Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Galeria Książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Galeria Książki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 stycznia 2013

[267] - [268] "Bitwa w Labiryncie", "Ostatni Olimpijczyk" + Archiwum Herosów Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Seria: Percy Jackson i bogowie olimpijscy, tom 4 i 5 + dodatek (2011r.)
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2010
Stron: 364 i 300
Ocena:
9/10

Wyszłam z założenia, że pora skończyć recenzowanie tej serii, skoro dawno mam każdą książkę Riordana za sobą. Łączę ostatnie dwa tomy razem oraz dodatek do serii - Archiwum Herosów, bo po prostu nie ma sensu tego rozdzielać. Moje odczucia są te same - przynajmniej w kwestii dwóch pierwszych tytułów.

"Bitwa w Labiryncie", czwarty tom serii. Zaczyna się dość niewinnie: ot, zwiedzanie n-tej już szkoły w życiu Percy'ego. Spotyka jednak w niej swoją śmiertelną koleżankę, która umie przeniknąć wzrokiem Mgłę i ratuje ją przed morderczymi cheerleaderkami. Później jest tylko gorzej - Grover dostaje misję praktycznie niemożliwą do wykonania, w Obozie zamiast pana D. pojawia się... ktoś, a Percy'emu dostaje się robota zejścia do Labiryntu. Innymi słowy, ponownie wiele pułapek, potworów, podstępów, kolejna dawka mitologii, z którą wbrew pozorom, Percy nie jest za pan brat, a wszystko to, by ocalić świat. Łatwizna...
Joł, szefie!
Mroczny tańczył w swoim boksie, bijąc czarnymi skrzydłami powietrze. 
Przyniosłeś kostki cukru?
- Wiesz, że cukier nie jest dla ciebie zdrowy, Mroczny.
Ehe, no więc masz cukier, co?

"Ostatni Olimpijczyk" to nic innego jak ostatni tom serii, ten w którym dowiadujemy się jak spełni się przepowiednia, jak potoczą się losy bohaterów i przede wszystkim, czy Kronos zostanie pokonany. Poznajemy też nową przepowiednię, wstęp do nowej serii. Nie chcę się rozpisywać o fabule, a nawet nie ma co się rozpisywać o stylu pisania autora.

Koniec świata zaczął się od lądowania pegaza na masce mojego samochodu.

W żadnym momencie serii Rick Riordan mnie nie zawiódł. Nigdy, ani jednej fragment nie był przeze mnie omijany, nie nudził mnie, ani nie wzbudzał irytacji. Każdą stroną czytałam z przyjemnością, zainteresowaniem, wręcz je połykałam, zwłaszcza w ostatnim tomie, w zdenerwowaniu chcąc wiedzieć "Co dalej", co dalej?". Humor towarzyszył zawsze, a nawet potrafiła się zakręcić łezka w oku. Serię skończyłam już dawno, a nie raz i nie dwa już do niej wracałam. I nie całościowo - raz fragment pierwszego tomu, raz drugiego, kiedy indziej ostatniego. Znajdywałam ulubione fragmenty i znów zaśmiewałam się do łez. "Percy Jackson i bogowie olimpijscy'" to mitologia w przystępnej formie, dużo śmiechu, wiele przyjemnych chwil z tym książkami, a dla mnie wielokrotne powroty do nich, by co jakiś czas spędzić tych kilka chwil z tak świetnymi bohaterami jak Percy, Annabeth, Grover, Tyson i całej reszty...

Całą serię bezsprzecznie polecam. Warto też od niej zacząć, by sięgnąć po kolejne książki Ricka Riordana (poza serią egipską oczywiście).



"Archiwum Herosów" to trzy opowiadania, parę wywiadów, wykreślanek i rysunków. W skrócie - dość ciekawie, ale bez szału, jakby to potocznie ująć. Jak większość tego typu dodatków, jest to skromny zestaw uzupełniający, coś dla fanów, którzy nie wahają się na taki drobiazg wydać już mniej drobiazgowej ilości pieniędzy. Jeśli ktoś szybko czyta wręcz przejrzy tę książeczkę podczas wizyty czy dwóch w księgarni (nie żebym namawiała...). Dla fanów - książeczka warta poznania.

- Jestem Persefona - oznajmiła [...] - Witajcie, herosi.
Nico zgniótł granat stopą.
- Witajcie? Po ostatnim spotkaniu śmiesz nas tu witać?
Przestąpiłem nerwowo z nogi na nogę, ponieważ taka gadka do bogów może narazić cię na przemianę w kupkę pyłu.
- Ekhm, Nico...
- Nie ma problemu - odparła chłodno Persefona. - Mieliśmy rodzinną sprzeczkę.
- Rodzinną sprzeczkę? - krzyknął Nico. - Zamieniłaś mnie w mlecz!

niedziela, 18 listopada 2012

[255] "Znak Ateny" Rick Riordan


Autor: Rick Riordan
Tytuł oryginalny: The Mark of Athena
Seria: Olimpijscy Herosi, tom 3
Rok wydania: 2012
Stron: 534
Ocena:
10/10

"Bachus uśmiechnął się leniwie.
- Junona twierdzi, że zgromadziła dzielną drużynę herosów. Pokażcie, co potraficie. Zabawcie mnie. Dajcie mi powód, bym zrobił coś więcej. Bogowie mają swoje przywileje."

 
 Pisałam już nie raz, a nawet nie dwa, że uwielbiam książki Ricka Riordana. Niezależnie od tematyki: czy mitologia egipska, czy grecka czy grecka i rzymska razem - książki wciągają tak samo i nie idzie się od nich oderwać. "Znak Ateny" kupiłam natychmiastowo po premierze i jeszcze szybciej przeczytałam (A w zasadzie czytałam na przemian z Alternautami. Tak to jest jak dwie świetne książki dostaje się dzień po dniu).

W "Znaku Ateny" przede wszystkim fascynowała mnie okładka. Ledwo ją ujrzałam w zapowiedziach, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Percy i Jason walczą ze sobą. Teraz po przeczytaniu książki wiem już dlaczego. I myślę, że to ma nawet podwójne dno, niż tylko jedna scena.

Książka skupia się w dużej mierze na Annabeth. Dziewczyna dostała od matki monetę i rozkaz "Idź za Znakiem Ateny. Pomścij mnie". Nie dodała już, że nikt tej misji jeszcze nie wykonał, a każde dziecko Ateny, które próbowało, zginęło. Annabeth nie wie, o co chodzi, dodatkowo pokojowe przybycie do obozu Rzymian kończy się fiaskiem. Półbogowie muszą uciekać na swoim Argo II, ze świadomością, że nie tylko nie mają, co liczyć na pomoc Rzymian, a wręcz będą przez nich ścigani. Sami bogowie są rozdarci między dwiema stronami swych natur. Innymi słowy - nie układa się absolutnie nic.

Leo potrafił biec bardzo szybko, kiedy ktoś próbował go zabić. To przykre, ale miał w tym duże doświadczenie.

"Znak Ateny" narracyjnie podzielony jest na cztery osoby: Annabeth, Piper, Leo i Percy'ego. Każdy dostaje swoje pięć minut w czasie drogi do Rzymu. Na trochę ponad pięciuset stronach autor po raz kolejny wcisnął tak wiele przygód, że nie ma chwili na wytchnienie. Akcja goni akcję, aż żal odkładać książkę. Jedynie rozum podpowiada, że następnego ranka trzeba wstać, więc pora zaznaczyć stronę zakładką i powiedzieć "Dobranoc". Nie ma może już tak wielu zabawnych scen - jest trochę poważniej - ale i tak czasem chichotałam jak szalona. Kiedy indziej drżałam o życie bohaterów - głównie Nica, bo ja w przeciwieństwie do Percy'ego nie mam do niego żalu o zamknięcie w celi Hadesa i lubię tego chłopaka.

A zakończenie... Czytałam z zapartym tchem, a pod koniec to chyba wcale nie oddychałam. Najchętniej od razu odłożyłabym książkę i zabrała się za czwartą. A ona... ukaże się dopiero za rok, o złowieszczym tytule The House of Hades. Jedno jest pewne, Riordan wie jak przykuć uwagę czytelnika i sprawić, że ten nie oprze się poznaniu kolejnej części.

niedziela, 9 września 2012

[246] "Cień węża" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Tytuł oryginalny: The Serpent's Shadow
Seria: Kroniki Rodu Kane, tom 3 (ost)
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2012
Stron: 420
Ocena:
10/10

"Chciałabym od razu przeprosić za wszelkie niedogodności, jakie mógł wam sprawić koniec świata. Trzęsienia ziemi, rewolucje, zamieszki, tornada, powodzie, tsunami i oczywiście potworny wąż, który połknął słońce - obawiam się, że większość z tych rzeczy była naszą winą. Carter i ja uznaliśmy, że powinniśmy przynajmniej wytłumaczyć jak do tego doszło."

Przeczytawszy u Leny recenzję Ognistego Tronu, zdałam sobie sprawę, że zupełnie zapomniałam o zrecenzowaniu "Cienia węża", a więc ostatniego tomu Kronik Rodu Kane! Poszukując potwierdzenia, zorientowałam się też, że i "Uniesienie" pominęłam, a to przecież czwarty i ostatni tom Upadłych. Cóż za niewybaczalny błąd! W najnowszych recenzjach nadrobię to.

"Cień węża", to jak wspomniałam ostatni tom Kronik. Rodzeństwo nie ma lekko. Podzieleni magowie w większości nie lubią rodziny Kane. Wielu nie wierzy, że Wąż Chaosu, Apopis, uwolnił się z więzienia. Bóg Ra, który miał być nadzieją na pokonanie węża, jest w stanie jedynie płynąć swoją złotą barką, ślinić się i ewentualnie krzyczeć "zebry" lub "wiewiórki" w zależności, czy widzi Ziyę czy Walta. Właśnie, Walt. Jeden z najzdolniejszych młodych uczniów umiera., nikt nie wie, jak mu pomóc. Sadie i Carter szukają, przy wsparciu młodocianych uczniów, nie tylko sposobu na pokonanie węża w trzy dni (a w tym celu kontaktu z szalonym magiem, który najchętniej by ich zabił), ale też lekarstwa dla chłopca. Słowem - sielanka.

Akcja w "Cieniu węża" toczy się wręcz błyskawicznie. Humor, dowcip, niekiedy dialogi na granicy absurdalności, do tego dawka grozy i drżenia o bohaterów - Riordan nic nie pominął, dalej raczy nas tym wszystkim w swoich książkach. Przeczytałam książkę błyskawicznie, dzielnie nie dławiąc się ze śmiechu i w miarę ze stoickim spokojem przetrwałam historię Walta - ku własnej uciesze, przekonałam się, że moje domysły, do obu "chłopaków" Sadie okazały się słuszne.

Już ostatnio wspomniałam, jak bardzo się cieszę z oryginalnych okładek, które bardzo pasują do treści. Ponownie też książka zawiera słowniczek z hieroglifami i wymową zaklęć oraz listę bogów, co bardzo się przydaje w czasie lektury (zwłaszcza zaklęcia). Całą trylogię kronik Rodu Kane uważam za bardzo udaną. Polecam serdecznie!

Gołąb [Horus] pokręcił łepkiem.
- [...] Moje rozumienie magii jest bardzo proste. Wal mieczem we wroga aż do skutku. Powtórz w razie potrzeby. Z Setem się udało.
- Po ilu latach walki?
Gołąb rzucił mi wściekłe spojrzenie.
- O co ci chodzi?


***

Przypominam o konkursie. Jest bardzo łatwy :)

niedziela, 15 kwietnia 2012

[224] "Syn Neptuna" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Tytuł oryginalny: The Son of Neptune.
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Olimpijscy herosi, tom 2
Rok wydania: 2012
Stron: 480
Ocena:
9+/10



W pierwszej części poznaliśmy Jasona, Leo i Piper, a więc herosów kolejno: z obozu rzymskiego, i dwoje z greckiego. Tym samym dowiedzieliśmy się na czym polega niebezpieczna wymiana Hery. W tym tomie przenosimy się do zagubionego herosa - Percy'ego Jacksona, znanego z serii o tym samym tytule. Percy wybudził się z długiego snu i kilka miesięcy trenował pod okiem wilczycy Lupy. Teraz trafia do rzymskiego Obozu Jupiter, jako syn Neptuna. Niewiele pamięta, posiada jedynie strzępy wspomnień, zwłaszcza jedno imię i twarz - Anabeth. W obozie zostaje przydzielony do Piątej Kohorty, gdzie poznaje nowych przyjaciół: Hazel i Franka.

Hazel to trzynastolatka, która żyje po raz drugi. Wróciła z Podziemia, skąd wyciągnął ją brat. Jednak jakim cudem śmierć ją wypuściła? Na to pytanie odpowiada misja, w której przyjdzie jej wziąć udział.

Frank to chłopak o muskularnym ciele i twarzy dziecka. Nietypowy wygląd, brak specjalnych uzdolnień i prześladujący go pech sprawiają, że chłopak jest w najgorszej kohorcie. Nie wie nawet, kim jest jego ojciec. Ponadto boi się ognia - od niego może zależeć jego życie.

Postawiona przed tą trójką misja, dana przez ledwo poznanego ojca Franka, dotyczy ponownie knowań Gai. Muszą powstrzymać kolejnego olbrzyma - w krainie, w której bogowie nie mają mocy i władzy, a sam olbrzym jest niezwyciężony. I mają na to, a jakże, cztery krótkie dni.

Wbrew pozorom książka nie jest kopią poprzedniej. Akcja dzieje się po ośmiu miesiącach. W pierwszym tomie autor powoli nas przyzwyczajał do wprowadzenia rzymskich bogów i herosów. W tym od podstaw poznaliśmy Obóz Jupiter, który rządzi się innymi, surowszymi zasadami, a bogowie są groźniejsi niż greckie pierwowzory.

Pojawia się wiele ciekawych postaci - Amazonki czy harpia Ella, i nie nowy, ale coraz bardziej zagadkowy, Nico. Ponadto autor nawiązuje wydarzeniami do serii "Percy Jackson", czym ciekawie łączy wszystkie serie i pokazuje nam, że półbogowie, choć izolowani od siebie, mogli już się spotkać i wcale nie rozpoznać w sobie Greków i Rzymian.

Zła jestem o zakończenie, bo bardzo chciałam przeczytać pierwsze spotkanie półbogów z obu Obozów. Mam ogromną nadzieję, że zostanie to opisane w części trzeciej. W tym tomie pojawiły się słowa przepowiedni mówiące o córce Ateny, co pokrywa się z tytułem trzeciej książki - "The Mark of Athena". Mam nadzieję, że szybko ukaże się ona w Polsce, a tymczasem serię serdecznie polecam.
***

Zapraszam do przeczytania Top 10 - ulubione rodziny ;)
Klik

[208] "Nieświadomy mag" Karen Miller

Autorka: Karen Miller
Tytuł oryginalny: The Innocent Mage. Kingmaker, Kingbreaker: Book One.
Seria: Królotwórca, Królobójca, tom 1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2011
Stron: 566



Wieki temu plemię Doran, władające magią, opuściło swój kraj. Uciekli przed Morgiem, okrutnym czarownikiem. Jego największa przeciwniczka Barl, uchroniła Doran otaczając całą krainę magicznym murem, który przez wiele lat strzegł ich oraz Olków, którzy dali im schronienie, przed zakusami Morga. Dla dodatkowego bezpieczeństwa Olkom zabroniono używania magii. Jednak część z nich czeka na wybawcę, nieświadomego swego daru maga, który wypełni Przepowiednię. I Przepowiednia zdaje się sprawdzać. Do Dorany przybywa Asher, poszukując pracy. Przypadek sprawia, że trafia na służbę do samego pałacu, zostając doradcą księcia Gara. Lecz z czasem i wróg przenika do zamku, pod postacią osoby, której nikt by się nie podejrzewał o zdradę...

Książka zdaje się być podobna do innych tego typu. Lecz zwykle takie książki charakteryzują się powagą, licznymi opisami i zawiłą fabułą. Tutaj fabuła jest zagmatwana, ale pierwszy raz spotkałam się z pewną swobodą, żartami i poczuciem humoru - choć raz tłumaczka się zagalopowała - wyrażenie "jak Zabłocki na mydle" stanowczo nie funkcjonowało w świecie Lur.

Asher to Olk, prosty rybak ze wsi, bez ogłady, ale jest bystry i inteligentny. Gdy pierwszy raz rozmawiał z księciem Garem, myślałam, że za brak szacunku Asher, mimo niemożności księcia do czarów, zaraz spłonie żywcem. Tymczasem Garowi spodobał Olk i zaoferował mu służbę. To był początek, ale nie koniec niespodzianek. Cała książka mimo ilości stron i krętej fabuły jest lekka i przyjemna, a prawie sześćset stron treści czyta się błyskawicznie. Różnorodność bohaterów, ich odmienne charaktery i łatwe do spamiętania imiona oraz jasne reguły królestwa, sprawiała że bardzo szybko odnalazłam się w świecie Lur i jego mieszkańców.

Mam jednak zastrzeżenia co do tytułu. Nieświadomy mag? Znalazłam jednego, lecz nie Ashera, a rzekomo on powinien nim być. Zadziwia mnie też tytuł całej serii. Zakończenie jest bardzo niejasne, choć opis drugiej części uchyla nieco rąbka tajemnicy. Mam nadzieję, że drugi tom rozwieje trochę moich wątpliwości.

Książkę polecam i nie zrażajcie się jej długością - jeśli wam się spodoba, pochłoniecie ją bardzo szybko.

***

Książkę dostałam od Wydawnictwa Galeria Książki, serdecznie dziękuję :)

[206] "Dar" Alison Croggon

Autorka: Alison Croggon
Tytuł oryginalny: The Gift: The First Book of Pellinor
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Księgi Pellinoru
Rok wydania: 2011
Stron: 444



Dość rzadko czytam tego typu książki. Lubię je, lecz zwykle preferuję mniej skomplikowane. Do takich książek jak "Dar", gdzie jest wymyślona kraina, zasady, stworzenia, etc, muszę mieć czas, chęci i ciekawą fabułę. Gdy pierwszy raz ujrzałam tę książkę zaciekawiła mnie okładka i opis z tyłu. Zaczęłam czytać, z początku szło dość opornie, ale z czasem historia spodobała mi się. Jednak są plusy i minusy.

"Dar" to opowieść o Maerad, młodej dziewczynie, która służy jako niewolnica w Gilmanowym Siole. Pewnego dnia znajduje ją tam Cadvan, bard z Lirigonu i odkrywa, że dziewczyna obdarzona jest Darem, a także, że prawdopodobnie jest z tych, co przeżyli atak na jedną ze szkół - Pellinor. Cadvan zabiera dziewczynę z sioła i razem wędrują do bezpiecznego miejsca, jednej ze szkół, gdzie inni bardowie mogą nauczyć dziewczynę posługiwania się jej Darem. Jednak Mrok czyha na życie dziewczyny, wdziera się do szkół i zatruwa umysły bardów. Nie wiadomo komu ufać, ani gdzie jest się bezpiecznym.

Zaskoczeniem dla mnie była tematyka. Spodziewałam się magów, dobrych i złych walczących o władzę. Tymczasem autorka bohaterami swojej powieści uczyniła bardów, każdy obdarzony jest Darem, mniejszym lub większym. Znają się na szermierce, sztuce uzdrawiania, ale doceniają też piękno natury, muzyki i słowa pisanego. W książce znajdziemy wiele pieśni, obrazujących daną sytuację lub pozwalających lepiej zrozumieć przeszłość krain i ludzi. Autorka pokusiła się nawet o stworzenie nowego języka, którym posługują się bardowie - Mową. Dzięki niej porozumiewają się nawet ze zwierzętami.

Stron jest wiele, zapisanych gęsto małą czcionką. To sprawiło, że spędziłam nad tą książkę więcej czasu niż sądziłam. Mimo wszystko czytałam dość szybko, na początku gubiłam się w fabule, z czasem poznałam świat Annaru i wydarzenia toczyły się szybciej. Jednak w całej książce dość nużący był fakt, jak autorka wszystko drobiazgowo opisywała. Każda polana, las, ryneczek, dom, pokój - wszystko niezwykle dokładnie jest przedstawione w tej powieści, czasem aż do przesady.

Ostatnie 150 stron było całkowicie wciągające, a zakończenie zapowiada bardzo ciekawy ciąg dalszy. "Dar" polecam głównie tym osobom, co lubią tego typu książki.

***

"- Co to za różnica, być pionkiem Światła czy pionkiem Mroku?
- [...] Choćby taka, że dla Mroku istotnie jesteś tylko pionkiem, dla Światła natomiast wolną ludzką istotą. Możesz sama popełniać błędy, a nawet podejmować niewłaściwe decyzje.
[...]
- Niezła mi wolność.
- To różnica między oddaniem a niewolą. Pomiędzy dążeniem do tego, na co liczysz i w co wierzysz w głębi serca, i czymś, do czego zmuszają cię inni."

* str. 291, "Dar", Galeria Książki, 2011

***

Książkę dostałam od Wydawnictwa Galeria Książki, serdecznie dziękuję :)



***

Nowy szablon, taki prezent na Mikołajki i Boże Narodzenie. Sama nie wiem dla kogo bardziej, dla mnie czy dla was, ale mam nadzieję, że wam się spodoba nowy wygląd :)

[200] "Ognisty tron" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Tytuł oryginalny: The Kane Chronicles. Book Two. The Throne of Fire.
Seria: Kroniki Rodu Kane, tom 2
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2011
Stron: 462


Tu Carter. Słuchajcie, nie mamy czasu na długie wstępy. Muszę opowiedzieć to szybko, inaczej wszyscy zginiemy.
Jeśli nie wysłuchaliście pierwszej części nagrania, to... miło mi was poznać: egipscy bogowie szaleją po naszym świecie, grupka magów, czyli Dom Życia, usiłuje ich powstrzymać, wszyscy nienawidzą Sadie i mnie, a ogromny wąż zamierza połknąć słońce i zniszczyć cały świat. [...] Ale, prawdę mówiąc, uważam, że powinniście się bać.*

Pierwsze słowa Cartera mówią wszystko o fabule drugiego tomu. Chłopak wraz z siostrą mieszka w domu stryjka Amosa, gdzie od kilku miesięcy szkolą inne dzieci podobne do nich. Niestety okazuje się, że bóg chaosu Apopis, powoli uwalnia się z więzienia i jest kwestią dni, gdy to mu się uda. Dzięki radom Horusa, Carter, Sadie oraz dwoje uczniów Walt i Jaz odnajdują wskazówki, dzięki którym znajdą i obudzą boga słońca Ra, który jako jedyny zdolny jest przeciwstawić się Apopisowi. W teorii. Bo w praktyce nikt od wieków nie wie, gdzie jest Ra ani czy nie okaże się zbyt słaby po tylu latach nieobecności.

Jeśli pierwszy tom wciągał czytelnika, to ten dosłownie go połyka. Już pierwszy rozdział stawia nam szereg zagadek, a wraz z kolejnymi stronami pojawia się ich coraz więcej. Pojawiają się nowi bohaterowie, jak wyżej wspomniani Jaz i Walt, ale też reszta uczniów (z których 9-letni Felix był najbardziej uroczy), nowi bogowie jak Bes, bóg karzeł, bóg wiedzy Thot czy też Chonsu, bóg księżyca, bardzo ważni w tej części. Do tego autor wprowadził nas dość daleko w Duat, czyli krainę magii, gdzie są bogowie. Podróż barką Ra po Podziemiach i kolejnych Domach.

Dużym plusem jest też dodatek w postaci słowniczka terminów egipskich, listy bogów oraz słów mocy (zaklęć), które stosują Sadie i Carter (zapisane hieroglifami, wraz z wymową i tłumaczeniem). Duże gratulacje też dla wydawnictwa, które zachowuje oryginalne okładki, bo książki Ricka Riordana mają je naprawdę ładne i dobrze obrazujące treść. Wszystkie serie serdecznie polecam i sama czekam na kolejne tomy.

***
- Felix? - zawołałem. - Żadnych pingwinów.
- O nie, dlaczego?
Felix uważał, że pingwiny są odpowiedzią na każdy problem, ale to nie było w porządku wobec tych ptaków, a ja miałem już dość teleportowania ich z powrotem do domu. Gdzieś na Antarktydzie całe stada pingwinów Magellana przechodziły teraz psychoterapię."**

*"Ognisty Tron", str. 9
** "Ognisty Tron", str. 83

***

Książkę dostałam od Wydawnictwa Galeria Książki, serdecznie dziękuję :)

[199] "Czerwona piramida" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Tytuł oryginalny: The Kane Chronicles. Book One. The Red Pyramid.
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Kroniki Rodu Kane
Rok wydania: 2011
Stron: 544



Rick Riordan zasłynął wśród czytelników serią o Percym Jacksonie. Popularność cyklu sprawiła, że zaczął pisać kolejne serie - i pisze je równolegle do siebie, wciąż są one o współczesnej mitologii, ale zupełnie innej. Niedawno pisałam o "Zagubionym Herosie", który jest związany po części z pierwszą serią, gdyż bogowie grecy i rzymscy są swoimi odbiciami, choć ci drudzy są okrutniejsi, gwałtowniejsi i mniej przewidywalni (ujmując to tak najprościej). Ponadto bohaterami są herosi. Jednakże w "Kronikach Rodu Kane" mamy do czynienia z Egiptem czyli z magami, piramidami i tymi bogami, co mają zwierzęce łby zamiast głowy (choć nie zawsze). A bohaterami jest dwójka zwykłych dzieciaków. No może potomków w linii prostej dwóch największych rodów faraonów, a więc potężnych magów. Ale to drobnostka.

14-letni Carter i 12-letnia Sadie, choć są rodzeństwem, po śmierci mamy mieszkają osobno i widują się dwa razy do roku. Podczas Bożego Narodzenia przypadają kolejne odwiedziny Cartera z ojcem u Sadie, która mieszka z dziadkami. Ojciec zabiera ich do Muzeum Brytyjskiego. Przeprowadza eksperyment na Kamieniu z Rosetty, co skutkuje wybuchem kamienia, uwięzieniem Juliusa Kane'a w dziwnej trumnie i przywołaniem pięciu egipskich bogów. Przy czym jeden z nich - Set - chce zabić rodzinę Kane i przejąć władzę.

Dzieci, w zderzeniu z nową rzeczywistością, próbują się oswoić z nowymi wieściami o rodzinie, przekonać się do istnienia bogów (zwłaszcza, gdy dwoje z nich "przycupnęło sobie" w ich ciałach) oraz nie dać się zabić Setowi. Do pomocy mają stryjka Amona, pawiana imieniem Chufu oraz kotkę Muffinkę, skądinąd Bastet, boginię kotów. Bastet jest moją ulubioną bohaterką z nich wszystkich, może ze względu na to, że kocham koty.

W tej serii Rick Riordan odszedł od herosów na rzecz magów, chociaż problemem dalej są są ci, co chcą przejąć władzę nad światem. Jednak inna kultura, inna magia, posługiwanie się hieroglifami i możliwość obecności boga w ciele, podczas gdy dany człowiek dalej jest sobą i trzyma go w ryzach - to sprawia, że całość zdaje się zupełnie inna i nowa. Ale wciąż jest dużo humoru, zabawnych i niebezpiecznych przygód, a autor zadziwia wiedzą o mitologii egipskiej, która jest w końcu inna niż grecka. Fani twórczości Ricka Riordana oraz pasjonaci Egiptu stanowczo nie mogą przejść obojętnie obok tej serii.

***
Bałem się spróbować, ale pomyślałem: Horusie?
- No wreszcie ~ odezwał się ten głos. ~ Witaj.
- O nie - powiedziałem, czując narastającą panikę. - O nie, nie, nie. Niech mi ktoś da otwieracz do konserw, mam w głowie bóstwo!
Oczy Bastet błysnęły.
- Porozumiałeś się z Horusem bezpośrednio? Robisz postępy.
- Postępy?! - Złapałem się za głowę. - Wyrzućcie go stamtąd!
* Czerwona Piramida, str. 230

[198] "Dziewczyna w czerwonej pelerynie" Sara Blakley-Cartwight

Autorka: Sara Blakley-Cartwight
Tytuł oryginalny: Red Riding Hood
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2011
Stron: 366



O "Dziewczynie w czerwonej pelerynie" zrobiło się głośno za sprawą filmu, zupełnie jak przy "Zmierzchu". I jeden, i drugi film wyreżyserowała Catherine Hardwicke, i to jej nazwisko widnieje na okładce książki jako autorki wprowadzenia. Pierwotnie miał powstać tylko film, jednak Hardwicke uznała, że nie oddałby on wszystkich emocji i pomogła "w stworzeniu powieści, żeby w pełni zagłębić splątaną sieć emocji w wiosce Daggorhorn".* Nie oglądałam filmu, jednakże czytając tę powieść myślę.... że wcale ona konieczna nie była.

"Dziewczyna w czerwonej pelerynie" to współczesna "dorosła" bajka o Czerwonym Kapturku i złym Wilku. Tytułową bohaterką jest Valerie, młoda mieszkanka wioski Daggorhorn. Dziewczyna jest zakochana w Peterze, drwalu, który powrócił po wielu latach wygnania do wioski, a jednocześnie zaręczona przez rodzinę z Henrym, synem kowala. I nagle zostaje zamordowana jej siostra, Lucie. Wszystko wskazuje na to, że Wilk, którego żądzę krwi zaspokajano comiesięcznymi ofiarami ze zwierząt, przestał szanować ten układ. Pogromca wilkołaków, który przybywa do wsi stwierdza, że wilk żyje pośród nich - jest czyimś sąsiadem, bratem, mężem, żoną... Po krótkim czasie okazuje się, że Valerie rozumie głos Wilka. Mówi on, że dziewczyna ma się poddać jego woli, nim minie krwawy księżyc, inaczej zabije wszystkich, których kocha.

Czytając tę książkę stwierdziłam, że książka jednocześnie mnie zawiodła i zaskoczyła. Po przeczytaniu "Wprowadzenia" myślałam, że autorka naprawdę zgłębi się w emocje bohaterów, ich uczucia, historię. Ponadto oczekiwałam narracji pierwszoosobowej. Tymczasem historię poznawałam z punktu widzenia osoby trzeciej, ponadto z punktu widzenia wielu bohaterów, choć najczęściej była to Valerie. Ale był to też Henry, Peter, matka Valerie, chory psychicznie Claude, czy nawet kilka zdań pochodziło od Wilka. Jednak miało to i swoją dobrą stronę - autorka tak lawirowała w opisach, odczuciach bohaterów, że gdy już czytelnik myślał - "Wiem, kto jest Wilkiem", to za chwilę przekonywał się, że wcale nie wie. Zapewne wielu, którzy czytali sam opis myślą, że już wiedzą - owszem, będą wiedzieć, ale dopiero gdy przeczytają ostatni rozdział i to jest duży plus tej książki. Wcześniej jesteśmy tylko pewni, że Wilkiem... nie jest sama Valerie.

Książka bardziej skupiła się na akcji, a te uczucia były trochę jakby na uboczu. Duża ilość narratorów była plusem, ale też sprawiała, że książka jest chaotyczna. Poznaliśmy dużo osób, ale tak "powierzchownie" i jedyną bardziej znaną była tylko Valerie, a resztę można określić po jednym słowie - Peter jest skryty, Henry - odważny, ojciec Salomon - fanatyczny... Jak na prawie 400 stron to całość zdaje się tylko taka jakby "naszkicowana". Nie wiem, jaki jest film, ale myślę, że raczej nie potrzebuje tej książki. Aczkolwiek, skoro już jest - zawsze warto przeczytać. Ładna, filmowa okładka przykuwa wzrok i z pewnością zachęca potencjalnych czytelników. Jednakże decyzję, czy przeczytać, zostawiam wam.

* Cytat z "Wprowadzenia".

***

Książkę dostałam od Wydawnictwa Galeria Książki, serdecznie dziękuję :)

[185] "Klątwa Tytana" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Seria: Percy Jackson i bogowie olimpijscy, tom 3.
Tytuł oryginalny: The Titan's Curse
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2010
Stron: 312



Na wstępie powiem tak - ja chcę taką mitologię w szkole. W takiej formie to ja od razu nie zasnę na lekcji.

"Klątwa Tytana" to trzecia już cześć o przygodach syna Posejdona. Chłopak ma już 14 lat, boskie pochodzenie i mnóstwo kłopotów na głowie. Grover znalazł dwójkę wyjątkowo potężnych dzieci, być może od jednego z Wielkiej Trójki. Kronos powoli powstaje z martwych, manipulując herosami, zwłaszcza jednym... Lukiem. Po jednej z walk za zaginioną w akcji zostaje uznana Annabeth. Na koniec końców pojawił się jeden z najstraszniejszych potworów, a Artemida, która mogłaby go wytropić, zaginęła. I tak oto bohaterowie mają tydzień, by zabić, co trzeba zabić, ocalić, co trzeba ocalić i dowiedzieć się to, co trzeba się dowiedzieć. Nic nowego w zasadzie.

Czasem spotykam się z opinią, że ta seria jest podobna do Harry'ego Pottera. Gdzie? Ja nie widzę. Te dwie serie różnią się zupełnie, a podstawową różnicą jest temat i humor. O jednym i drugim zdążyłam się już rozpisać w poprzednich recenzjach, jednak im dalej w las, tym więcej drzew. Percy jest coraz starszy i coraz więcej tajemnic wychodzi na światło dzienne. Wielka Przepowiednia, nowe zaskakujące postacie, seria wkracza powoli w poważniejsze tematy, choć nie traci przy dowcipu i uroku, czego dowodem jest pierwsze zdanie ostatniego tomu... Ale to napiszę przy ostatnim tomie. Bynajmniej nie brak komentarzy Percy'ego, ciętego języka Thallii i Anabeth, a Gover standardowo pakuje się w kłopoty. Książki tej serii czyta się jednym tchem, a ja osobiście każdy tom, gdy raz zaczęłam czytać, to nie odeszłam, póki nie skończyłam.

Do rzeczy, serię polecam, błędem jest jej nie poznać.

***

Bajzel i chaos po prostu. Już się dowiedziałam co się stało. Nie wiem ile minie dni nim autorce szablony wznowi się ten jakiś limit, ale pewnie z kilka dni. Przekopałam google w poszukiwaniu instrukcji od Alice, bo pamiętałam, że jeden szablon wysłała mi w komentarzu. Jak widać, znalazłam. Uwierzycie, że ja nie mam pojęcia jaki był ostatni szablon? Ten? A może nie? Wierzcie mi, nie pamiętam. Na razie będzie tymczasowy a ja się zastanawiam czy szukać nowego, bo obrazek mam, czy czekać aż wróci ten najnowszy od Carllton.

[180] "Król Demon" Cinda Williams Chima

Autorka: Cinda Williams Chima
Tytuł oryginalny: The Demon King.
A Seven Realms Novel. Book One.
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Siedem Królestw
Rok wydania: 2011
Stron: 554





"Król Demon" posiada dwóch głównych bohaterów. Jednym jest Han Alister (bądź Samotny Łowca), były złodziej i herszt gangu, który robi wszystko, by utrzymać matkę i siostrę. Znakiem rozpoznawczym chłopaka są tajemnicze srebrne bransolety na rękach, których nie da się zdjąć, a które rosną wraz z nim od dzieciństwa. Jego kłopoty zaczynają się od momentu, gdy wraz z przyjacielem, Ognistym Tancerzem, wdaje się w kłótnię z czarownikami i zabiera jednemu z nich tajemniczy amulet... Amulet, który okazuje się kiedyś należeć do samego Króla Demona, wielkiego czarownika, który niegdyś prawie zniszczył świat.

Drugim bohaterem jest księżniczka Raisa ana'Marianna. Wraca ona do domu, po pobycie u klanów, na swoje święto imienia. Po nim matka zamierza ją wydać za mąż. Jednak dziewczyna nie chce takiego życia. Marzy o wolności, chce być taka jak Hanalea, legendarna królowa, która ocaliła świat przed Królem Demonem. Losy bohaterów w pewnym momencie splatają się, nawet jeśli jedno nie wie, kim naprawdę jest drugie.

Już po opisie widać, że akcja książki dzieje się w wymyślonym królestwie, z wymyślonymi przez autora zasadami i postaciami. Dlatego, gdy napotkałam słowa "wózek inwalidzki", a potem nazwę rasy psów, zdaje się "golden retrievery" to aż wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Na szczęście później nie dostrzegłam już takich niepasujących słów.

Z początku czytanie szło opornie. Gdy kraina jest wymyślona często autor zbyt szybko podaje wszelkie informacje lub zbyt wolno. Tutaj po przebrnięciu przez pierwsze rozdziały czytanie poszło już szybko i gdy przysiadłam dobrze do książki przeczytałam 300 stron za jednym zamachem. Spodobał mi się pomysł, cała otoczka z klanami, świętem imienia, magią. Polubiłam bohaterów, bo Samotny Łowcy był wiarygodny, ani nazbyt dzielny, ani tchórz, a z Raisy była bardzo sympatyczna, dzielna księżniczka i miała głowę na karku (choć nie zawsze). Charakterystyczne są też postacie poboczne - Tancerz Ognia, skrywający pewne tajemnice, Amon - przyjaciel Raisy, żołnierz, który chcąc, nie chcąc towarzyszył jej w sekretnych wyprawach i Micah, czarownik, którego zaloty do księżniczki mają poważniejsze konsekwencje niż może się z początku wydawać.

Książka okazała się ciekawsza niż sądziłam i spędziłam z nią kilka dni. Zakończenie do pewnego stopnia nie było dla mnie zaskoczeniem, ale dopiero po wielu przeczytanych stronach. Z chęcią przeczytam kolejne tomy tej serii, bo wierzę, że będzie warto. Na koniec - polecam.

***

Książę dostałam od wydawnictwa Galeria Książki, za co serdecznie dziękuję :)



***

Jak obiecałam, tak wzięłam się za siebie i oto jest. Książka doczytana w jedno popołudnie - wczorajsze, bo to sprzed dwóch dni spędziłam na przeczytaniu calutkiego, od deski do deski, trzeciego tomu "Upadłych" - "Namiętności". Ale wierzcie mi - było warto! :)

[177] "Morze potworów" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Seria: Percy Jackson i bogowie olimpijscy, tom 2
Tytuł oryginalny: The Sea of Monsters
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2009
Stron: 276



Długo nie mogłam znaleźć drugiej części Percy'ego Jacksona. W końcu dorwałam ją w swoje łapki i przeczytałam w dwie, może trzy godziny.

Percy spędziła ostatni rok spokojnie, bez potworów, ataków, nawet prawie zdołał ukończyć szkołę i nikt go z niej nie wywalił. Jednak sielanka się kończy - Percy'ego męczą koszmary o Groverze, a w szkole atakują go ludożercze olbrzymy. Dla dobrego dopełnienia całości, jego nowy kumpel Tyson okazał się być nie tylko cyklopem, ale też i bratem Percy'ego.

W pierwszej części trochę denerwował mnie wiek bohaterów - 12 lat to trochę mało jak na ich przygody (wiem, wiem Harry to miał 11, ale cóż...). Teraz mają po 13 lat, a mnie to już nie przeszkadzało. Książka była równie dobra jak poprzednia, albo nawet lepsza. Zdążyłam zapomnieć już zapomnieć o tym charakterystycznym dla humorze i ironicznych wypowiedziach bohaterów.* Książka jest krótka, ale akcja toczy się nieprzerwanie choć przyznam szczerze - odrobinę przewidywalnie. Jednak ta seria potrafi zauroczyć i osobiście spędziłam kilka godzin przekopując się przez internet w poszukiwaniu kolejnych części.

Polecam serdecznie tę serię. Ci którzy mają dość wampirów - to seria idealna dla was, gdyż nie ma żadnych innych postaci poza mitologicznymi, a bohaterami są półbogowie. Do tego duża dawka humoru i macie kilka godzin wyjętych z życia, a spędzonych nad jedną z tych książek.

* Recenzja spisana już dawno, gdy byłam dopiero po drugim tomie, a przed kolejnymi i "Zagubionym herosem". I krótka, ale w tym zamieszaniu i czytaniu tej książki już kilka miesięcy temu, nie stać mnie na nic więcej.

[174] "Zagubiony heros" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Tytuł oryginalny: The Heroes of Olympus. Book one. The Lost Hero.
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Olimpijscy herosi
Rok wydania: 2011
Stron: 514



Rick Riordan zasłynął serią "Percy Jackson i bogowie olimpijscy". Teraz jest już skończona, ale autor wraca ponownie do Obozu Herosów, tym razem z nowymi bohaterami, nową wielką Przepowiednią i nowymi problemami, które zwiastują koniec świata.

"Zagubiony heros" ma aż trzech głównych bohaterów.
Jasona, który budzi się w autobusie jadącym do Szkoły Dziczy. Szkoda, że nie pamięta ani szkoły, ani dziewczyny, co go trzyma za rękę, ani kolesia, co twierdzi, że jest jego najlepszym przyjacielem. Ba!, nie pamięta nawet, kim jest on sam.

Piper, którą nęka sen, w którym ktoś każe jej zdradzić przyjaciół, bo inaczej zostanie zamordowany jej ojciec. Dziewczyna nie wie co to wszystko znaczy i nie pomaga jej w tym zanik pamięci jej chłopaka, ani nagłe trafienie do Obozu Herosów. Zwłaszcza po ataku jakiś dziwnych stworów, wywołujących burzę.

Leo to typowy żartowniś, pasjonujący się techniką. Jako syn Hefajstosa czuje się w warsztacie wyjątkowo dobrze, nawet udaje mu się zaprzyjaźnić ze smokiem - spiżowym smokiem. Gdy wraz z przyjaciółmi dostaje misję ma szansę się wykazać i odkryć kim jest tajemnicza kobieta, którą pamięta z dzieciństwa... i która tylko kilkanaście razy usiłowała go zabić.

Poprzednia seria charakteryzowała się ogromną lekkością humorem i szybką akcją. Śmiechu dostarczały komentarze bohatera, gdyż narracja była pierwszoosobowa. Tym razem akcja jest trzecioosobowa, ale rozdziały są pisane z punktu widzenia kolejno Jasona, Piper i Leo i tak w kółko. Pojawiają się postacie z poprzedniej serii, prócz jednej... bo Percy Jackson zaginął. (Biedak, nie ma łatwego życia). Znów jest zabawnie, głównie dzięki Leo. Książka jest też naładowana sporą ilością akcji, zagadek i informacji. Wszystko dlatego, że "Zagubiony heros" nie jest już tylko o greckich bogach i herosach. Autor zapoznaje nas powoli z ich rzymskimi odpowiednikami. Mimo że jest wciąż o tym samym świecie wykreowanym już w "Percym Jacksonie" to jednak inność charakterów Jasona, Leo i Piper, inna fabuła i wprowadzenie rzymskich bogów sprawia, że nie odnosi się wrażenia czytania kopii poprzedniej serii. A wiem co mówię, bo czytałam jednocześnie "Bitwę w Labiryncie" i "Zagubionego herosa" i ani przez chwilę nie pomyliłam wątków. Jednocześnie uważam też, że choć znajomość poprzedniej serii nie jest niezbędna by czytać tę, to jednak warto się najpierw z nią zapoznać. Wtedy wszystko zrozumiecie znacznie szybciej i łatwiej. Książkę serdecznie polecam, w niczym nie ustępuje Percy'emu.

***

Książkę dostałam od Wydawnictwa Galeria Książki, serdecznie dziękuję :)



***

Kolejna nie-recenzja ukaże się 18 lipca (w poniedziałek) o 8 rano. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo pierwszy raz ustawiałam ten zegar. Będzie to notka urodzinowa, w której podsumowuję swoją działalność na tym blogu plus niespodzianka czyli konkurs. Do wygrania pewna książka, którą wygrałam, ale też dostałam. I jeden z tych dwóch egzemplarzy trafi do kogoś z was. I mówię wam o tym już teraz, bo nie poinformuję o tej notce. Będą u mnie goście, nawet nie wiem ile czasu, więc mogę równie dobrze wrócić na blog we wtorek czy środę.

[169] "Łaska utracona" Bree Despain

Autorka: Bree Despain
Tytuł oryginalny: The Lost Saint
Seria: Dziedzictwo Mroku, tom 2
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2011
Stron: 480



Minęło dziesięć miesięcy od wydarzeń z poprzedniej książki. Grace Divin stara się obudzić w sobie wilka, jednocześnie nie tracąc nad nim kontroli. W treningach pomaga jej Daniel, jednak dziewczynie bardzo kiepsko to idzie. Gdy dostaje wiadomość od brata, ostrzeżenie przed kimś... Postanawia przemóc się i odpowiednio wyszkolić. Stać się Niebiańskim Ogarem. Pomaga jej w tym nowy znajomy - Talbot.

Przyznam, że książka mnie zaskakiwała. Ledwo przeczytałam opis z okładki wydałam wyrok - tak, to Talbot jest tym złym. Doczytałam do ostrzeżenia Jude'a - moje przekonanie się nasiliło. Poznałam Talbota - nie, coś mi nie pasuje. Dziwne zachowanie Daniela i życzliwość nowego znajomego, przybycie do miasta samego Gabriela i zachowanie Jude'a, który utrzymywał kontakt z April - wszystko to zapętliło akcję i moje domysły. Sama już nie wiedziałam, jak to wszystko się skończy. Niby w pewnym momencie byłam pewna, w następnym targały mną wątpliwości.

Podobają mi się bohaterowie, poza Judem. Każda jest na swój sposób ciekawa, zwłaszcza Daniel, który nieustannie przypomina mi Jace'a (ale nie jest jego kopią), odważna, samodzielna Grace, choć czasem trochę naiwna i April, przyjaciółka Grace, która w tym tomie okazało się bardzo pomocna. Co do nowego bohatera, Talbota, to mam mieszane uczucia. Jego nie sposób rozgryźć, aż do ostatnich stron. Zagadkowa postać. Natomiast Jude... Owszem ma trochę mojego współczucia, ale zdawał mi się trochę niedopracowana postacią, taką ni w lewo, ni w prawo, ni dobry, ni zły... Miałam go za w miarę porządnego, a tu taki zawód.

Autorka zaskoczyła mnie zakończeniem i trochę przeraziła. Niby wiem z jakiego gatunku jest ta seria i czego się spodziewać... Ale i tak zakończenie jest niespodziewane i tym bardziej wyczekuję kolejnego tomu. Polecam tę serię. W tym tomie dużo się dzieje, akcja jest wartka, a wydarzenia ciekawe. Jest lepszy niż tom pierwszy, a to dobrze zapowiada tom nr 3.

*
Jeśli wpuścisz do serca złość, ona zniszczy twoją zdolność do kochania.
***

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Galeria Książki, bardzo dziękuję ;)

[167] "Dziedzictwo mroku" Bree Despain


Autorka: Bree Despain
Tytuł oryginalny: The Dark Divine
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Dziedzictwo Mroku
Rok wydania: 2010
Stron: 432



Grace Divine to córka pastora, spokojna, poukładana, dobra dziewczyna. Jej życie zmienia się, gdy do miasta powraca jej były przyjaciel - Daniel Kalbi. Daniel, którego nikt nie widział, odkąd zniknął z miasta zostawiając za sobą zdemolowany kościół i zakrwawionego Jude'a, brata Grace. Dlaczego wrócił? Dlaczego tak mocno przyciąga uwagę Grace, a jej brat coraz bardziej jej za to nienawidzi? Dziewczyna jest zdecydowana odkryć ich tajemnice i pomóc im się z nimi uporać - choćby wymagało to najwyższej ceny.

Podczas ostatniej recenzji pisałam, że spotkałam mało książek o wilkołakach samych w sobie. Ta książka jest jedną z nich. Z początku dość długo Grace nie wie, kim jest Daniel, a jak już się dowiaduje - to jakoś bardzo ogólnikowo. Jednak nie przeszkadza mi to w uznaniu, że czytało się bardzo szybko i fajnie. Każdy kolejny rozdział zaczyna się od tytułu wypisanego na ciemnoszarym tle, są podzielone i mają określony czas wydarzeń. Podoba mi się postawa Grace, bo spodziewam się strachliwej, dobroczynnej, nieśmiałej osóbki, a tymczasem dostałam odważną, młodą dziewczynę, skłonną do poświęceń. Spodobał mi się też Daniel, po części za imię, ale po części też za charakter i postawę, która niekiedy przypominała mi Jace'a z Miasta Kości. Polubiłam też Jude'a, choć niekiedy działał mi na nerwy, także i w drugiej części. Ale, ale, opowieść o drugiej części będzie za dwie recenzje. A tymczasem zachęcam do przeczytania "Dziedzictwa mroku", myślę, że przyjemnie spędzicie czas, wygodnie siedząc i czytając tę książkę, słuchając, jak pada nasz kochany wakacyjny deszcz, który to miał być słońcem.

***
Krew wypełnia mi usta. Ogień płonie w moich żyłach. Duszę w sobie wycie. Ześlizguje się srebrne ostrze - wybór należy do mnie. Jestem śmiercią lub życiem. Jestem ocaleniem lub zniszczeniem. Aniołem lub demonem.
Jestem łaską.
Wbijam nóż.
To moja ofiara...
Jestem potworem.

***

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Galeria Książki, za co bardzo dziękuję :)

[164] "Dziewczyna i chłopak. Wszystko na opak" Wendelin Van Draanen

Autorka: Wendelin Van Draanen
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2011
Stron: 222



Jak zwykle, w przypadku tak krótkiej książki, nie wiem co pisać. Hmm...

"Dziewczyna i chłopak..." to książka w zasadzie o pierwszej miłości. A dokładniej takiego zauroczenia, zafascynowania drugą osobą. Juli Baker, gdy tylko spotkała Bryce oszalała na jego punkcie. A on unikał jej jak ognia. I tak trwało przez sześć lat. Juli wyciszyła się i starała się ignorować chłopaka, co wychodziło jej nader dobrze. Jednak to co robiła... sprawiło, że chłopak z kolei zaczął interesować się nią.

Książka pisana jest w ciekawy sposób, który da się już zauważyć na okładce, gdzie słowa książki są umieszczone na opak (słowa Bryce'a od góry, słowa Juli, do góry nogami, czytane od dołu). Natomiast w środku każdy rozdział pisany z innej perspektywy - raz Bryce, raz Juli, w taki sposób, że każda para rozdziałów opisuje to samo wydarzenie z innego punktu widzenia. Zrozumiałam to szybko, ale niestety równie szybko zauważyłam, że wypowiedzi nie pokrywają się ze sobą. Dialogi powinny być te same... A jednak różnią się, zależnie czy opowiada Bryce czy Juli, zupełnie jakby nie rozmawiali ze sobą, a z innymi osobami. Sens jest taki sam, ale słowa inne, czasem nie ma całych wypowiedzi - gdy ja po poprzedniej osobie sądziłam, że po prostu to był koniec dialogu, nagle z punktu widzenia Juli było go jeszcze całkiem sporo.

To dziwne, ale nie polubiłam głównych bohaterów jednakowo. Nie byłam zaślepiona jak Juli, i widziałam, że Bryce wcale nie jest taki idealny za jakiego go miała, jakby się nie starał. Ale polubiłam Juli, szczerą, radosną, trochę naiwną, ale zawsze chętną do niesienia pomocy i dbania o to co kochała - jak w przypadku koszykowych chłopców i plantana. Przypadł mi do gustu dziadek Bryce'a, który nie miał takich ograniczeń jak wnuk. Szczery, bezinteresowny, myślę, że miał trochę wpływ na Bryce'a, dzięki czemu książka zakończyła się tak, a nie inaczej. Choć i tak sądzę, że książka została taka "niedopowiedziana". Zupełnie jakbyśmy mogli wybrać zakończenie jakie chcemy, jakie my uznajemy za najprawdopodobniejsze.

Nie myślcie, że mi się nie podobała. Jednak po tylu pozytywnych recenzjach jakie czytałam, oczekiwałam czegoś bardziej fascynującego. Książka nie jest zła, zabawnie było śledzić początkowe rozterki bohatera ukrywającego się przed Juli. Naiwne myślenie Juli i "ratowanie" go z opresji, tj. przenoszenia pudeł do domu. Akcja z koszykowymi chłopcami. Książka porusza też inne problemy - zrozumienie w rodzinie, akceptacja osób upośledzonych umysłowo i u Bryce'a - zrozumienie samego siebie i podejmowanie właściwych decyzji.

Choć książka nie zachwyciła mnie tak jak oczekiwałam to na pewno obejrzę film i kiedyś do niej wrócę. Mimo wszystko to była przyjemna lektura, a i z takimi warto się zapoznać.

***

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Galeria Książki, bardzo dziękuję :)

[078] "Złodziej Pioruna" Rick Riordan

Autor: Rick Riordan
Seria: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
Wydawnictwo: Galeria Książki
Stron: 360

"Co by było, gdyby Bogowie Olimpijscy wciąż żyli w XXI wieku? Co by było, gdyby nadal zakochiwali się w śmiertelnikach i śmiertelniczkach i mieli z nimi dzieci, z których mogą wyrosnąć wielcy herosi - jak Tezeusz, Jazon czy Herakles?

Jak to jest być takim dzieckiem?

To właśnie się przydarzyło dwunastoletniemu Percy'emu Jacksonowi, który zaraz po tym, jak dowiedział się prawdy, wyrusza na niezwykle niebezpieczną misję. Z pomocą satyra i córki Ateny Percy odbędzie podróż przez całe Stany Zjednoczone, żeby schwytać złodzieja, który ukradł przedwieczną broń masowego rażenia - należący do Zeusa piorun piorunów. Po drodze zmierzy się z zastępami mitologicznych potworów, których zadaniem jest go powstrzymać. A przede wszystkim będzie musiał stawić czoła ojcu, którego nigdy nie spotkał, oraz przepowiedni, która ostrzegła go przed zdradą przyjaciela."


Opis ze strony empik.com., gdyż jest bardzo trafny.

***

Przeczytałam książkę dopiero za drugim podejściem, gdyż popełniłam błąd oglądając najpierw film. Wszystko mi się później pomieszało. Zaczynając jednak od początku.

Bardzo spodobał mi się wstęp książki. Taki naturalny, "nie chciałem być dzieckiem półkrwi". Tak mówi normalny 12-latek, który dowiaduje się, że bogowie istnieją a on sam jest herosem. Jedyne co przeniosłabym z filmu do książki to wiek Percy'ego - w filmie to już nastolatek, w książce jeszcze 12-letni dzieciak (bez urazy). Trochę trudno mi wyobrazić sobie 12-latka latającego z mieczem.

Spodobał mi się pan D. czyli Dionizos. Jego sarkastyczne wypowiedzi i cięty humor totalnie mnie rozbawiały (przykład? Proszę: "Gdyby to ode mnie zależało - kontynuował Dionizos - kazałbym wszystkim twoim komórkom stanąć w ogniu. Następnie zamietlibyśmy popiół i byłoby po problemie. Ale Chejron najwyraźniej uważa, że to się kłóci z moją rolą na tym przeklętym
obozie: mam dbać o to, żeby się wam, bachory, nie stała żadna krzywda.")

Film bardzo mi się podoba, ale i książka jest intrygująca. Na pewno fajnie, że "poznałam" Aresa. Prawda kim jest złodziej pioruna jest tu trochę bardziej zagmatwana niż w filmie. Plusem jest też, że w książce autor zadbał o realność, zgodnie z tym co jest w mitach (np. Persefona w lato jest u matki na Ziemi).

Jestem bardzo ciekawa co Rick Riordan wymyślił w pozostałych tomach. Nie spotkałam się jeszcze z taką książką, która opiera się na mitologii, i to dodatkowy plus. W epoce wampirów, wilkołaków, a ostatnio upadłych aniołów wprowadził na rynek coś zupełnie innego odmiennego i to mi się bardzo podoba.

Serdecznie więc polecam książkę i najlepiej przeczytać ją, nim się obejrzy film, naprawdę.