnym doświadczeniem była dla niej biblioteka. Dla nas biblioteki to coś oczywistego, tak samo jak księgarnia pełna książek. Ba, nawet w domu mamy mini biblioteczki, sama mam ok. 150 własnych książek. A Złodziejka książek? Ona miała ich czternaście, z których tylko dziesięć się dla niej naprawdę liczyło.
* ZŁODZIEJKA KSIĄŻEK *
Nienawidziłam słów i kochałam je.
Mam nadzieję,
że nauczyłam się ich używać.
Książka przedstawia nam surowe fakty II wojny światowej bez owijania w bawełnę. Mamy więc Hitlerjugend, naloty bombowe, zabieranie mężczyzn do wojska, słynne "Heil Hitler", palenie propagandowskiej twórczości, mordowanie Żydów... I właśnie jednym z bohaterów tej książki był Max Vandenburg, Żyd, ukrywany w domu Hubermannów, przybranych rodziców Liesel. Była to bardzo sympatyczna postać, jedna z najlepszych w całej książce. Jego opowiadania i historie były wspaniałym dopełnieniem książki, podobnie jak wstawki, słowa od samej Śmierci, które podkreślały daną sytuację lub wzbogacały naszą wiedzę.
* WYCIECZKA PO CIERPIENIU *
Na lewo, a może po prawej,
a może naprzeciwko was
jest mała ciemna komórka.
Siedzi w niej Żyd.
To śmierć. Umiera z głodu.
Boi się.
Proszę nie odwracać wzroku.
Książka z pewnością należy do tych bardziej oryginalnych i wartościowych. Historia opowiadana przez samą Śmierć o Złodziejce książek z pewnością należy do tych najbardziej ważnych w całym moim dorobku przeczytanych książek. Zachęcam, abyście i wy przeczytali tę książkę, jestem pewna, że się nie zawiedziecie.

***
Widzę góry zwłok, leżących jedne na drugich. Powietrze jest jak plastik, horyzont jak klej. Są chmury wytwarzane przez ludzi, podziurawione i przeciekające, no i są miękkie, czarne jak węgiel chmury pulsujące niby czarne serca.

I...

I jest śmierć.
Przedziera się przez to wszystko.
Na powierzchni: nieporuszona, bez emocji.
W głębi: pełna niepokoju, bez nadziei.

[148] "Przebudzenie Jenny Fox" Mary E. Pearson

Autorka: Mary E. Pearson
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Stron: 300



Bohaterką książki jest 17-letnia dziewczyna, która budzi się ze śpiączki po wypadku. Nic nie pamięta z przeszłości. Mówią jej, że nazywa się Jenna Fox, lecz to jej nic nie mówi. Rodzice dają jej do oglądania filmy, kręcone na niemalże każdym etapie jej życia. Jednak... ta dziewczynka, nastolatka na tych filmach, to dla Jenny jak zupełnie obca dziewczyna. Teraz powstaje nowa Jenna, dociekliwa i uparta. Dążąca do prawdy o sobie i swoim życiu.

Czas akcji jest w niedalekiej przyszłości i jest, jak mówi okładka, "fascynującą mieszanką thrillera medycznego, powieści science-fiction i obyczajowej". Thriller to z tego taki sam jak ze "Zmierzchu" horror, ale czyta się ciekawie, choć bez polotu. Teraz, po kilku dniach, widzę pewne niedociągnięcia, w tym głównie to, że nie było jakiegoś punktu kulminacyjnego. Akcja książki przebiegała dość jednostajnie, bez wzlotów i upadków. Może to wina dość specyficznej narracji. Czasem się zastanawiałam też jak Jenna może znać wiele skomplikowanych słów, a nie pamięta znaczenia słów "ciekawość" czy "przestraszona". Nie do końca mnie to przekonywało. Także zakończenie jest trochę za krótkie i ogólnikowe, choć czegoś podobnego nawet się spodziewałam.

To co mi się podobało, to to jak Jenna odkrywała świat i interpretowała nowe słowa. Jak bardzo zwracała uwagę na mimikę twarzy i jak wiele z niej potrafiła odczytać. Ciekawe były też szare strony, zawierające jej myśli. Krótkie, ale treściwe. Zastanawiające.

Czy polecam? Zostawiam to wam. Nie jest to arcydzieło, ale, powtarzając za okładką - "Zadaje niepokojące pytanie o etykę medycyny i istotę człowieczeństwa". Jak daleko człowiek jest zdolny się posunąć, by uratować życie ukochanej osoby? Ile jest w stanie zrobić, by ocalić ją od śmierci?

***
Fragmenty
Czy nie z nich składa się tak naprawdę całe życie?
Okruchy. Ułamki. Chwile.
Czy istnieję mniej, bo mam ich tylko kilka, czy też tych kilka, które posiadam nabiera tym większego znaczenia?
[...]
Fragmenty.
Pilnuję ich, jakby były samym życiem.
I prawie nim są.

(Fragment takiej szarej strony.)

[115] "Akademia wampirów" Richelle Mead

Autorka: Richelle Mead
Seria: Akademia Wampirów, tom 1
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Stron:336

"Tylko najlepszy przyjaciel
może ocalić ci życie. Zwłaszcza jeśli
twój wróg jest nieśmiertelny…"

"W szkole imienia świętego Władimira wampiry czystej krwi – moroje – uczą się używania swoich nadprzyrodzonych mocy. Dampiry, w których żyłach płynie krew wampirów i ludzi, są ich opiekunami. Posępne mury szkoły kryją jednak wiele tajemnic. Lissie z arystokratycznego rodu morojów grozi niebezpieczeństwo. Czy dampirka Rose, połączona z nią telepatyczną więzią, zdoła ochronić przyjaciółkę? "



***

Sama nie wiem jak ocenić tę książkę. Z jednej strony mi się podobała, z drugiej nie. Jednocześnie lubiłam główną bohaterkę i nie lubiłam. W zasadzie jedynymi bohaterami, których lubię od początku do końca jest Christian i Dymitr i sama nie wiem czemu akurat oni.

Na pewno powieść jest ciekawa. W tej książce zamiast słowa wampir zwykle widnieje słowo moroj, przez co wciąż mam wrażenie, że nie do końca czytałam o wampirach. Autorka zgrabnie wplotła tu temat strzyg, do tego wampiry mają nadnaturalne moce, ale są dość słabe - do ochrony potrzebuję dampirów. Co za miła odmiana po Zmierzchu, mimo wszystko! :)

Zakończenie ciekawe i zaskakujące, ale mogłoby być napisane troszkę inaczej. Chodzi o to, że nie mam takiej myśli "Ja chcę wiedzieć co dalej! Kiedy kolejny tom?" A czyż nie chodzi o to by czytelnik chciał więcej?

Mimo to polecam, a sama na pewno przeczytam "W szponach mrozu", ale z mniejszym entuzjazmem, niż mógłby być.

***

Dlaczego człowiek choruje wtedy, kiedy ma na to najmniej czasu? Miałam tyle planów na weekend, które wzięły w łeb, a cierpi na tym też moje biedne opowiadanie. Ale jestem szczęśliwa, bo nim zachorowałam, obejrzałam Insygnia śmierci w dniu premiery i mnie się bardzo podobały. A za parę dni recenzja "Kosogłosa". Trupów w nim więcej niż HP i IŚ...

[112] "Awatarzy. A więc tak to się kończy" Tui T. Sutherland

Autorka: Tui T. Sutherland
Seria: Awatarzy, tom 1
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Stron: 355

"W Nowym Jorku Kali budzi się
w pustym wagonie metra.
Wenus i Gus przeżywają trzęsienie ziemi
w Los Angeles i zdają sobie sprawę,
że muszą uporać się nie tylko z szokiem.
W Chile Tigre odzyskuje przytomność
w nieznanej dżungli.
W Egipcie Amon wprawdzie widzi swoją
ścieżkę, ale nie dostrzega obrazu całości.

Pięcioro bohaterów znajduje się nagle
w wyludnionym świecie. Dlaczego ocaleli? Jaka siła ich łączy?
Co ich do siebie przyciąga?
Wiedzą tylko, że czeka ich doświadczenie,
którego nie są sobie w stanie wyobrazić.
Tui T. Sutherland przyszłość,
w której bohaterowie mają moc dokończenia
dzieła zniszczenia Ziemi.
Mogą ją także ocalić."



***

Po opisie widać, że jest to coś w stylu "Kruczych wrót" przy czym "Krucze wrota" są lepsze. Może dlatego, że to je czytałam pierwsze ;)

Niemniej, pomysł jest ciekawy i fajnie napisany. Tutaj piątka młodych ludzi ma boskie moce, gdyż... Nie, nie będę zdradzać. Powiem tylko tyle, że jest to oryginalny pomysł. To co jednak trochę może zirytować to to, że wszystko w zasadzie jest powiedziane dopiero na końcu. A jeśli komuś się spodoba i chce wiedzieć co dalej (jak ja) to się nie dowie, bo drugiego tomu po polsku jeszcze nie raczyli wydać.

Autorka tworzy przyszłość, w której ludzie muszą się ukrywać. I w której... nie ma dzieci. Koniec świata nastąpił (a jakże) w grudniu 2012. Piątka nastolatków przeniesiona w przyszłość ma dwie opcje - przy czym obie są nienajlepsze. Jak postąpią?

Spodobał mi się z bohaterów Tigre - może dlatego, że jest podobny do mnie, i Gus. Bo Kali mnie irytowała z Dianą, o Amonie już nie wspomnę. Bycie przystojnym to jego jedyna zaleta, ale to nie wystarczy bym takiego bohatera polubiła.

Co jakiś czas pojawiają się komentarze nieznanego pochodzenia, komentując sytuację. Są zagadkowe, a ich znaczenie poznajemy znów dopiero na końcu.

Tą książkę fajnie sobie raz czy dwa przeczytać, ale głupio poznawać historię i nie wiedzieć, co dalej. Polecam w zamian "Księgi Pięciorga", bo teraz czekamy przynajmniej dopiero na czwarty, a nie drugi tom.

[091] "Amy G. i kłopoty z chłopakami" Sarah Webb

Autorka: Sarah Webb
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Stron: 270
Tytuł oryginalny: Amy Green Teen Agony Queen: Boy Trouble

"Kłopoty to specjalność trzynastoletniej Amy. Co robić, gdy przyjaciel mamy ciągle się czepia, młodsze rodzeństwo nie daje żyć, a tata biega na randki z nieznośna Shelly? Na domiar złego znienawidzony dotąd kolega szkolny staje się nagle bardzo interesujący!
Na szczęście jest Clover. Siedemnastoletnia siostra mamy wie wszystko o ciuchach, chłopakach, tremie przed pierwszym pocałunkiem i innych nieszczęściach. Ma też fajną pracę - odpowiada na listy w popularnym magazynie dla dziewczyn.
Amy razem z nią leczy kompleksy i złamane serca nastolatek. Ale czy rozwiązując cudze problemy, upora się z własnymi?"


Opis pochodzi z okładki.

***

I tak oto książka dla młodzieży, czego pewnie się nie spodziewaliście. Pożyczona od przyjaciółki, przeczytana w dwa dni.

Książka jakich wiele, ale ciekawa i z chęcią przeczytałam do końca. Czasem są takie, że się zmuszam by doczytać do końca (Madziu, nie bij, to żadna z pożyczonych od Ciebie).

Powiem szczerze, że moją ulubioną tu postacią była Clover. Czasem się zapominałam i myślałam, że to ona jest główną bohaterką. Prawdziwa główna bohaterka miała typowe problemy - rodzice po rozwodzie, młodsze rodzeństwo, niemiłe koleżanki i niska samoocena. Jednak to jak Clover jej pomagała to mistrzostwo świata. Dziewczyna miała takie pomysły, że naprawdę tylko podziwiać i choćby dlatego przeczytać tę książkę.

Polecam raczej młodzieży, takiej młodszej młodzieży, zgodnie z tematyką tej książki. Miłe, lekkie, przyjemne czytadło na wieczór.

[081] "Królowa Lata" Melissa Marr

Autor: Melissa Marr
Seria: Królowa Lata
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Stron: 376

17-letnia Aislinn widzi wróżki. Ale nie takie maleńkie, skrzydlate stworki, ale istoty wielkości człowieka, bardzo złośliwe. Wierna zasadom wpojonym jej przez babcię nie zdradza się, że je widzi, unika ich jak może. Same wróżki nie zdają sobie z tego sprawy.

Jednak pewnego dnia coś się zmienia. Jeden z wróży usilnie stara się ją poderwać. Zapisuje się nawet od jej szkoły, chodzi za nią krok w krok. O co mu chodzi?

Czego chce od niej sam Król Lata?



***

Książka ma piękną okładkę, choć może dziwić - kwiat jest zmarznięty, w śniegu. Wyjaśnienie tego napotkamy w książce. Od dawna szykowałam się do przeczytania tego. I nie zawiodłam się, jak w przypadki książki "Wilkołak.Dlaczego ja?".

Początek książki nie wprowadza nas zbyt dobrze w historię. Nie wiemy zupełnie o co chodzi. Jednak im dalej czytamy, tym ciekawiej. Zaczynamy rozumieć świat wróżek, pomagają w tym trochę urywki na początku każde rozdziału - teksty z historii wróżek.

Narracja trzecioosobowa, przenosi się w rożne miejsca - raz do Aislinn (koszmarne imię, nie było prostszego?), raz do Króla Lata, raz do Doni...

Podobali mi się bohaterowie. Zwłaszcza Seth, więc jestem bardzo zadowolona z zakończenia. Król Lata działał mi wybitnie na nerwy, a Donia... Zaimponowała mi odwagą i nieugiętością. Ogółem książka bardzo mi się spodobała i jestem ciekawa co będzie w tomie drugim.

***

Zostałam biedna wytypowana do łańcuszka przez Sarę. Jest nawet fajny, więc go kontynuuję.

1. Do jakiego kraju, miasta chciałabyś pojechać zainspirowana lekturą?
Do Egiptu :)

2. Jakie jest Twoje ulubione miejsce do czytania na wakacje?
Mój pokój. Kładę się wygodnie na łóżku, opieram o poduszki i czytam.

3. Poleć mi jedną książkę do przeczytania na wakacje.
To czego sama jestem bardzo ciekawa i wkrótce przeczytam - "Niebieski płomień na koszmary" Laurie A.Faria

4. Jaka jest Twoja najnowsza lektura? Co zaczęłaś czytać?
Teraz czytam "Kryptonim Kasandra" Meg Cabot.

Do łańcuszka typuję Agatę, Susie i Lenę ;)

[079] "Wilkołak. Dlaczego ja?" Steve Feasey

Autor: Steve Feasey
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Wilkołak
Stron: 296

Trey Laporte to 16-letni mieszkaniec domu dziecka. Pewnego ranka budzi się w swoim kompletnie zdemolowanym pokoju, zupełnie nie pamiętając wydarzeń ostatniej nocy. Dlaczego?
Tego samego dnia do domu dziecka przychodzi tajemniczy mężczyzna Lucien Charron, podający się za jego wuja. Wymusza na chłopcu obietnicę zaufania i zabiera go do siebie. Twierdzi iż chłopak jest wyjątkowy. Sam Lucien nie jest tym na kogo wygląda.
Kim jest nowy opiekun Treya? Kim jest jego piękna córka?
Kim jest sam Trey i co mu grozi?



***

Książka jest średnia. Po okładce spodziewałam się czegoś naprawdę ciekawego, fascynującego, nowego (bo w gruncie rzeczy to moda na wampiry trwa, nie na wilkołaki). Trochę się zawiodłam. Była krótka i przewidywalna. Powiecie, że w zasadzie większość które czytam takie jest - ale zwykle zafascynuje mnie coś, co sprawi że zapomnę o tej przewidywalności.

Nie przywiązałam się do bohaterów, może najwyżej do Toma. Denerwowała mnie córka Luciena. Na okładce jest taki przystojny, tajemniczy chłopak. Nijak nie umiałam go sobie połączyć z Treyem z książki.

Krytykuję co się rzadko zdarza. Czytałam opinię, że to plagiat Harry'ego Pottera. Cóż, Harry Potter jest o niebo lepszy.

Przeczytam kontynuację, a co mi tam. Jak przeczytam Wybraną to i to zdołam, zwłaszcza, że Wilkołak chyba będzie ciekawszy, bo już Zdradzona działała mi na nerwy.

Czy polecam? W zasadzie niespecjalnie. Nie wciąga, nie sprawia, że zapominasz o całym świecie, a jak zaczęło się dziać coś ciekawego to się skończyła. Pech. Wasza wola.

[070] "Wampiraci. Demony oceanu" Justin Somper

Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Autor: Justin Somper
Stron: 318

Jest rok 2505. W wiosce zwanej Księżycową Zatoką, mieszkają bliźnięta Grace i Connor wraz z ojcem - latarnikiem. Gdy pewnej nocy budzą się (przez burzę), ojciec śpiewa im na uspokojenie szantę - "O Wampiratach".

Mija siedem lat. Ojciec, obecnie 14-letnich bliźniąt, umiera. Dzieci mają do wyboru - albo iść do sierocińca albo pod opiekę do rodziny zastępczej. Dzieci nie zgadzają się jednak ani na jedno, ani na drugie. Więc, gdzie się podzieją?

Grace wraz z Connorem uciekają z Zatoki, odpływając łódką ojca. Niestety nic nie mogą poradzić na sztorm, który wywraca łódkę i rozdziela bliźnięta.

Connora wyławia piratka, Cheng Li. Grace ratuje tajemniczy Lorcan... Dziewczyna zaczyna podejrzewać, że trafiła na statek tajemniczych wampiratów, znanych jej jedynie z szanty. Czemu ją trzymają? Czy dla... krwi? Jacy są naprawdę?

Czy bliźnięta poradzą sobie w nowej sytuacji? Czy grozi im niebezpieczeństwo? I najważniejsze - czy odnajdą się?



***

Tą książkę przeczytałam jeszcze nim nastała moda na wampiry. Zafascynowała mnie wtedy pomysłem - wampiry jako piraci, akcja w przyszłości, a jednocześnie cywilizacja mniej zaawansowana niż obecnie. Ba!, prawie wcale techniki nie ma.

Kolejne co mi się podobało to pomysł i poprowadzenie akcji. Mnóstwo tajemnic, zagadkowych sytuacji, niezrozumiałe zachowanie Lorcana (uwielbiam go;)). Czasami miałam wrażenie, że Grace i Connor zachowują się na więcej niż na swoje 14 lat, w zasadzie wolałabym jakby mieli 16... Badziej pasowałiby wtedy do świata, który ich otacza - wampiry i piraci. Niemniej z ogromną chęcią zasiadłam do drugiego tomu, gdyż pierwszy wciągnął mnie niesamowicie. Do polecenia każdemu - i młodzieży i dorosłym powinna przypaść do gustu. Ci co mają dość "wampirowej mody" też powinni się skusić.

[059] "Most do Terabithii" Katherine Paterson

Autor: Katherine Paterson
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Stron: 238

Książka wbrew pozorom nie jest fantasy. Terabithia to magiczna kraina... ale istniejąca jedynie w wyobraźni dwójki dzieci.

Do klasy Jessa dołącza nowa dziewczyna o imieniu Leslie. Z początku chłopiec jej nie lubi - zwycięża ona w wyścigu, w którym Jess miał zamiar wygrać. Wkrótce jednak żywiołowa dziewczynka sprawi, że chłopiec stanie się jej towarzyszem zabaw. Razem wymyślą niezwykłą krainę Terabithię, w której żyją cudowne stworzenia, i której jako król i królowa, muszą strzec. Dostać się do niej można na linie, za pomocą której przenoszą się na drugi brzeg rzeki. Spędzają razem każdy wolny czas, a wyobraźnia Leslie jest nieograniczona.

Szczęście jednak nie trwa wiecznie. Pewnego dnia zdarza się coś co na zawsze zmienia życie Jessa, króla Terabithii...



Za jedyny minus tej książki mogę uznać czcionkę, w tym wydaniu jest bardzo duża, a ja cóż... Jestem przyzwyczajona do standardowej, małej czcionki.

***

Gdy zaczęło być głośno o tym filmie, postanowiłam najpierw przeczytać książkę. Dostałam ją od brata i zasiadłam do czytania. I gdy przeczytałam ją po raz pierwszy... poczułam zawód. Oczekiwałam czegoś magicznego, a okazało się, że Terabithia to była zwykła wyobraźnia. Gdy jednak obejrzałam film, a potem ponownie sięgnęłam po książkę... Zrozumiałam, że magia tej książki objawia się w inny sposób. To wspaniała historia, o smutnym, lecz pięknym zakończeniu. Tą magią jest w niej cała ta historia, przyjaźń Leslie i Jessa, ich wiara i siła. Nad zakończeniem niezmiennie płaczę. Pozostaje mi tylko ze szczerym sumieniem polecić ją, zarówno dorosłym jak i młodzieży. Naprawdę warto.