środa, 30 stycznia 2013

[274] "Zapomniałam, że Cię kocham" Gabrielle Zevin


Autorka: Gabrielle Zevin
Tytuł oryginału: Memoirs of a Teenage Amnesiac
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Initium
Stron: 264
Ocena:
8+/10


„Jeśli człowiek sam czegoś nie wie, nigdy nie może być pewien, że to, co usłyszy, jest prawdą.”



   Przygodę z książkami Gabrielle Zevin zamierzałam rozpocząć od powieści "Gdzie Indziej", której opis bardziej przemawiał mi do gustu. Jednak gdy wypatrzyłam książkę "Zapomniałam, że Cię kocham" - kupiłam. Może drugiej szansy by nie było, a ciekawość wzięła w górę.

   Któż z nas nie zastanawiał się kiedyś, co by było, gdyby stracił pamięć? Ile by zapomniał? Jak wiele by się zmieniło, kogo by nie poznał, co by go zdziwiło? Może remont pokoju? Może się wyprowadził? Może najlepszy przyjaciel jest teraz wrogiem, a liceum już dawno skończone? Czasami się nad tym zastanawiałam, co by było, gdyby...

   Tymczasem bohaterka książki "Zapomniałam, że cię kocham" naprawdę straciła pamięć. Z powodu błahego zakładu. Z powodu rzutu monetą, gdzie wypadł orzeł... Zamiast reszki. Naomi musiała wrócić do szkoły. Wziąć aparat. Wyjść i zejść ze schodów. Ale nie zeszła - spadła. W szpitalu okazuje się, że straciła pamięć, całe cztery lata. Nie zna chłopaka obok, który nazywa ją Szefową i jest podobno jej najlepszym przyjacielem Willem. Nie wie, że ma chłopaka Ace'a, że rodzice się rozwiedli i nie rozumie, po co właściwie bierze udział przy tworzeniu księgi pamiątkowej. Wiedziałaby, gdyby pamiętała.... Ale nie pamięta. Szuka więc odpowiedzi. A gdy ich nie znajduje, postanawia porzucić przeszłość - żyć teraźniejszością. Poznaje nowego chłopaka, Jamesa z mroczną przeszłością, którą najchętniej by wymazał z pamięci. Oboje uczą się żyć na nowo.

[...] chrzanić wszystko to, co było wcześniej. Zamierzałam się skupić na teraz i na jestem.

   Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony i nie wypuściła aż do ostatniej. Ciężko mi sobie wyobrazić, co musi czuć osoba, która straciła pamięć. Tutaj mogłam obserwować jak Naomi zmierza się z nową rzeczywistością i na nowo układa swoje życie. Razem z nią przeżywałam kolejne przeciwności. Czasem krzywiłam się, gdy czytałam jak bardzo niektórych rani nieprzemyślanymi słowami. Podziwiałam ją za siłę woli, ganiłam za bezmyślny upór. Podobało mi się jednak, że książka była bardzo... rzeczywista. Jakby naprawdę gdzieś w świecie istniała taka Naomi, Will, James...

   Nie zrażajcie się tytułem, bo jest dość nietrafiony. Moim zdaniem to nie miłość jest tu na pierwszym planie, raczej sztuka poznawania siebie na nowo, wartość przyjaźni i przesłanie, że należy żyć teraźniejszością, a nie rozpamiętywać przeszłość. Żyjemy tu i teraz.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

[273] "Władca Pierścieni. Powrót Króla" J. R. R. Tolkien


Autor: J. R. R. Tolkien
Seria: Władca Pierścieni, tom 3
Tytuł oryginału: The Lords of the Rings. The Return of the King
Ocena:
10/10


„Nie powiem: nie płaczcie, bo nie wszystkie łzy są złe.”



   "Powrót Króla" to ostatnia część serii. I o ile w Księdze Piątej wciąż towarzyszymy tylko Aragornowi, Gandalfowi czy Merry'emu z Pippinem, to w Księdze Szóstej splatają się już wtedy losy wszystkich, włącznie z dwoma niziołkami wędrującymi przez Mordor. Zbliża się bowiem najważniejsza bitwa, a dla Froda ostatni etap wędrówki - wejście do Góry i wrzucenie do jej wnętrza Pierścienia.

   Ta książka była najbardziej intrygująca. Po jej przeczytaniu zrozumiałam, jak wiele fabuły nie wpleciono do filmu, jak bardzo jest okrojony (nawet w wersji rozszerzonej). Zwłaszcza jeśli chodzi o zakończenie - gdy hobbici już powrócili do Shire wiele się tam zmieniło i musieli najpierw odbić swoje małe królestwo, gdyż wiele się tam zmieniło. A to kieruje nas do Meriadocka i Pippina - dwóch walecznych niziołków, którym w książce poświęcono więcej uwagi, a którzy są bardzo ciekawymi, pozytywnymi postaciami. Uwielbiam o nich czytać.

   Zaskoczył mnie też trochę humor w tej serii. Zawsze myślałam, że pomysł z "zawodami" w zabijaniu przeciwników między Legolasem a Gimlim to wymysł filmu. Tymczasem ten wątek naprawdę pojawia się we Władcy Pierścieni.

   Nie wiem, co napisać. To mistrzowska seria, od tej chwili moja zdecydowana faworytka w fantastyce. Sama zabieram się za dodatki o Śródziemiu. Na pierwszy ogień - "Niedokończone opowieści" podarowane mi przez brata parę lat temu. W końcu doczekały się chwili, gdy poznałam całą serię.

sobota, 26 stycznia 2013

[272] "Atrofia" Lauren DeStefano


Autorka: Lauren DeStefano
Wydawnictwo: Prószyński S-ka
Seria: Chemiczne światy
Tytuł oryginału: Wither
Rok wydania: 2011
Stron: 320
Ocena:
6+/10

"Przez chwilę niemal zapomniałam, po co tu jestem i jak się tu znalazłam. To piękne miejsce jest niebezpieczne jak cudowny biały trujący oleander."


   "Atrofia" to pierwsza część trylogii "Chemiczne światy". W powieści autorka roztacza przed nami wizję świata po III wojnie światowej - gdzie jedynym ocalałym kontynentem jest Ameryka Północna, a jej mieszkańcy to ludzie idealni genetycznie. Niestety, choć pierwsze pokolenie, to ludzie naprawdę zdrowi i żywotni, to ich dzieci dożywają jedynie dwudziestu lat (w przypadku kobiet) i dwudziestu pięciu lat (w przypadku mężczyzn), zabijane przez wirus.

   W takim właśnie świecie żyje Rhine. Ma szesnaście lat, więc już tylko cztery dzielą ją od śmierci. Zwabiona w pułapkę, zostaje wybrana i przewieziona do domu Kolekcjonera. Jako jedna z trzech żon Zarządcy Lindena, wbrew swojej woli porwana, rozdzielona z bratem, Rhine podejmuje decyzję o jak najszybszej uciecze. Z czasem do jej planów dołącza Gabriel - młody służący, który jest w stanie pomóc jej ucieczce.

   Wiele obiecywałam sobie po tej książce, mimo dość skrajnych opinii. Opis obiecywał bardzo ciekawą fabułę, zainteresował mnie motyw krótkiego życia, procederu poligamii, by utrzymać gatunek ludzki. Podoba mi się też okładka, symbolicznie łącząca ptaszka w klatce z dziewczyną obok - motyw uwięzienia Rhine w przysłowiowej złotej klatce. A mimo, to choć z jednej strony książka mi się podobała, to z drugiej - nudziła.

   Nudził mnie fakt, że bohaterka okazała się osobą, która dużo myśli, a mało działa. Jak na kogoś, kto tyle przetrwał na wolności, tylko z bratem, chroniąc się w domu, zawsze czuwając z bronią w ręku w razie włamywaczy, Rhine okazała się zaskakująco bierna. Obmyślała tylko kolejne plany ucieczki, bez konkretów, a w istocie większość czasu obserwowałam jak rozwija się syndrom sztokholmski.

Pod maską uśmiechu i przyjaznych słów kryje się coś niebezpiecznego. [...] Tak, Mistrz Vaughn stanowi większe zagrożenie niż przygnębiony Zarządca Linden, kiedy patrzy na swoje nowe żony niewidzącym wzrokiem, zagubiony w myślach o miłości swojego życia, która umiera.

   Z drugiej strony, jak wspomniałam, podobał mi się sam pomysł, ale też nienachalny wątek miłosny i kreacja ojca Lindena. Czarnego charakteru, ukrywającego się pod maską dobrotliwego ojca. Mistrz Vaughn pochodził z pierwszego pokolenia, obsesyjnie poszukiwał lekarstwa na wirus. W tym przypadku porażała mnie jednak głupota Lindena, który całkowicie nie dostrzegał drugiej natury ojca, tak bardzo wypaczonej i skrzywionej. Od służby po Rhine - wszyscy to dostrzeli, ale nie on. Z początku było mi żal Lindena - potem byłam już tylko zła na jego ślepotę.

   Mam mieszane uczucia do tej książki. Przeważa jednak ciekawość, co zdarzy się dalej, więc sięgnę po kolejne tomy. Oby lepsze.

środa, 23 stycznia 2013

[271] "Czerwień Rubinu" Kerstin Gier


Autorka: Kerstin Gier
Seria: Trylogia czasu
Tytuł oryginalny: Rubinrot
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2011
Stron: 344
Ocena: 7
7/10


„Rubin to początek, lecz i zakończenie.”




   Bohaterką książki jest Gwendolyn, 16-letnia, z pozoru zwyczajna, dziewczyna. Pochodzi z rodziny, w której występują osoby mogące podróżować w czasie. Z tego powodu wszyscy zajmują się szkoleniem nowej wybranej podróżniczki. Ale nie Gwen - tylko jej kuzynki Charlotte. Wszyscy ekscytują się jej pierwszą, lada dzień mającą nastąpić, podróżą w czasie - więc czemu to Gwen, podczas niewinnej wyprawy do sklepu po cukierki, nagle "odpływa", a gdy przytomnieje odkrywa, że cofnęła się w czasie? Na jaw wychodzi tajemnica matki dziewczyny, która zafałszowała dzień urodzin córki. Siłą rzeczy, rozpoczyna się nauka Gwen. Jak ma jednak nadrobić to, do czego kuzynka przygotowywała się latami, od dziecka? Na arenę wkracza też oczywiście przystojny 19-letni Gideon, który jednak szczerze lubił Charlottę i nie jest przychylny Gwen. Dziewczyna musi szybko nadrobić braki w wiedzy, by móc zacząć wykonywać przeznaczone jej misje. A także, by prowadzić i zrozumieć swoje małe prywatne śledztwo.

   Czytając tę książkę, sama nie wiedziałam, co o niej myśleć. Zdążyłam naczytać się wielu opinii, że jest świetna. Tymczasem czytałam ją i uznawałam po prostu za dobrą. Potrzebowałam czasu, by jakoś odnaleźć się w akcji, ale jednak wciąż książka nie porwała mnie tak, jak się tego spodziewałam. Owszem, polubiłam Gwen, ale sam Gideon, co trochę dziwne, czasem działał mi na nerwy. Sytuacja zdecydowanie poprawiła się pod koniec. Gdy zaczęłam pojmować zdarzenie z prologu, połączyłam je z właściwą historią i po przeczytaniu zakończenia - uznałam, że z pewnością przeczytam ciąg dalszy tej historii. 

Mimo woli uśmiechnęłam się. Dziewięć tygodni na list! A ludzie ciągle narzekają na niesolidną brytyjską pocztę. No dobrze, a zatem znalazłam się w czasach, kiedy do dostarczania listów służyły gołębie. Albo ślimaki.

   Muszę wspomnieć o samych podróżach w czasie. Autorka porządnie się z tego przygotowała, zadbała o przeróżne szczegóły i w tym aspekcie odniosłam takie wrażenie, jakby naprawdę istniała możliwość podróży w czasie. Czasem podczas lektury zastanawiałam się, jak sama zareagowałabym gdybym zobaczyła samą siebie z czasu przeszłego lub przeszłego lub jak postąpiłabym na miejscu Gwen.

   No i okładka. A w sumie okładki całej serii: są to jedne z piękniej wydanych książek. Byłyby jednymi z najpiękniejszych, gdyby nie te napisy wszędzie dookoła, przez co jest zbyt napaćkane na tej okładce. Ale sama twarz dziewczyny i pieczęć - śliczna, z pewnością przykuwa wzrok. 

   Reasumując za i przeciw - książkę polecam.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

[270] "Mroczny szept" Gena Showalter


Autorka: Gena Showalter
Seria: Władcy Podziemi, tom 4
Wydawnictwo: Mira
Tytuł oryginału: The Darkest Whisper
Rok wydania: 2011
Stron: 416
Ocena:
5/10

"Mroczny szept" to czwarty tom serii. Nie czytałam wcześniejszych, a tę książkę wygrałam w konkursie. I szczerze mówiąc, nie wiem czy zapoznam się z poprzednimi tomami.


   Władcy Podziemi to nieśmiertelni wojownicy strzegący bogów Olimpu. Wieki temu popadli w niełaskę, zabili bowiem Pandorę i otworzyli Puszkę, której strzegła. Kara pojawiła się niemalże sama. Z otworzonej Puszki uwolniły się demony i opętały władców. Bohater tego tomu, Sabin, nosi demona Zwątpienia. Złośliwy lokator podrzuca Sabinowi i wszystkim wokół zjadliwe szepty, które podburzają ich samoocenę i wiarę we własne siły. Z tego też powodu każda kobieta Sabina popełniła samobójstwo. Jednak gdy wojownik znajduje Gwen, harpię o ogromnej sile, wszystko się zmienia. Nawet Zwątpienie boi się tej z pozoru niewinnej dziewczyny, która potrafi zmienić się w bezlitosną morderczynię. Sabin postanawia wykorzystać Gwen jako broń przeciw swoim wrogom, Łowcom. Jednakże musi sam przed sobą przyznać, że z czasem jego plany odnośnie Gwen zdecydowanie się zmieniają.

   Cóż powiedzieć - książka z początku niezbyt mnie ciekawiła. Już samo wydanie serii wzbudza wątpliwości - pierwsze trzy tomy są w pewnym sensie trylogią i tak są określane. Mają opis trzech bohaterów, z których każdy po kolei jest bohaterem kolejnego tomu. W przypadku tego tomu wychodzi, że jest on "nową" trylogią, z kolejnymi trzema bohaterami, przy czym zaczynamy od Sabina. Więc to pomieszanie z poplątaniem już sprawiało, że odechciewało mi się czytać. Początek książki też był niezbyt ciekawy. Nagle przedstawiono mi tłum bohaterów, a ja się zastanawiałam jak to wszystko pojąć. Z czasem czytało się lżej, gdy autorka bardziej skupiła się już na samym Sabinie i Gwen. Książka jest nastawiona na sceny erotyczne, skrupulatnie opisywane przez autorkę. One też nie do końca przypadły mi do gustu, gdyż pod tym względem wolę serie Lary Adrian i Kerrelyn Sparks. Tutaj czasem sceny seksu były jak dziwnie zbędny dodatek.

   Żeby nie było, że brak plusów, a ocena 5. Podobała mi się natura Gwen, opisy harpii, sceny walk, gdy w końcu się pojawiały. I może to dziwnie, ale polubiłam jednego z wojowników, Gideona opętanego demonem Kłamstwa. Każde słowo padającego z jego ust wyraża coś zupełnie przeciwnego niż miał na myśli, gdyż wypowiedzenie jakiejkolwiek prawdy spowodowałoby u niego straszliwy ból. Teoretycznie byłby bohaterem szóstej książki tej serii i dla niego bym ją przeczytała.

   Czy polecam? Chyba nie. Zdecydujcie sami.

sobota, 19 stycznia 2013

[269] "Idol nastolatek" Meg Cabot

Autorka: Meg Cabot
Tytuł oryginału: Teen Idol
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2005
Stron: 264
Ocena:
6/10

 "Ale najwyraźniej od urodzenia jestem skazana na role powiernicy całego świata. [..] Kiedyś myślałam, ż e mam w środku jakiś dziwaczny magnes, bo gdziekolwiek się ruszyłam, jacyś obcy ludzie podchodzili do mnie, żeby opowiadac z detalami, na przykład o swojej kolekcji młotków albo o chorej fretce."

"Idol nastolatek" to nic innego jak kolejna lekka młodzieżówka. Jej bohaterką jest Jenny, dziewczyna grzeczna, ze sporą dozą empatii, która pomaga wszystkim wokół. Jednak jej rola ogranicza się do pocieszania i grzecznego przytakiwania "Tak, zrobię to", "Przepraszam, postaram się..."... Gdy więc dyrektor, w zaufaniu, prosi o zaopiekowanie się "nowym uczniem", a więc aktorem, który chce przygotować się do roli, także zgadza się na to. Jednak czy naprawdę nikt się nie domyśli, że Lucas Smith to w istocie Luke Striker?

   Chyba każdy słyszał o Meg Cabot, a ten kto słyszał, wie jak ona pisze. Czyli pozycje lekkie, na jeden wieczór czy dwa, zabawne i odprężające. Nie inaczej jest w tym przypadku. Zakrada się tutaj też oczywiście wątek miłosny, aczkolwiek nie taki jak pewnie sądzicie. Luke to całkiem sympatyczny bohater, który "zmusza" Jenny do bycia bardziej odważną i asertywną. Jenny, postać troszkę wyidealizowana, ale podobało mi się jej zachowanie, zwłaszcza, gdy z "biernej" pomocy przeszła do "aktywnej" pomocy. 

   Spędziłam przy tej książce kilka miłych godzin, ciesząc się kolejną książką Cabot. Bardziej mi się podobała niż poprzednie "niemagiczne" jak "Kłamczucha w opałach" czy "Jeszcze mnie polubicie". Polecam tym, którzy potrzebują chwili wytchnienia od bardziej wymagających książek lub po prostu chwili rozrywki.

czwartek, 17 stycznia 2013

Taki mało-duży stos

Pomyślałam, że pora pochwalić się nowymi nabytkami, jaki zawitały do mego domku :) Książki w zdecydowanej większości pochodzą z wymian na LC. Dwie zostały zakupione przez Targzksiazkami.


1. "Artemis Fowl" - Z wymiany.
2. "Artemis Fowl. Kod wieczności" - Z wymiany. Cała seria doskonale mi znana, ale uznałam, że jest zarazem warta tego, by ją posiadać. Więc do posiadanych dwóch tomów poczęłam zbierać kolejne. Posiadam więc już 4 z 7. Ponad połowa :)
3. "Anioły i demony" - Z wymiany. Pora poznać coś więcej niż tylko "Kod...".
4. "Zanim nadejdzie ciemność" - Z wymiany. Bardzo ciekawi mnie ta książka.
 5. "Kolory tamtego lata" - Ach, kolejna książka Evansa. Gdy ją zobaczyłam, po prostu wiedziałam, że ją kupię.
6. "Zapomniałam, że cię kocham" - Zakupiona wraz z książką Evansa. Także książka, która mnie bardzo interesuje. Zaczęłam już czytać - gdy przerwałam i zasiadłam przed komputerem po 5 minutach zorientowałam się, że ciągle o niej myślę. Czuję, że będzie dobra :)

7. "Atrofia" - Cóż, nie ma jej na stosie. Ale to dlatego, że dopiero do mnie "idzie".
7. "Klucz do zaświatów" - Także dopiero do mnie wędruje.
8. "Portier nosi garnitur od Gabbany" - Człapie się razem z książką wyżej. "Portier..." podobno nie jest tak ciekawy jak "Diabeł ubiera się u Prady", ale zobaczymy.


Jak Wam podoba się stos? Widzicie coś ciekawego dla siebie, a może którąś książkę już czytaliście?

wtorek, 15 stycznia 2013

[267] - [268] "Bitwa w Labiryncie", "Ostatni Olimpijczyk" + Archiwum Herosów Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Seria: Percy Jackson i bogowie olimpijscy, tom 4 i 5 + dodatek (2011r.)
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2010
Stron: 364 i 300
Ocena:
9/10

Wyszłam z założenia, że pora skończyć recenzowanie tej serii, skoro dawno mam każdą książkę Riordana za sobą. Łączę ostatnie dwa tomy razem oraz dodatek do serii - Archiwum Herosów, bo po prostu nie ma sensu tego rozdzielać. Moje odczucia są te same - przynajmniej w kwestii dwóch pierwszych tytułów.

"Bitwa w Labiryncie", czwarty tom serii. Zaczyna się dość niewinnie: ot, zwiedzanie n-tej już szkoły w życiu Percy'ego. Spotyka jednak w niej swoją śmiertelną koleżankę, która umie przeniknąć wzrokiem Mgłę i ratuje ją przed morderczymi cheerleaderkami. Później jest tylko gorzej - Grover dostaje misję praktycznie niemożliwą do wykonania, w Obozie zamiast pana D. pojawia się... ktoś, a Percy'emu dostaje się robota zejścia do Labiryntu. Innymi słowy, ponownie wiele pułapek, potworów, podstępów, kolejna dawka mitologii, z którą wbrew pozorom, Percy nie jest za pan brat, a wszystko to, by ocalić świat. Łatwizna...
Joł, szefie!
Mroczny tańczył w swoim boksie, bijąc czarnymi skrzydłami powietrze. 
Przyniosłeś kostki cukru?
- Wiesz, że cukier nie jest dla ciebie zdrowy, Mroczny.
Ehe, no więc masz cukier, co?

"Ostatni Olimpijczyk" to nic innego jak ostatni tom serii, ten w którym dowiadujemy się jak spełni się przepowiednia, jak potoczą się losy bohaterów i przede wszystkim, czy Kronos zostanie pokonany. Poznajemy też nową przepowiednię, wstęp do nowej serii. Nie chcę się rozpisywać o fabule, a nawet nie ma co się rozpisywać o stylu pisania autora.

Koniec świata zaczął się od lądowania pegaza na masce mojego samochodu.

W żadnym momencie serii Rick Riordan mnie nie zawiódł. Nigdy, ani jednej fragment nie był przeze mnie omijany, nie nudził mnie, ani nie wzbudzał irytacji. Każdą stroną czytałam z przyjemnością, zainteresowaniem, wręcz je połykałam, zwłaszcza w ostatnim tomie, w zdenerwowaniu chcąc wiedzieć "Co dalej", co dalej?". Humor towarzyszył zawsze, a nawet potrafiła się zakręcić łezka w oku. Serię skończyłam już dawno, a nie raz i nie dwa już do niej wracałam. I nie całościowo - raz fragment pierwszego tomu, raz drugiego, kiedy indziej ostatniego. Znajdywałam ulubione fragmenty i znów zaśmiewałam się do łez. "Percy Jackson i bogowie olimpijscy'" to mitologia w przystępnej formie, dużo śmiechu, wiele przyjemnych chwil z tym książkami, a dla mnie wielokrotne powroty do nich, by co jakiś czas spędzić tych kilka chwil z tak świetnymi bohaterami jak Percy, Annabeth, Grover, Tyson i całej reszty...

Całą serię bezsprzecznie polecam. Warto też od niej zacząć, by sięgnąć po kolejne książki Ricka Riordana (poza serią egipską oczywiście).



"Archiwum Herosów" to trzy opowiadania, parę wywiadów, wykreślanek i rysunków. W skrócie - dość ciekawie, ale bez szału, jakby to potocznie ująć. Jak większość tego typu dodatków, jest to skromny zestaw uzupełniający, coś dla fanów, którzy nie wahają się na taki drobiazg wydać już mniej drobiazgowej ilości pieniędzy. Jeśli ktoś szybko czyta wręcz przejrzy tę książeczkę podczas wizyty czy dwóch w księgarni (nie żebym namawiała...). Dla fanów - książeczka warta poznania.

- Jestem Persefona - oznajmiła [...] - Witajcie, herosi.
Nico zgniótł granat stopą.
- Witajcie? Po ostatnim spotkaniu śmiesz nas tu witać?
Przestąpiłem nerwowo z nogi na nogę, ponieważ taka gadka do bogów może narazić cię na przemianę w kupkę pyłu.
- Ekhm, Nico...
- Nie ma problemu - odparła chłodno Persefona. - Mieliśmy rodzinną sprzeczkę.
- Rodzinną sprzeczkę? - krzyknął Nico. - Zamieniłaś mnie w mlecz!

niedziela, 13 stycznia 2013

[266] "Wojny Świata Wynurzonego. Sekta zabójców" Licia Troisi

Autorka: Licia Troisi
Tytuł oryginału: La setta degli assassini
Seria: Wojny Świata Wynurzonego
Rok wydania: 2008
Stron: 464
Ocena:
7/10

„To dlatego, że nie patrzysz uważnie. Nie ma dwóch identycznych chwil, świat nieustannie płynie, przemienia się, zmienia kształt, ale ty jesteś za bardzo rozkojarzona, żeby zdać sobie z tego sprawę.”


   "Sekta zabójców" to pierwszy tom trylogii o Dubhe, młodej siedemnastolatce. Dziewczyna, gdy miała osiem lat, przypadkowo podczas zabawy zabiła swojego kolegę. Za ten czyn, mimo młodego wieku, została wygnana z wioski. Życie ocalił jej Zabójca - były członek Gildii, oddającej cześć straszliwemu bogowi i dedykującej jemu każde zabójstwo. Sarnek wyszkolił ją na swoją asystentkę - dał jej przeszkolenie Zabójcy, jednak strzegł przed Gildią. Po jego śmierci Dubhe żyła ze złodziejstwa i uciekała przed Gildią. Jednak ta ją dopada - na Dubhe zostaje nałożona klątwa, która w obliczu krwi zamienia dziewczynę w maszynę do zabijania. Lekarstwo ma tylko Gildia i tylko ona może jej pomóc... Czy Dubhe ocali siebie, jednocześnie nie zaprzedając się mordercom?

   Początek książki nie był specjalnie ciekawy i nie przykuwał uwagi. Jak to bywa przy tego typu książkach szybko pojawiło się sporo imion, nazw, miejsc i wspomnień, przez które trzeba przebrnąć, a zrozumieć dopiero później. Jednak po kilkudziesięciu stronach oraz przy pomocy mapki szybko idzie odnaleźć się w świecie stworzonym przez Licię Troisi. Dodatkowo poznawanie historii ułatwia fakt, że toczy się ona dwutorowo - co parę rozdziałów pojawia się rozdział poświęcony przeszłości Dubhe - dowiadujemy się o morderstwie jakie popełniła oraz poznajemy jej późniejsze losy aż do momentu śmierci jej Mistrza Sarnka. Wbrew pozorom jest to bardzo klarowny zabieg i urozmaica historię.

   Bardzo spodobała mi się też główna bohaterka - pewna siebie dziewczyna, wyszkolona wojowniczka i zdeterminowana. Nie jest jednak maszyną do zabijania - choć pochowała wiele uczuć, nie potrafi zapomnieć pierwszej krwi jaką przypadkowo przelała. Zachowała pojęcie godności i honoru, i stawia sobie pewne granice, których nie przekracza, co różni ją od Zabójców z Gildii. Przyparta do muru, pozornie ugina kolana, by w tajemnicy postawić własne warunki i szukać rozwiązania.

   "Sektę zabójców" czytałam szybko i z przyjemnością. Ilość stron nie robi wrażenia, gdy już czytelnik wciągnie się w akcję. Chętnie poznam kolejne tomy trylogii, a ten - polecam.

czwartek, 10 stycznia 2013

[265] "Siódmy rok" Agata Kołakowska


Autorka: Agata Kołakowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Stron: 318
Ocena:
7/10


"To, że się rozstajemy, nie musi oznaczać końca przyjaźni, która, jak widać, wychodzi nam najlepiej."





"Siódmy rok" to dość zaskakująca historia pewnego małżeństwa. Małżeństwa, które po siedmiu latach uznało, że miłość, która kiedyś ich połączyła, dawno się wypaliła. Została jedynie przyjaźń. Ponadto każde z nich woli inny tryb życia: Eliza to spokojna domatorka, Adam wciąż poszukuje wrażeń i podróży. Więc w zgodzie dzielą majątek na pół, życie na pół i w spokoju się rozstają. Los jednak sprawia, że zarówno Eliza, jak i Adam "opijają" rozwód tej samej knajpie. Pod wpływem alkoholu, dla żartu, zakładają się, że każde z nich znalazłoby lepszą osobę dla byłego współmałżonka. I o ile początkowo Eliza nie wzięła tego na poważnie, o tyle Adam już następnego dnia wyruszył na poszukiwania idealnego mężczyzny dla swojej eks. No to Eliza nie mogła być gorsza...

Książka przybyła do mnie w połowie grudnia. Ciągle jakoś nie miałam czasu za nią się zabrać. Przyznam też, że spodziewałam się, mimo wszystko, innego przebiegu fabuły. Tymczasem okazało się, że jak sięgnęłam po nią wczoraj wieczorem, tak dziś ją skończyłam. "Siódmy rok" to historia napisana jakoś tak lekko, płynnie i zabawnie, że nawet nie zauważyłam upływu czasu. I choć początkowo uderzyła mnie trochę schematyczność książki, tak że praktycznie od razu uznałam, że znam już zakończenie, to okazało się to prawdą tylko po części. W pewnym momencie stwierdziłam, że książka jednak potrafi mnie zaskoczyć i że nie potrafię się od niej oderwać. Miejscami śmiałam się w głos, zwłaszcza przy kolejnych zaaranżowanych "randkach" Elizy i Adama.W połowie lektury zaczęłam się zastanawiać, czemu tak długo zwlekałam, by po nią sięgnąć.

Zabawna, lekka, romantyczna książka. Tak można w skrócie określić "Siódmy rok". Serdecznie polecam.

***

Książkę otrzymałam w ramach akcji "Włóczykijka".

wtorek, 8 stycznia 2013

[264] "Ja, Potępiona" Katarzyna Berenika Miszczuk

Autorka: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2012
Stron: 416
Ocena:
9/10

„- Stamtąd nie można wrócić - odparł głucho Beleth. - Straciłem ją... Na zawsze...
- Och, daj spokój. Nie doceniasz Wiktorii. - Azazel znowu zaklaskał z uciechy. - Czuję w kościach, że będzie niezła zabawa."



   "Ja, Potępiona" to ostatni tom trylogii o Wiktorii, byłej diablicy i niedoszłej anielicy, jak to sama siebie lubi określać.

   Tym razem historia Wiktorii zaczyna się, a może kończy, za sprawą małego białego krzyżyka i ciężarówki z mrożonkami. Innymi słowy, gdy wszystko zaczęło się układać, gdy rzuciła Piotra i wybrała Beletha... To Beleth nie chciał się z nią skontaktować. Także niczego nieświadomy diabeł postanowił pozbyć się konkurenta, mordując go i wysyłając (za drobnym przekupieniem Śmierci) do Tartaru. No tylko na krzyżyku zatrzymuje się Wiktoria i to ją, nie Piotrka, malowniczo rozjeżdża wspomniana ciężarówka...

Zastanawia mnie, co ty, Beleth, masz do tych ciężarówek - podstępny diabeł zdawał się go nie słyszeć. - Już drugi raz używasz tej samej marki mrożonek. Jestem bliski posądzenia cię o konszachty z tą firmą. Naprawdę cię nie rozumiem. Jest przecież tyle bardziej wyrafinowanych sposobów zadania śmierci.

   Tartar... Miejsce, gdzie trafiają najwięksi mordercy, zwyrodnialcy i grzesznicy. Nikt nie ma tam wejścia, nawet Archaniołowie ani Lucyfer, nikt też stamtąd nie ma prawa wyjść. I właśnie tam trafia Wiktoria. Nawiasem mówiąc, wściekła Wiktoria, która nie tylko drugi raz umarła, ale też dostała bilet w jedną stronę. Nie przyjmuje jednak tego do wiadomości, jak to ona i uparcie szuka wyjścia. Jednak swoim zwyczajem ładuje się w kłopoty - zadziera z trójką przywódców podziemi: Hitlerem, Kubą Rozpruwaczem i Neronem, lecz nie tylko. Naraża się też Elżbiecie Batory, królowej niezwykle okrutnej, która chce zyskać moc Wiktorii...

Znajdowałam się w miejscu poza czasem. Tutaj przeprowadzano targi o dusze zmarłych. Potrzebny był do tego anioł, diabeł oraz oczywiście denat eskortowany przez Śmierć. - No bez jaj! - krzyknęłam. - Znowu?! Nie wiem, kto mi to zrobił, ale się doigrał. Nikt nie będzie mnie mordował bez ważnego powodu!
 
   Jednego nie można powiedzieć o tej serii - że jest nudna. Autorka z każdym kolejnym tomem zaskakuje coraz bardziej. Jestem pod wrażeniem, jak zgrabnie połączyła wiarę katolicką, mity i legendy, i stworzyła cały ten świat Nieba, Piekła i Ziemi. Do tego standardowo popisała się humorem, ironią. Wspaniale spędziłam czas przy tej książce, długo zastanawiając się, jak sobie Wiktoria poradzi w tak ekstremalnej sytuacji.

   A fragment, gdy narratorem jest Beleth - to jak wisienka na torcie całej tej serii!


niedziela, 6 stycznia 2013

[263] "Zawsze o tym marzyłam" Rita Golden Gelman

Autorka: Rita Golden Gelman
Tytuł oryginalny: Tales of female nomad: living at large in the world.
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2011
Stron: 420
Ocena:
9/10

 "Czasami się zastanawiałam, co każe mi szukać ciągle nowych wrażeń. Podejmować wyzwania związane z przebywaniem gdzieś, gdzie nikt mnie nie zna? Czy to psychiczna potrzeba, czy może raczej biologiczna wada?"


   Rzadko czytam książki podróżnicze. Nigdy nie ciągnęło mnie do nich. Teraz zaczynam się zastanawiać, czy na pewno dobrze robię. Bo skoro nie mogę podróżować po całym świecie realnie to może popodróżuję za pomocą książek?

   "Zawsze o tym marzyłam" to książka, której autorka jest jednocześnie jej bohaterką. Rita Golden Gelman opisuje swoje życie, które "zaczęło się na nowo" gdy miała 48 lat: gdy dzieci były już dorosłe, a ona sama świeżo po rozwodzie. Żyjąc z pisarstwa, które zapewniało jej odpowiednie finanse, zaczęła podróżować. Podążała zarówno do miejsc, gdzie ludzie żyli jak ich przodkowie oraz do takich, gdzie sypiała w pałacu. Poznawała miejscowe kultury, zwyczaje, język. Zawsze podchodziła do wszystkich z uśmiechem, życzliwością zjednywała sobie ludzi. Wbrew pozorom, utrzymywała kontakt z rodziną, co jakiś czas wracała do rodzinnych stron. Żyła jednak przenosząc się z miejsca na miejsce. Stała się współczesną koczowniczką, która nie wie, gdzie znajdzie się za pół roku, ale za to ma bagaż wspaniałych doświadczeń i znajomości.

Ja wcale nie uciekałam - po prostu biegłam... Biegłam ku przygodzie, ku odkryciom, ku większemu zróżnicowaniu doświadczeń. [...] Przestały mnie obowiązywać jakiekolwiek zewnętrzne zasady i mogłam żyć według ideałów i reguł, które sama sobie stworzyłam.

   Rita zwiedziła przeróżne kraje takie jak Meksyk, Indonezja, Tajlandia, Nowa Zelandia... Lista odwiedzonych miejscowości wypisana jest na końcu książki - długa niczym w atlasie. Każde miejsce Rita stara się opisać - swoje uczucia, próby zapoznania się z miejscową ludnością... Szukała nie miejscowości typowo turystycznych - docierała do pierwotnej ludności, z którymi pragnęła żyć, gotować, obchodzić różne uroczystości i po prostu ich poznać. A wszystko to opisuje w lekki przystępny sposób. Żałuję, że za książkę zabrałam się tak późno, ale za to cieszę się z czasu jaki nad nią spędziłam. Czasami aż nachodziła mnie chęć, by podróżować jak Rita, choć wiem, że brakłoby mi odwagi.

   Książkę zdecydowanie polecam fanom powieści podróżniczych, ale nie tylko. Myślę, że ta lektura spodoba się wszystkim, którzy okażą się choć trochę jej ciekawi.

***

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Pascal, za co dziękuję.

czwartek, 3 stycznia 2013

[262] "Sklepik z niespodzianką. Adela." Katarzyna Michalak



Autorka: Katarzyna Michalak
Seria: Seria z kokardką/Sklepik z niespodzianką, tom 2
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Rok wydania: 2012
Stron: 320









Tę książkę dostałam od przyjaciółki na urodziny. Szalenie się ucieszyłam, bowiem chcę skompletować, a przynajmniej przeczytać wszystkie dzieła pani Michalak. I cieszę się, bo moje niepisane wyzwanie wypełniam powolutku i sukcesywnie. Chociaż to prawdziwa złośliwość losu, aby w bibliotece zawsze był tom drugi, trzeci, dziesiąty i n-ty z kolei, a pierwszego nigdy. Prawdziwa złośliwość losu.

"Sklepik z niespodzianką. Adela" to drugi tom serii z kokardką. Tym razem akcja skupia się na radnej Adeli, ale równie często zaglądamy do Sklepiku Bogusi, spotykamy się ze Stasią, Lidką a nawet Konstancją. Akcja książki szczególnie kręci się jednak wobec pewnego niesłychanego zdarzenia - oto Anna Potocka wróciła do Pogodnej, by z marszu przypomnieć Bogusi, że Wiktor to wciąż jej mąż, i siejąc zamęt w miasteczku. Wraz z kolejnymi stronami na jaw wychodzą nowe tajemnice z życia Anny i zagadki przeszłości. Tom poświęcony Adeli stał się niemal kryminałem, gdzie każdy może stać się podejrzanym i gdzie niesłychanie ciężko przewidzieć zakończenie.

Drugi tom Sklepiku był równie ciekawy, co poprzedni. Wątek Anny nie dawał mi spokoju od zakończenia poprzedniego tomu. Przeszłość Adeli oraz jej obecne postępowanie mogą budować równie wiele emocji - przez połowę książki zastanawiałam się, co się stanie, jak to wszystko się potoczy. Z radością wróciłam do Bogusi i jej Sklepiku i z niepokojem czytałam o Lidce. Żałuję, że tom o niej będzie ostatnim, choć pierwotnie miało być więcej.

W "Bogusi" był zamieszczone przepisy na różne słodkości. W "Adeli" są to przepisy na maseczki i kąpiele - a więc tym razem coś na odprężenie dla ciała i duszy. Choć mam wrażenie, że na to wystarczy sama okładka - najmagiczniejsza ze wszystkich trzech z tym zadziornym szarym kocurkiem.

Książkę zdecydowanie polecam. Minimum opisów, maksimum treści plus ciekawe przepisy.