wtorek, 27 listopada 2012

[257] "Gone. Zniknęli. Faza piąta: Ciemność" Michael Grant

Autor: Michael Grant
Tytuł oryginalny: Fear
Seria: Gone. Zniknęli, tom 5
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2012
Stron: 464
Ocena:
8/10

"Nie wolno się bać. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja."

Jestem w szoku i to ciężkim. Aktualnie jestem w trakcie czytania książek i żadnej ledwo skończonej nie mam. Myszkowałam więc sobie po półce "Czekają na recenzje" na LC w poszukiwaniu czegoś ciekawego, co mogłabym opisać. I co widzę? Ano "Gone. Fazę piątą" widzę. Pomyślałam "zapomniałam wstawić recenzje z bloga". No tak. Tylko co wstawić, jak szukam i szukam, i znaleźć nie mogę? Książka nie opisana. Taka książka! A przysięgłabym, że o niej pisałam! No cóż, chyba w myślach albo na jakiejś zapomnianej kartce.

W tomie czwartym zostawiliśmy bohaterów w (s)pokoju. Caine dostał swój kawałek piaskownicy, a więc miasto, w którym mógł sobie królować. Sam odszedł nad jezioro. Do każdego z chłopaków dołączyły dzieciaki, w zależności od tego, gdzie chciały żyć. Uzdrowicielka Lana dostała prawo swobody przemieszczenia się. Z kolei Astrid żyje na własną rękę gdzieś w głuszy. Taki układ funkcjonuje kilka miesięcy. Ale to ETAP. Tu nie ma miejsca na dłuższy spokój i cywilizację. O nie.

Mały Pete wciąż gdzieś istnieje. Zniszczył swe chore ciało, ale dzieckiem ciągle pozostaje. Znalazł sobie nową grę. Czy właściwą?

Ciemność odradza się. Ponownie śmielej wychyla swoje macki, szukając czegoś, czego pragnie najbardziej - ciała, w którym zamieszka.

Spokój mieszańców burzy zmiana koloru bariery. Kopuła otaczająca ETAP... ciemnieje. Z dnia na dzień czerń sięga coraz wyżej i wyżej. Co będzie, gdy zakryje słońce? Gdy nastaną nieprzeniknione ciemności w świecie już pełnym lęku i straszliwych wydarzeń? Komu zostanie dość odwagi, by dalej żyć?

Strach i ciemność. Angielski i polski tytuł, oba doskonale odzwierciedlają wydarzenia w książce. Nie mam co pisać, o stylu czy bohaterach. Muszę zwrócić uwagę na jedno - to piąty tom. Piąty z sześciu. Autor uchylił nam więc rąbka tajemnicy i pokazał świat poza ETAP-em. Co myślą o tajemniczej kopule ludzie "na zewnątrz". Co zamierzają uczynić, by ją zbadać, przeniknąć, cokolwiek?

Książka trzyma w napięciu jak każda z tej serii. Strach się bać, co będzie w tomie szóstym, optymistycznie zwącym się "Światło".

czwartek, 22 listopada 2012

[256] "Żelazny Książę" Meljean Brook


Autorka: Meljean Brook
Tytuł oryginalny: The Iron Duke
Wydawnictwo: Dwójka bez sternika
Rok wydania: 2012
Stron: 440
Ocena:
10/10


"Kowal może pójść, gdzie tylko zechce. Inspektor tylko tam, gdzie są martwi ludzie."




Swego czasu o "Żelaznym księciu" było dość głośno, głównie ze względu na nową "odsłonę" książek czyli steampunk. Innymi słowy: epoka wiktoriańska, sporo maszyn i trybików i nieśmiertelna maszyna parowa.

Anglia. Rhys Trahaearn, zwany Żelaznym Księciem, kilka lat wcześniej uwolnił Anglię od Ordy. Z tego tytułu stał się bohaterem. Wykorzystał to jedynie, by zdobyć majątek i szacunek wśród ludzi oraz ich strach.

Mina Wentworth ze względu na swoją specyficzną urodę, profesję inspektora i obecność nanocząsteczek w ciele nie jest poważana wśród ludzi. Obcy traktują ją pogardliwie i wrogo, często też z powodu wątpliwej sławy jej matki. Jest jednak uparta i wie czego chce.

- Kim ona jest?
Scarsdale uniósł głowę. Zerknął na twarz Rhysa i znowu przymknął oczy.
- Znam to spojrzenie. Na horyzoncie pojawił się piękny statek, a ty chcesz tego, co ma w ładowni. Temu pozwól odpłynąć, kapitanie.

Gdy w posiadłości Żelaznego Księcia dochodzi do morderstwa, niezorientowany służący wzywa policję, zamiast pozwolić zająć się tym swojemu pracodawcy. Na miejsce przybywa inspektor Wentworth. Grzeczne słówka, zdawkowe odpowiedzi, pełna kurtuazja - takie zachowanie nie myli ani Miny ani Księcia. Mina ma za cel odkryć, kim jest ofiara i jej morderca i co ma wspólnego z tym Książę. Natomiast Rhys postanawia zdobyć Minę i także odkryć tę zagadkę. Ale głównie w tej właśnie kolejności.

"Żelazny Książę" to książka, w której jest wszystkiego po trochu - maszyn, technologi, kryminału, przygody i romansu. Autorka dawkuje nam wszystko po kolei, dbając jednocześnie o właściwy klimat wiktoriańskiej Anglii i steampunku. Czterysta stron to wydaje się być niewiele, ale wbrew pozorom to lektura na dłużej. I uwaga - bardzo wciąga. Na początku nie byłam do niej przekonana - wzięłam udział w konkursie z ciekawości i wygrałam. Podeszłam do niej nieufnie, z trudem odcyfrowując napis na okładce. Nie pociągała mnie zbytnio wizja technologii, ale gdy czytałam nie miało to znaczenia. Książkę przeczytałam błyskawicznie. Nina to kobieta z charakterem, która potrafi o siebie zadbać. Rhys to bardzo ciekawa, złożona postać, i nigdy nie można być pewnym, jak postąpi za chwilę. Historia nie nudzi w żadnym momencie. Polecam.

niedziela, 18 listopada 2012

[255] "Znak Ateny" Rick Riordan


Autor: Rick Riordan
Tytuł oryginalny: The Mark of Athena
Seria: Olimpijscy Herosi, tom 3
Rok wydania: 2012
Stron: 534
Ocena:
10/10

"Bachus uśmiechnął się leniwie.
- Junona twierdzi, że zgromadziła dzielną drużynę herosów. Pokażcie, co potraficie. Zabawcie mnie. Dajcie mi powód, bym zrobił coś więcej. Bogowie mają swoje przywileje."

 
 Pisałam już nie raz, a nawet nie dwa, że uwielbiam książki Ricka Riordana. Niezależnie od tematyki: czy mitologia egipska, czy grecka czy grecka i rzymska razem - książki wciągają tak samo i nie idzie się od nich oderwać. "Znak Ateny" kupiłam natychmiastowo po premierze i jeszcze szybciej przeczytałam (A w zasadzie czytałam na przemian z Alternautami. Tak to jest jak dwie świetne książki dostaje się dzień po dniu).

W "Znaku Ateny" przede wszystkim fascynowała mnie okładka. Ledwo ją ujrzałam w zapowiedziach, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Percy i Jason walczą ze sobą. Teraz po przeczytaniu książki wiem już dlaczego. I myślę, że to ma nawet podwójne dno, niż tylko jedna scena.

Książka skupia się w dużej mierze na Annabeth. Dziewczyna dostała od matki monetę i rozkaz "Idź za Znakiem Ateny. Pomścij mnie". Nie dodała już, że nikt tej misji jeszcze nie wykonał, a każde dziecko Ateny, które próbowało, zginęło. Annabeth nie wie, o co chodzi, dodatkowo pokojowe przybycie do obozu Rzymian kończy się fiaskiem. Półbogowie muszą uciekać na swoim Argo II, ze świadomością, że nie tylko nie mają, co liczyć na pomoc Rzymian, a wręcz będą przez nich ścigani. Sami bogowie są rozdarci między dwiema stronami swych natur. Innymi słowy - nie układa się absolutnie nic.

Leo potrafił biec bardzo szybko, kiedy ktoś próbował go zabić. To przykre, ale miał w tym duże doświadczenie.

"Znak Ateny" narracyjnie podzielony jest na cztery osoby: Annabeth, Piper, Leo i Percy'ego. Każdy dostaje swoje pięć minut w czasie drogi do Rzymu. Na trochę ponad pięciuset stronach autor po raz kolejny wcisnął tak wiele przygód, że nie ma chwili na wytchnienie. Akcja goni akcję, aż żal odkładać książkę. Jedynie rozum podpowiada, że następnego ranka trzeba wstać, więc pora zaznaczyć stronę zakładką i powiedzieć "Dobranoc". Nie ma może już tak wielu zabawnych scen - jest trochę poważniej - ale i tak czasem chichotałam jak szalona. Kiedy indziej drżałam o życie bohaterów - głównie Nica, bo ja w przeciwieństwie do Percy'ego nie mam do niego żalu o zamknięcie w celi Hadesa i lubię tego chłopaka.

A zakończenie... Czytałam z zapartym tchem, a pod koniec to chyba wcale nie oddychałam. Najchętniej od razu odłożyłabym książkę i zabrała się za czwartą. A ona... ukaże się dopiero za rok, o złowieszczym tytule The House of Hades. Jedno jest pewne, Riordan wie jak przykuć uwagę czytelnika i sprawić, że ten nie oprze się poznaniu kolejnej części.

poniedziałek, 12 listopada 2012

[254] "Felix, Net i Nika oraz Świat Zero 2. Alternauci" Rafał Kosik


Autor: Rafał Kosik
Seria: Felix, Net i Nika, tom 10
Wydawnictwo: Powergraph
Rok wydania: 2012
Stron: 604



"Jesteśmy sumą wolnej woli i tego, czego się nauczyliśmy - świata w jakim przyszło nam żyć."
~okładka




W "Świecie Zero" superpaczka kilkakrotnie przeszła przez Pierścień, coraz dalej oddalając się od swojego świata. Aż wreszcie wylądowali w takim świecie, który był oddalony na tyle od ich pierwotnego, że zmienił się stanowczo pewien fakt w życiu Niki - trafiła bowiem wreszcie do takiego świata, gdzie żyją jej rodzice. W tym momencie nie liczyło się dla niej jak wygląda ta rzeczywistość. Zdecydowała się zostać. Kazała Felixowi i Netowi skakać dalej bez siebie. Jak potoczą się ich losy? Czy Nika naprawdę zostanie w tym świecie, a do chłopców dołączy jej alterbliźniaczka? Jedno jest pewne, przygód będzie jak zwykle, co niemiara.

Nie będę się zgłębiać w styl pisania autora, w humor, żarty Neta, kłótnie bohaterów. To już dziesiąty tom i pisałam to już nie raz. Muszę jednak wspomnieć coś, co rzuciło mi się w oczy podczas czytania. Pan Rafał "odgrzecznił" bohaterów. Ale tak realnie "odgrzecznił". Dalej jest kultura, zasady moralne, etc. Ale wątek upicia się Neta i pewne niecenzurowane słowa sprawiły, że naprawdę dostrzegłam, że bohaterowie mają po te szesnaście lat a nie dwanaście. Bo nie łudźmy się, ale w pewnych sytuacjach stwierdzenie "motyla noga" nie oddaje głębi powagi i grozy sytuacji.

- Kabriolet nadaje się na wojnę jak osioł do zaprzęgu.
- Tylko to mamy - odparł pierwszy mechanik.
- Postawimy dach, może się nie przedrą.
- Dach nie działa - dodał drugi mechanik [..] - Mieliśmy się tym zająć w przyszłym tygodniu.
Net zamknął oczy i dotknął dłonią czoła.
- Dobrze, że nie jest różowy - powiedział cicho - i przy zmianie biegów nie odgrywa melodyjki klaksonem.

Autor bardzo przemyślał sprawę książki. Od okładki (którą wielu krytykowało), po pewien tajemniczy rozdział i jeden mały szczególik. A wszystko jest związane... z alternatywną rzeczywistością właśnie.

W książce pewien rozdział występuje dwa razy. Można by je zatytułować "Co by było, gdyby...?" Pan Kosik dość dramatycznie przedstawił nam możliwości rozgałęzienia się światów i skutki różnych wyborów. Pewien mały szczególik to wyjątkowy psikus z jego strony - gdyby nie rozmowy fanów na forum, pewnie długo nikt by się nie domyślił podstępu, a fani pokłóciliby się, kto ma lepszą pamięć. No i okładka - ktoś kto nie ma pamięci do rysunków uznałby, że ktoś mu podsuwa dwa razy tę samą książkę. Dlatego, gdy przeczytacie tę książkę, stanowczo odpowiedzcie na końcu na pytanie: "Czy na pewno nie przeszłam/przeszedłem przez jakąś tajemniczą konstrukcję i nie oddaliłem się od własnego Świata Zero...?" Od nieporozumień w drobnych szczegółach zaczyna się ta wyprawa...

środa, 7 listopada 2012

Liebster Award


 Zasady zabawy

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Mnie nominowała do zabawy Beata24 z bloga na-deszczowe-dni, dziękuję :)

1. Twoje największe marzenie, może być zupełnie nierealne.
 Z nierealnych to chciałabym umieć czarować ;) A z realnych... Chcę być w przyszłości po prostu dobrą żoną i matką, mieć szczęśliwą rodzinę.

2. Ulubiony zespół/wokalista/wokalistka.
 Nie mam. Słucham tego, co leci w radio lub tego, co akurat wyklikam na you tubie.

3. Zwykła woda mineralna czy słodkie napoje?
 To zależy. Zwykle wolę wypić sok, ale ostatnio coraz chętniej sięgam po wodę.

4. Kino czy telewizja, ew. komputer?
Książka :P Ale z tych trzech to chyba komputer. Kino to jednak jest kosztowniejsze od reszty. W telewizji nie zawsze jest coś interesującego, a seriale to oglądam w ogóle tylko w necie. Doliczając blog i w ogóle, wygrywa komputer.

5. Najgłupsza rzecz, jaką udało ci się w życiu zrobić.
A któż to wie. Widać chyba jestem zbyt spokojną osobą, nic mi nie przychodzi do głowy.

6. Lubisz oglądać seriale? Jeśli tak, jaki jest Twój ulubiony?
Lubię seriale, choć mam program z systematycznością. Nie umiem jednoznacznie określić jaki jest mój ulubiony. Aktualnie jestem w trakcie 5 sezonu Merlina i systematycznego wykańczania 2 sezonu Teen Wolf i Sherlocka. Później ruszam na bój z PW.

7. Słońce czy księżyc?
Zdecydowanie słońce. Boję się ciemności i księżyc wcale nie pomaga (Patrz: Teen Wolf ;))

8. Najlepsze miejsce na spędzenie wakacji.
 Hmmm, dom, rowerkiem nad jezioro i jestem happy. Mała wycieczka gdzieś dalej w międzyczasie i ja jestem zadowolona z wakacji.

9. Jaki jest/był Twój ulubiony przedmiot w szkole?
Nie mam jednego ulubionego. Wraz z kolejnymi latami moja dobra opinia o każdym z nich była systematycznie niszczona. Ale myślę, że polski mogę nazwać przedmiotem, który lubię.

10. Jak powstała nazwa Twojego bloga?
Bardzo ciekawe pytanie, jakiego jeszcze w zabawach blogowych nie widziałam :) Aż sama się zdziwiłam, że nikt na nie nie wpadł. Nazwa mojego jest z łaciny. Dwa słowa, które kolejno znaczą: przyjaciółka i książka. Szukałam prostych do zapamiętania słów, które będą ładnie ze sobą brzmiały. Myślę, że się udało.

11. Twój ulubiony gatunek muzyczny.
To też pozostawię w sumie bez odpowiedzi, bo ciężko powiedzieć. W kwestii muzyki, nie mam nic sprecyzowanego ;)


No to teraz moje pytania (Mam nadzieję, że Beata24 wybaczy mi pierwsze. Jestem ciekawa odpowiedzi).
1.  Skąd wzięła się nazwa twojego bloga?
2. Trzy cele, które zamierzasz zrealizować do końca tego roku?
3. Gadżet, bez którego nie ruszysz się z domu?
4. Co ostatnio kopiowałaś/eś? Innymi słowy, kliknij po prostu CTRL + V.
5. Tytuł książki, która leży najbliżej ciebie?
6. Ulubiony gatunek literacki?
7. Gdybyś mogła/mógł zmienić się w zwierzę, jakie by ono było? 
8. Miejsce, w którym najchętniej byś zamieszkał/a to: centrum dużego miasta, małe senne miasteczko, wioska czy najlepiej bezludna wyspa (ew. środek lasu jak na nasze warunki)?
9. Plecak czy torebka/torba na ramię?
10. Ulubiona liczba?
11. Co o sobie myślisz?

Nominuję (Obserwatorów niektórzy mają wielu, ale mam taką chęć nominować te osoby :))
11. http://5elements.blog.onet.pl/ - Inscriptum, z blogspota nie jesteś, ale ja nie ominę żadnej okazji, byś odpowiedziała na parę pytań ;P

niedziela, 4 listopada 2012

[253] "Hyperversum" Cecilia Randall


Autorka: Cecilia Randall
Seria: Hyperversum
Wydawnictwo: Esprit
Rok wydania: 2011
Stron: 752
Ocena:
10/10


"Hyperversum to akronim hyper universum - hiperwszechświata. Był to najlepszy dostępny na rynku produkt rozrywkowy, doceniony przez miliony graczy na całym świecie."


Myślę, że każdy kiedyś grał w jakąkolwiek grę, w której steruje się postacią. Kiedy chwyta się myszkę, palce układa na klawiaturze, wybiera wszelakie opcje, dostosuje wygląd, broń i rozpoczyna misję. I może nawet czasem następował moment, gdy gracz mówił - chciałbym być tą postacią. Mieliście kiedyś tak? Chcieliście choć przez chwilę wejść do gry?

Hyperversum to właśnie taka gra. Nakładasz wizjer 3D, wciągasz rękawiczki z optycznego włókna, podłączasz je do komputera i... uruchamiasz grę. Wybierasz swoją postać, scenariusz gry i... zatracasz się w tym świecie. Jesteś swoim awatarem. Za pomocą wyżej wymienionego sprzętu można biegać, skakać, wspinać się, słychać też dźwięki. Gracz nie odczuwa jednak dotyku, smaku, nie czuje zapachów. W każdej chwili można grę przerwać. No i są dodatkowe życia.

Ian, Daniel, Martin, Jodie, Donna i Carl. Sześcioro graczy, którzy wspólnie rozpoczęli grę w Hyperversum. Na scenariusz Ian wybrał rok 1214. Gra rozpoczyna się. Nie mija wiele czasu, gdy nagle ziemia się trzęsie, w grze i w rzeczywistości. Przez chwilę bohaterowie czują ból. A po chwili... czują zimno. Czują wodę, którą namokły ubrania w świecie gry. Czują piasek, na którym stoją, świeże powietrze, którym oddychają. Wygenerowany przez komputer las zmienia się we wrzosowisko, które naprawdę był w XIIIw. na tym terenie. Do przyjaciół dochodzi przerażająca prawda - nie grają już w Hyperversum. To prawdziwy XIIIw. i prawdziwe, jedno życie. I nie ma możliwości pauzy ani wyjścia z gry...

Przyszłość jest mglista, póki nie staje się teraźniejszością. Jedynie przeszłość jest pewna i znana.

Może to dziwne, ale raz już zaczęłam czytać tę książkę. Przeczytałam ledwie 150 stron, gdy coś innego wpadło mi do czytania, więc odłożyłam tę książkę. Nie miałam motywacji wrócić do tej cegły. Wreszcie przyszło natchnienie i sięgnęłam po nią ponownie. 300 stron minęło w mgnieniu oka. Po kolejnych dwóch dniach książka była już przeczytana.

"Hyperversum" opowiada głównie o Ianie i Danielu. Pozostali bohaterowie są bardziej drugoplanowi. Ian i Daniel, jako najstarsi, no i jako mężczyźni, muszą zapewnić bezpieczeństwo reszcie. Świat średniowiecza, jego zwyczaje, zachowania ludzi, język, czas wojny - wszystko to jest dużym niebezpieczeństwem dla przyjaciół. Już drugiego dnia trafiają do więzienia. Czy może być lepiej, a może już tylko gorzej? Jedno jest pewne - autorka nie ograniczała się w opisywaniu przygód. Nie żałowała stron na opisywanie zwyczajów, ludzi, wydarzeń, faktów historycznych. Wszystko opisywała dokładnie, ale nie na tyle, by zanudzić czytelnika. Sama nie przepadam za książkami historycznymi. Tymczasem "Hyperversum" za drugim podejściem, z właściwym nastawieniem, połknęłam błyskawicznie. Ba, wręcz po lekturze zaczęłam myszkować po internecie szukając informacji o ludziach, bitwach, porównując, gdzie autorkę poniosła wyobraźnia, a gdzie czerpała z prawdziwych przekazów. Gdyż jak sama napisała: "Hyperversum nie jest powieścią historyczną, lecz fantastyczną". Gruntownie przetrząsnęłam też internet w poszukiwaniu informacji o drugiej części, odkrywając, że w oryginale są już nawet trzy części. Ale w Polsce najwyraźniej wydania drugiej nie planują. A może ktoś mnie pocieszy, że jednak planują...?

Ach, żeby tak ładnie zakończyć... To myślę, że chyba jasne, że szczerze polecam tę książkę. Nie bójcie się tej prawie 800-stronnicowej księgi - jeśli lubicie fantastykę, a może czasy rycerzy, to książka z pewnością wam się spodoba.

 
Bardzo swobodnie opisali tę książkę i dobrali zdjęcia. Baaardzo swobodnie.