poniedziałek, 30 lipca 2012

Trochę tego i tamtego

Oto garść zapytań wpisywanych w wyszukiwarkę, po której ktoś trafia na mój blog. Często są to tytuły książek ("kosogłos" prowadzi), czasem jakieś zapytania, a czasem naprawdę ciekawe, trudne do rozszyfrowania zwroty :)

"amica libri" - Sporo osób wpada z google po wpisaniu tych właśnie słów, czasem z dodatkiem mojego nicka lub słowa blogspot. Zastanawiam się czy zamierzenie czy przypadkiem (jeśli samo "amica libri")

"chary porter i sezon polowań na czarownice" - Nienawidzę parodii. Ciekawe jakim cudem wyszukiwarka wskazuje mój blog? ;)

"tył okładki z książki ania z zielonego wzgórza" - Ile wydań tyle okładek. Tych co stoją u mnie na półce jeszcze nigdy nie znalazłam w google. Powodzenia w poszukiwaniach autorce/autorowi.

"ksiązki romans jak zmienić cofając się w czasie" - Mam podejrzenia, że w wyszukiwaniu padało na "Burzę". Jestem ciekawa, co co dokładnie chodziło autorowi?

"ciekawe cytaty" - Właśnie. Ciekawy cytat ;)
 
"mandy moore w ciąży" - Cudnie. Chyba prowadzę jakiegoś koteczka czy pudelka, że z takimi zapytaniami do mnie się trafia ;)

"moja biblioteczka zdjęcia" - No właśnie. Skoro "moja", to czemu inni do mojej trafiają?

"nikt mnie nie kocha nikt mnie nie lubi osioł ze shreka" - Niech mnie ktoś przytuli! :)

"anio lstroż rahael" - Hmmm, sprawa ta wymagała dłuższej rozkminy, a gdy już się udało, uznałam, że anioł, a w sumie archanioł Rafał, widząc ten wpis po prostu wyszedł z siebie i stanął obok. Brak słów.

"gry meg z magiol i walkol na miecze" - Tutaj dłuższa rozkmina nic nie dała. Nijak nie umiem powiedzieć "co autor miał na myśli?"

"nie poznaje kolegi sexmisja" - Cicha woda :)

"zaklęcie na powrót do pracy po przerwie" - Uśmiałam się przy tym jak szalona, gdy to zobaczyłam. Zapewne wyskakiwał Harry Potter. Ach, mogłoby istnieć. A może ktoś zna?

"dziewczyna i facet w łóżku gif" - Ojej, chyba muszę wstawić ostrzeżenie blog 18+!

"wrozka lidia 008" - Ja nie na czasie z książkami czy naprawdę szukano u mnie "wróżki"?

"jordan sophie ognista 2 rozdział.19" - Uuu, aż taka precyzja w recenzjach nie jestem. Ale poszukać mogę :)

"blog z dalszymi losami willa i tessy" - Kto się przyznaje do pisania takowego? Cóż, autor źle trafił, jestem fanką Jema.

"eragon rozdział przebudzenie czytaj"- Jestem skłonna poszukać, ale chwilka, czytać nie będę... ;)

"pojedyńcze karteczki z filmu opowieści z narnii" - Czyżby mowa o takich do segregatorów? Kiedyś zbierałam... Ale nie wiem czy były filmowe ;)

"co moze nas nauczyc sara mala ksiezniczka" - Bardzo wiele, ale mam przykre przeświadczenie, że to zadanie domowe, którego autor szuka w sieci. Taka piękna książka... Może dobrze, że ja nie miałam jej jako lektury.

***

A na koniec, tak przeskakując na inny temat, to wstawiam co ostatnio trafiło do sieci. A mianowicie - zapowiedź 5 tomu Darów Anioła. Intrygująco! :) Ale uwaga, nie polecam oglądania osobom, które nie przeczytały poprzednich czterech tomów.

 
 I co sądzicie?
***
Na dniach pojawi się recenzja "Mojej wielkiej greckiej przygody", a później "Sebastiana". Jestem świeżo po jego lekturze i jak zawsze, nie zawiodłam się na Anne Bishop. A w międzyczasie wstawię wiersze kolegi- kilka ich się nazbierało, czekając na swoje "5 minut" publikacji. Pamiętacie je jeszcze?
Dodatkowo dziś znalazłam w Empiku kieszonkowe wydanie "Roku w Poziomce" - chyba przeznaczenie próbuje mi pomóc w moim postanowieniu poznania książek pani Michalak :) Książka oczywiście zakupiona, wraz z trzema kolejnymi przypinkami. Mam już sześć więc wiele nie zostało.
A więc... Kto zna "Rok w Poziomce" i powie mi, czy decyzja o zakupie jest słuszna? :)
***
Wystawiłam parę książek na sprzedaż/wymianę. Jeśli ktoś jest zainteresowany odsyłam tutaj - klik.


















czwartek, 26 lipca 2012

[239] "Burza" Julie Cross

 
Autorka: Julie Cross
Wydawnictwo: Bukowy Las
Tytuł oryginału: Tempest
Rok wydania: 2012
Stron: 416
Ocena: 
9/10


Dzisiaj: Jackson i Holly są w sobie zakochani
Jutro: ona będzie umierać w jego ramionach
Wczoraj: on musi temu zapobiec
 


Podróże w czasie to coś, co bardzo fascynuje naukowców, a na razie istnieje tylko w filmach i książkach science-fiction. Póki co nie odkryto w jaki sposób można by zagiąć czas, tak aby móc chociażby cofnąć się do przeszłości. Nie wiadomo, czy miałoby to jakieś skutki, czy można by zmienić tok wydarzeń, a jeśli tak - to co stałoby się teraźniejszością? "Burza" to historia chłopaka, który umie skakać w czasie - ale tylko do przeszłości.

Główny bohater, 19-letni Jackson Meyer opiekuje się wraz z dziewczyną Holly grupką dzieciaków. Jest też z nim jego najlepszy kumpel Adam. Pozornie normalny dzień. Jednakże, pierwsze zdanie książki, jakby wpis do pamiętnika, od razu mówi "Okej, to prawda - potrafię podróżować w czasie". I właśnie podczas pobytu w zoo, Jackson i Adam, testują umiejętności chłopaka. Dowiadujemy się, że umie się cofnąć niewiele w czasie, niczego nie może zmienić i zawsze wraca do "bazy" - czasu, skąd skoczył.

Gdy niewiele później nieznani mu ludzie atakują go i strzelają do Holly chłopak bezwiednie skacze do przeszłości i... zostaje tam. Nie może wrócić. Zmienił swoją bazę, skok okazał się być inny niż wszystkie. Chłopak robi wszystko, aby zrozumieć swoje umiejętności i powrócić, aby pomóc Holly. Lecz czy to możliwe?

Pierwsze, co spodobało mi się w tej książce to opis i okładka - zarówno polska jak i oryginalna. Narracja - pierwszosoobowa, co pozwala się w czuć w sytuację głównego bohatera, wraz z nim zastanawiać się, co jest nie tak i jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wbrew pozorom to nie jest młodzieżówka nastawiona na "romans". Nie ma miłości aż po grób, skrajnie szczęśliwego happy endu (póki co), wyznań miłosnych jak z "Romea i Julii". Książę czyta się lekko i szybko, niesamowicie wciąga, a wydarzenia - poza podróżami w czasie, oczywiście, zdają się prawdziwe i naturalne. 

Kto nie lubi paranormal romans, po tę książkę może spokojnie sięgnąć. "Burzę" nazwałabym bardzo ciekawą przygodówką związaną z podróżami w czasie. Myślę, że zainteresuje nawet tych, co nieszczególnie sięgają po fantastykę. Ze swojej strony, jak najbardziej polecam.

***




***

Takie dwie krótkie zapowiedzi "Burzy". Dość wymowne.

niedziela, 22 lipca 2012

[238] "Sklepik z niespodzianką. Bogusia" Katarzyna Michalak

Autorka: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Seria z kokardką
Rok wydania: 2011
Stron: 314
Ocena: 
9+/10



Pierwszą książką pani Michalak, która przykuła moją  uwagę w sklepie była "Gra o Ferrin" - czyli książka fantastyczna. Niestety, do tej pory nie miałam jej okazji przeczytać, za to widziałam recenzje innych jej książek - pozytywne, wychwalane. Zaczęłam też podczytywać czasem bloga pani Michalak, ale książek - dalej żadnych nie poznałam. Nie byłam pewna czy kupić, od nikogo nie ma pożyczyć, w bibliotece nic nie wiem by jakaś była, aż tu nagle - pojawiła się książka we "Włóczykijce". Czym prędzej się zapisałam, ciekawa, czy i mi się spodoba?

"Sklepik z niespodzianką. Bogusia" to pierwsza część serii. Jej bohaterką jest Bogusia, młoda dziewczyna, która dopiero co wróciła z Holandii, gdzie pracowała przy tulipanach. Traf chciał, że wracając do Warszawy jechała wzdłuż morza... I trafiła do małej uroczej miejscowości o nazwie Pogodna... A tam było mieszkanie ze sklepikiem do wynajęcia... I które Bogusia oczywiście wynajęła.

Tego dnia zaczęła się moja wielka przygoda, choć oczywiście nie miałam o tym wtedy pojęcia.

Wraz z tą decyzją zmieniło się wszystko. Bogusia zamieszkała w małym miasteczku i z pomocą nowych sąsiadów wyremontowała mały sklepik, gdzie zamierzała sprzedawać różne drobiazgi, które zwała kurzołapkami. Do tego na klientów czekały pyszne domowe wypieki oraz czarodziejski napój zwany potocznie czekoladą na gorąco. 

Sympatyczna atmosfera, nowe znajomości - jak tap madl Konstancja, życzliwa Stasia, pani weterynarz Lidka i radna Adela, to wszystko spotyka Bogusię w tym nowym miejscu. Nie brakuje też przeróżnych kłopotów, smutków i chwil zwątpienia. Innymi słowy - niczym w prawdziwym życiu. Bo taka jest ta książka - prawdziwa. Raz wesoła, raz smutna, realnie opisana, czyta się z przyjemnością, chłonąc każde słowo, i przewracając kolejne kartki. Co pewien czas nasz wzrok trafia na przepis - a to na czekoladę, a to na sernik, a to na jeszcze inne słodkie cudo. Natychmiast obudziła się we mnie dusza odpowiedzialna za uwielbienie słodyczy i zamiłowanie do pieczenia ciast. No i jeszcze ta okładka - śliczna, pasująca do fabuły, która tak przykuwa wzrok, że po prostu trzeba wziąć książkę do ręki i... zacząć czytać.

Będąc w połowie zaczęłam myśleć nad kupieniem własnego egzemplarza. Teraz, gdy skończyłam, jestem o tym przekonana. Zaznajomiwszy się z tomem pierwszym, jestem pewna, że polubię i drugi, który na dniach ma premierę. A znając tę książkę, z pewnością warto zaryzykować, aby poznać którąś z pozostałych serii. Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak serdecznie polecić Wam tę książkę. Sprawdźcie czy i Was "Sklepik z niespodzianką" miło zaskoczy.

***

Książka przewędrowała do mnie w ramach akcji ""Włóczykijka"

środa, 18 lipca 2012

3 urodziny + rozwiązanie konkursów!

Witajcie! :)

Mój blog ujrzał światło dzienne dokładnie trzy lata temu. Nie będę Was zanudzać statystykami, chcę jedynie szczerze podziękować - za to, że jesteście, że czytacie i zostawiacie komentarze. Tym co tylko pojawiają się, aby przeczytać, ale nie zostawiają po sobie śladu - też dziękuję. Może kiedyś się odezwiecie? Po tym jak przeniosłam się z Onetu - w sumie, nie ja jedyna - jestem o wiele bardziej zadowolona i cieszę się, że i tu dotrzymujecie mi towarzystwa. Piszę po małej części dla siebie, a w większości dla Was, i każdy nowy komentarz wywołuje na mojej twarzy uśmiech :)
Dziękuję!


A teraz to, na co czekają zapewne wszyscy biorący udział w konkursie. Na pierwszy ogień idzie zwycięzca opowiadania. A dokładnie zwyciężczyni. Nagrodą są dwie książki, przy czym jest tu pierwszeństwo wyboru. Mam nadzieję, że zwyciężczynie nie zechcą tej samej książki, jeśli tak, będziemy negocjować :)

Prac było 8, co uważam za dobry wynik. Każda na swój sposób ciekawa, poznałyśmy kilka interesujących tytułów (Bractwo... :)) i postaci (bardzo lubicie diabły, tak nawiasem mówiąc...)
Ale, ale, kto jest zwycięzcą?
Małe jury w składzie ja i moja przyjaciółka zadecydowało, że...



Iara
Gratulacje! 
Przyznam, że miałyśmy niemały problem. Przyjaciółka głowiła się nad 4 opowiadaniami, ja chętnie nagrodziłabym jeszcze dwa, ale sama ustaliłam reguły to się ich trzymam. Po głowie jednak chodzi mi już konkurs na opowiadanie z dwoma miejscami...


A teraz losowanie.


Zgłosiło się malutko osób w porównaniu do poprzednich konkursów, ale tym większe szanse na wygraną :) A kto wygrał?

Następnym razem ustawię większą czcionkę. Jeśli ktoś to odczyta to będzie cud. Na tej karteczce widnieje nick:

Cassiel
Gratuluję serdecznie!


Dziewczyny poproszę o przesłanie na maila adresów do wysyłki wraz tytułami wybranych książek.

A na koniec, mając nadzieję, że Iara się nie pogniewa (przyjmuję ewentualny sprzeciw ;)), zamieszczam zwycięskie opowiadanie.


Urodzinowy diabeł

            Nienawidzę, kiedy budzą mnie hałasy. Nieważne czy dobiegają zza okna, zza ściany czy jeszcze innego miejsca. Kiedy się budzę, ma być cisza, przewracam się wtedy z boku na bok i pozwalam, by mój umysł powoli przyzwyczajał się do rozpoczęcia nowego dnia. Niestety taką możliwość los podsuwa mi nadzwyczaj rzadko.
            Tym razem obudził mnie odgłos tłuczonego szkła. Wygramoliłam się z łóżka, walcząc z kołdrą oplątaną wokół moich nóg i klnąc pod nosem. To normalne, że kiedy ktoś wyrywa mnie ze snu, jestem wściekła. To jak zbudzenie niedźwiedzia z jego drzemki. Lepiej szybko uciekać.     Otworzyłam drzwi głośniej niż należy i przygotowałam sobie kilka dosadnych słów, jakimi planowałam uraczyć „cudowną” rodzinkę, jednak głos odmówił mi posłuszeństwa, kiedy weszłam do kuchni. Po szafkach, nie przejmując się pobitą szklanką, myszkował przedziwny osobnik. Był wysoki, ubrany na czarno i miał... skrzydła. Zamrugałam, zastanawiając się, czy przypadkiem jeszcze nie śnię, ale wzrok mnie nie zwodził. Mężczyzna miał czarne, podobne do nietoperzowych skrzydła. Nosił ciemne włosy gładko uczesane do tyłu i spięte gumką, a za ubranie służyła mu długa czarna szata. Uszczypnęłam się, a kiedy nie zniknął, chrząknęłam znacząco, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Bądź co bądź, to mój dom, moja kuchnia i moja rozbita szklanka. Odwrócił się i jak gdyby nigdy nic zapytał:
            - A wódki to nie masz? Co to za dom w którym nie ma wódki?!
            Zamarłam. Przybysz wydawał się autentycznie zdumiony i oburzony, a ja nie miałam pojęcia, jak zareagować? Wygonić go, zacząć wrzeszczeć czy kupić mu tę wódkę? Zmrużyłam oczy, przyglądając mu się dokładniej. Jego wygląd kogoś mi przypominał, zamiłowanie do alkoholu również. Nagle mnie olśniło. Farmazon! Diabeł Farmazon! Nie miałam pojęcia, jak to możliwe, ale byłam pewna, że to właśnie on. Nadal nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc wskazałam potłuczoną szklankę. Podążył za moim wzrokiem, ale nie wydawał się w najmniejszym stopniu skruszony.
            - No co? Przecież i tak nie masz wódki.
            Tego było już dla mnie za wiele, roześmiałam się i śmiałam się tak długo, że zaczęło to irytować diabła, który pomstował pod nosem w tylko sobie znanym języku. Wreszcie udało mi się opanować, ominęłam kawałki rozbitego szkła i usiadłam na krześle. Nadszedł czas na pytania.
            - Farmazon, tak? - Diabeł przysiadł na drugim krześle, co uznałam, za odpowiedź twierdzącą. - Nie żebym się nie cieszyła, ale co robisz w mojej kuchni? I gdzie Ancyfer?
            Ancyfer był bliźniaczym bratem Farmazona i aniołem. Mój gość wzruszył ramionami i przez jakiś czas wiercił się na krześle. Założyłam ręce na piersi, chcąc dać mu do zrozumienia, że nie odpuszczę. Westchnął.
            - Cyla... Cyla się źle poczuł. Uderzył się w głowę. - Diabeł wygiął palce. - Zrzucił na siebie wazon... - Ściszył głos prawie do szeptu. - Wcale nie było tak, że rzuciłem w niego tym wazonem, poza tym sam jest sobie winien... i co to za impreza z aniołem...
            Wszystko jasne. Nie miałam pojęcia, jak zareagować na nowinę, że mój kochany diabełek po raz kolejny znokautował swojego anielskiego bliźniaka. Kiedy Farmazon pojął, że nie będę krzyczeć, natychmiast odzyskał rezon. Wyszczerzył się do mnie.
            - To co, idziemy po wódkę?
☻☻☻
            „Po wódkę” udaliśmy się dalej, niż mieści ludzkie pojęcie. Farmazon wciągnął  mnie w coś, co przypominało ciemny wir, a kiedy znów odzyskałam zdolność widzenia, absolutnie nie miałam pojęcia, gdzie jestem. Wszędzie wokół były drzewa. Zwyczajnie zielone lub pełne białych i jasnoróżowych kwiatów. Farmazon zerwał jeden kwiatek.
            - Sakura. - Wyjaśnił. Kwiat wiśni. Zdumiona szeroko otworzyłam oczy. Czy tym subtelnym sposobem chciał mi powiedzieć, że jesteśmy w Japonii?!
            - Gdzie my jesteśmy, Farmazonie?
            Diabeł uniósł palec, robiąc minę, jakby chciał powiedzieć coś bardzo mądrego, na co ja nie mogłabym wpaść.
            - Ważniejsze pytanie brzmi: kiedy jesteśmy. Japonia, era sengoku.
            Zatrzymałam się gwałtownie. Era sengoku ograniczała się do przełomu XV i XVI wieku, wiedziałam o tym, ponieważ kiedyś pisałam pracę na podobny temat. Co też ten diabeł narobił!
            - Ale Farmazonie! Ty niemądry diable, zapomniałeś, że nie możesz przenosić się z powrotem?! Bez Ancyfera utkniemy w średniowiecznej Japonii!
            Diabeł wzruszył ramionami, nie przejmując się moim wybuchem.
            - Nie biadol, wiesz jaką mieli tu dobrą wódkę? - Wyszczerzył zęby. - Chodź, przeżyjemy wspaniałą przygodę!
            - My?! My?! Ciebie i tak nikt nie widzi! Poza tym znikniesz przy pierwszej lepszej okazji!
            Posłał mi urażone spojrzenie.
            - Ja miałbym zniknąć? Nie masz do mnie za grosz zaufania! Ja tu się męczę, żeby zapewnić ci rozrywkę w twoje urodziny, pomimo, że nawet nie miałaś wódki, zabieram cię do kraju pełnego magii i przygód, żebyś mogła zobaczyć to wszystko na własne oczy, a ty zarzucasz mi, że zniknę?
            Westchnęłam i pokręciłam głową. Farmazon miewa chwile, kiedy czuje się pokrzywdzony przez cały świat i idealnie zmyśla swoje bohaterskie czyny. Tak też było tym razem, wiedziałam, że niełatwo będzie zakończyć ten słowotok, więc po prostu zgodziłam się pójść z nim na poszukiwanie przygód, pod warunkiem, że sprowadzi Ancyfera, który zabierze mnie potem do domu. Dopiero później zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinnam kazać mu obiecać, że nie ucieknie, jeśli coś nam zagrozi.
            Szliśmy wąską dróżką, Farmazon nucił wesoło jakąś nieprzyzwoitą piosenkę. Odgarnęłam włosy z twarzy.
            - Daleko jeszcze? Idziemy i idziemy, gdzie nas zabrałeś? Są tu jacyś ludzie?
            Machnął ręką, jakbym zadała głupie pytanie.
            - Ludzie? Nie wiem, chyba. Ale co to za przygoda, kiedy otaczają cię sami ludzie? Możemy walczyć z potworami! Będą pisać pieśni ku naszej pamięci, potem nauczą ich dzieci, a one nauczą swoje dzieci...
            - Hej, zwolnij! Jak to potwory?!
            Spojrzał na mnie, szerzej otwierając oczy i kładąc dłoń na piersi. No tak, wcielenie niewinności. No jasne!
            - Ojej, to nie powiedziałem? Idziemy na spotkanie demona zamieszkującego góry. O tam! - Wskazał grotę.
            W tej samej chwili usłyszałam świst i koło mojego ucha przeleciała strzała. Za nami stała grupka mężczyzn, wskazywali na mnie i coś wykrzykiwali. Dzięki Farmazonowi rozumiałam ich bez trudu. Zobaczyli mój dziwny ( jak dla nich ) strój i uznali mnie za demona!
            Diabeł skurczył się do rozmiarów małej laleczki i usiadł mi na ramieniu, przytrzymując się kołnierza.
            - Ożesz ty w pietruchę skrobany! Do mnie będziesz strzelał?! - Farmazon zaczął wymachiwać pięścią i podwijać rękawy, ale nie czekałam na rozwój wydarzeń, rzuciłam się do ucieczki, pędząc co tchu. - Ej! Gdzie lecisz! Broń się! Pokażemy im, kto tu jest mistrzem pięści! - Farmazon pisnął i spłaszczył się na moim ramieniu, kiedy strzała świsnęła nad jego głową. - Gdzie celujesz, ogolony matole?! A chcesz w ryj?!
            - Farmazon! - Sapnęłam, ledwie łapiąc oddech. - Zrób coś, zabierz nas stąd! Farmazon!
            Diabeł posłał mi urażone spojrzenie, kiedy rzuciłam się w krzaki i wylądowałam na brzuchu, a on omal nie zleciał ze swojego siedzenia. Urósł błyskawicznie i obrócił się do ścigających nas mężczyzn z wojowniczą miną.
            - Znikać?! Już ja im pokażę, gdzie raki zimują! Uszy wam odgryzę, wy wypierdki spod psiego ogona, nogi powyrywam i w tyłki powsadzam!
            - Farmazon! - Pisnęłam, chowając się za skałą. - Jaskinia!
            Diabeł spojrzał na mnie, potem na jaskinię i uśmiechnął się szeroko. Powinnam była potraktować to jako ostrzeżenie, ale byłam zbyt zajęta unikaniem strzał.
            - Leć, maleńka, ja cię osłonię! Ale żeby mi już nikt więcej nie mówił, jak to nie można na mnie polegać! - Patrzyłam, jak diabeł odchyla poły szaty i wyjmuje...
            - Czy to bazuka?!
            - A jak! Teraz im pokażemy, psy zapchlone, koguciki, zaraz im odstrzelę przyrodzenie! - Ustawił sobie broń na ramieniu i przykucnął. - Zakryj uszy, mała! - I wystrzelił. Krzyknęłam, zakryłam twarz i padłam na ziemię. Diabeł za to podskoczył radośnie, wywijając wolną rękę. - Ha, wypierdki jedne! I kto ma większego?!
            Poruszyłam ustami, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Farmazon schował swoje działko i chwycił mnie za ramię wciągając do jaskini. Nie opierałam się, ale miałam nadzieję, że nikogo nie zabił. Tylko raz obejrzałam się za siebie, ale dostrzegłam tylko drzewa. Biegliśmy. Farmazon okazał się prawdziwym sprinterem, ledwie dotrzymywałam mu kroku. Zatrzymałam, się, by złapać oddech.
            - Bazuka? Skąd to wziąłeś, czarci pomiocie?
            - Mówisz, jakbyś ty wychodziła z domu bez ulubionych zabawek.
            Westchnęłam i pozostawiłam to bez komentarza. Ruszyliśmy powoli skalną ścieżką, Farmazon prowadził, będąc w swoim żywiole. Nagle poczułam jak coś przemyka mi po ramieniu. Spojrzałam na nie i wrzasnęłam. Zaczęłam podskakiwać, próbując zrzucić z siebie wielkiego kosmatego pająka. Kiedy wreszcie mi się udało, odetchnęłam z ulgą. Nienawidzę pająków. To najobrzydliwsze stworzenia jakie istnieją. Sapnęłam, rozgniatając potworka butem.
            - Nie trzeba było tego robić... - Farmazon wskazał mi coś za moimi plecami. Obróciłam się na pięcie, spodziewając się kolejnego, wiszącego obok mnie pająka, ale to, co ujrzałam, przekroczyło granice mojej wyobraźni. Głowy. Ludzkie głowy z wpatrzonymi we mnie oczami wyrastające z paskudnych pajęczych cielsk. Onigumo. Obiecane przez Farmazona demony. Tylko, że nie wspominał, że będzie ich aż tyle i że to będą pająki!
            - Co to, do diabła, jest?!
            - Ej, tylko nie po nazwisku! - Obruszył się Farmazon. - To demony. Obiecałem, pamiętasz?
            Miałam wrażenie, że za chwilę zemdleję. Zamrugałam, powoli się cofając i starając się nie spuścić demonów z oczu. Jak on mógł tak spokojnie o tym mówić?!
            - Farmazonku... Zonia, kochany... zrób coś...
            Diabeł prychnął.
            - Teraz to kochany? A co z czarcim pomiotem? Hę?! No ale mogę ich potraktować bazuką, jeśli chcesz...
            Chwyciłam diabła za ramię, nim wydobył broń. Jeszcze tego brakowało, żeby zawalił wejście i uwięził nas w jaskini z paskudnymi stworami, które zdawały się spoglądać na mnie... z głodem. Jęknęłam.
            - Mięczak. Przestań się trząść i do boju! No dalej! Co z ciebie za facet?!
            - Nie jestem facetem! - Wrzasnęłam, rzucając się do ucieczki. Farmazon zamrugał i ruszył za mną.
            - Fakt, zapomniałem. To co robimy?
            - Sądziłam, że to ty coś wymyślisz! - Potknęłam się, a diabeł westchnął i błyskawicznie podciągnął mnie na nogi. - Słowo, że jak mnie stąd wyciągniesz, postawię ci wódkę!
            Podziałało. Jeszcze nigdy nie widziałam diabła tak zmotywowanego. Obrócił się i z wrzaskiem triumfu rzucił się w chmarę pajęczyn. Przywarłam do ściany, starając się dojrzeć poczynania diabła zaplątanego w nici pajęczyny. Słyszałam jego wojownicze okrzyki i dźwięk chrobotanie, pochodzący najpewniej od demonicznych pająków. Zacisnęłam palce na jednym z kamieni, jednak za bardzo bałam się trafić mojego drogiego czarta. Podskoczyłam, kiedy obok mojej głowy wylądował przebrzydły demon. I pomyśleć, że kiedyś zachwycałam się japońską demonologią! Odepchnęłam stwora od siebie, próbując wyswobodzić się z nici, którymi we mnie plunął.
            Farmazon wyłonił się z pajęczyn w chwili, kiedy coś błysnęło i u mojego boku pojawiła się postać bliźniaczo podobna do diabła, z tym, że była obrana na biało, włosy anielskimi lokami spływały jej na ramiona, a skrzydła przypominały nie nietoperze, a łabędzie.
            - Cyla! Wreszcie! No popatrz jak te gnidy mnie upaprały! - Czarny bliźniak ze złością pociągnął za skraj swojej szaty. - W życiu nie doczyszczę ubrania! Wszędzie pajęczyna!
            Biały spojrzał na brata z urazą, początkowo mnie ignorując. Odchrząknął i nawet demony zamarły.
            - Farmazonie, duchu nieczysty to był mój ulubiony wazon!
            Diabeł zamrugał, jakby zastanawiając się, co tym razem chodzi po głowie jego „lepszej” połowy. Ja również potrzebowałam chwili, by na to wpaść. Że też białoskrzydły, nie mógł poczekać z pretensjami na lepszą okazję! Farmazon klepnął się w głowę, najwyraźniej wreszcie przypominając sobie o incydencie z rozbiciem wazonu na głowie anioła.
            - Sam wypadł, po co stawiałeś go tak wysoko? Mógł zrobić komuś krzywdę!
            Ancyfer sapnął.
            - Nigdy go nie lubiłeś! Odgrażałeś się, że go  potłuczesz! I to nie ja rzuciłem go na swoją głowę, pomiocie piekielny! - Biały zamilkł, widząc otaczające nas pary oczu i chrząknął. - Kim są twoi nowi przyjaciele, Farmazonie?
            Demony najwyraźniej ocknęły się z szoku, bo rzuciły się chmarą na białoskrzydłego. Anioł pisnął, chwycił mnie za rękę, Farmazona łapiąc za poły szaty i wciągnął w ścianę.
☻☻☻
            Opadłam na kanapę, głośno łapiąc oddech. Miałam ochotę rzucić się aniołowi na szyję i go ucałować.
            - Ancyferze! Jesteś wspaniały! - Zawołałam, ale diabeł wszedł mi w słowo i zaczął pomstować na brata, który popsuł zabawę i nie pozwolił mu zemścić się za zniszczenie odzienia. Bliźniacy kłócili się przez chwilę, aż straciłam cierpliwość!
            - Cisza!
            Farmazon zamrugał zdumiony.
            - Cyla, słyszałeś? Ona tak do mnie... Zero wdzięczności... a przygoda, którą jej załatwiłem? A kto bił się z pająkami i walczył z japońskimi chłopami? No kto, ja się pytam? A ona mnie ucisza! Cyla, weź coś powiedz!
            Zrobiło mi się głupio, może i diabeł wciągnął mnie w kłopoty, ale mogłam to przewidzieć, w końcu to diabeł. Posłałam mu skruszone spojrzenie.
            - Wybacz, Farmazonie. Ty też byłeś wspaniały. - Podeszłam do braci i każdego z nich pocałowałam w policzek.
            Ancyfer się zmieszał i zasłonił twarz lokami, próbując ukryć rumieńce, za to uradowany Farmazon wyszczerzył zęby, i zaczął grzebać po kieszeniach. Przyglądałam mu się w milczeniu. Wreszcie wygrzebał ozdobne pudełko i wyciągnął w moją stronę, twierdząc, że to nie koniec niespodzianek i ma dla mnie prezent. Wzruszona przyjęłam pudełeczko i odwiązałam tasiemkę. Zdjęłam wieczko i zamrugałam na widok butelki.
            - Finlandia. - Przeczytałam na głos i uniosłam brwi. Mogłam się tego spodziewać, skoro diabeł cały dzień mówił o wódce. Ancyfer jęknął i ukrył twarz w dłoniach. Dałabym głowę, że słyszę słowa modlitwy.
            - Wszystkiego najlepszego, solenizantko! - Farmazon mocno mnie uściskał i spojrzał na butelkę z nadzieją. - No to co? Po maluchu?

☻☻Iara☻☻

niedziela, 15 lipca 2012

Mały stosik?

Nawet bardzo mały, bo zawiera skromne trzy pozycje, ale jednak dla mnie istotne - bo bardzo chciałam je przeczytać. Zwykle książki zamawiam w Empiku, jednak ostatnio postanowiłam spróbować innego rozwiązania w innej księgarni. Padło na Kumiko i dostawę za pomocą paczkomatów. I z jednego i z drugiego jestem bardzo zadowolona. Paczka doszła po niecałych dwóch dniach, a i sposób wysyłki bardzo miły:


 Jak widać, książki bardzo ładnie zapakowane ("Uniesienie i "Cień węża" był w jednej, tej jest pod zakładką. Zdążyłam rozpakować nim wpadłam na pomysł zrobienia zdjęć, no i... opakowanie trochę ucierpiało :)). Do tego dostałam zakładkę, broszurkę z fragmentami dwóch książek, a nawet cukiereczki. Dostałam też karteczkę z podziękowaniem za zakupy - nie ma jej na zdjęciu. Od wczoraj mam postanowienie, że jeśli będę kupować przynajmniej dwie książki, to zamówienie składam w tej księgarni. A może znacie jakąś równie fajną?


To dokładniejsze zdjęcie moich zakupów - jak na razie, na dłuższy czas ostatnich. "Sebastian", bo uwielbiam twórczość Anne Bishop i mam nadzieję, że się nie zawiodę."Uniesienie"... Poprzedni tom mi się podobał, więc uznałam, że dokończę zakupywanie tej serii. A jeśli chodzi o "Cień węża"... Na tej zakładce, co dostałam jest napis "Bezgranicznie zaczytani...". I coś ewidentnie w tym jest, w moim przypadku, bowiem paczkę odebrałam wczoraj wieczorem, a jakąś godzinkę temu skończyłam czytać tę książkę. Ostatni tom Kronik Rodu Kane'ów, musiałam mieć, a tym bardziej szybciutko poznać :)

A wy czekaliście może na którąś z tych książek? Czy stosik zupełnie nie dla was? :)

piątek, 13 lipca 2012

[237] "Księga Przeznaczenia. Następca tronu Ahina Sohulu" Elisa Rosso

Autorka: Elisa Rosso
Tytuł oryginału: Il libro del destino - L'erede di Ahina Sohul
Seria: Księga Przeznaczenia 
Wydawnictwo: Olesiejuk
Rok wydania: 2011
Stron: 504
Ocena:
5+/10



Wystarczy rzut oka na tytuł i od razu widać, że bardzo wymownie określa tematykę. Okładka przyciąga uwagę, jest dość ładna - zwłaszcza część z jeźdźcem na koniu, wśród zimowego lasu. Książka pokaźnej grubości, w twardej oprawie z luźną okładką. W środku mapa krainy. A gdzie haczyk? 

Na tylnej okładce znajduje się bardzo wymowny tekst - "Oto bezlitosny, podstępny wróg, a przeciw niemu pięć ras, które jednoczą się, aby ratować Królestwo". Za mało znajomo? No to tekst z wewnętrznego skrzydełka "Bedwyr i Ejnis przyłączają się do przedstawicieli pięciu wolnych ras: ludzi, elfów, wilków, krasnoludów i smoków. Wspólnie poszukują oni zaginionych stronic Księgi Przeznaczenia, w której zawarto przepowiednie dotyczące losów krainy Nadesh..." Ci, co czytali Władcę Pierścieni i Hobbita, z pewnością dostrzegają podobieństwo. Ja czytałam tylko Hobbita i Drużynę Pierścienia, ale to wystarczy, abym zauważyła ogromną inspirację tym dziełem. Wiele może tłumaczyć też fakt, iż autorka to moja rówieśniczka, a więc 19-letnia dziewczyna. Widać potencjał, ale też i sporo błędów.

Zaczynając od początku, książka jest w narracji trzecioosobowej i akcja swobodnie przenosi się w przeróżne miejsca i do różnych postaci. Głównymi bohaterami można jednak uznać Bedwyra - ocalałego przed kilkunastu laty syna prawowitego króla. Jego rodzina poległa w wyniku spisku brata króla, Pseudosa. Chłopca uratowała matka, przekazała go zaufanemu człowiekowi, niewiele później zginęła. Bedwyr trafił do obcej rodziny, nie wiedząc o swym pochodzeniu. Z kolei Ejnis, nie wiedziała, że jest adoptowana. Potrafi porozumiewać się z nimfami, a więc władać magią, świetnie też strzela z łuku. Obydwoje mieszkają w tej samej wiosce. Gdy przybywają do niej opiekunowie, jeden z nich bierze na naukę Bedwyra, jego przyjaciela i, zaciekawiony umiejętnościami dziewczyny, Ejnis. Razem ruszają w podróż. Oczywiście docierają do miejsca, gdzie czekają na nich krasnolud, smok, elfy i przedstawiciel wilków. Razem mają na celu ocalić świat, poprzez znalezienie Księgi Przeznaczenia, na której spisano przyszłe losy krainy Nadesh... Czyli ich własne. Innymi słowy, znaleźć "artefakty", obalić złego króla, wynieść na tron tego prawdziwego, wszyscy szczęśliwi... Spokojnie, ten tom to dopiero pierwszy.

Może troszkę ironizuję, ale naprawdę czytając tę książkę, pewne fragmenty uderzały mnie swoim podobieństwem do dzieła Tolkiena, jak obuchem. Autorka miała ciekawy zamysł, całkiem sprawnie szło wprowadzanie jej go w życie. Miejscami pisała naprawdę dojrzale, jednak czasami reakcje bohaterów czy sama sytuacja była dość dziecinna. Czasem kilkusetletni elf zachowywał się tak, jakby urodził się wczoraj. Prorocze sny, były zwykle bardzo przewidywalne. Podczas jednej z wypowiedzi bohaterów, która miała na celu pocieszyć Ejnis, pomyślałam, że sama bym chyba zatkała uszy, byleby nie słuchać. Miałam ochotę zamazać te zdania. Z kolei postać Jadifha, który w pewnym momencie dołącza do "drużyny" była owiana tajemnicą, nutką niepokoju, jeden z ciekawszych bohaterów. Smok i wilk także byli interesującymi bohaterami, opisy lasu elfów i walk, był nawet, nawet. I w tym momencie mamy taki mały mix, z czego jak widać, wyszła ocena 5+. Za duża inspiracja Tolkienem, a jednocześnie nieźle zapowiadający się debiut. Jestem ciekawa, co będzie dalej, jaką drogą pójdzie autorka. Jeśli potrafiła stworzyć coś takiego, w tak młodym wieku, to uważam, że z czasem stworzy coś mniej tolkienowego, a bardziej swojego. Wam zostawiam decyzję, czy przeczytać. Pewnie sporo osób powie "nie", ale może ktoś da szansę temu debiutowi.

***

Rozpisałam się. Jeśli ktoś nie usnął i wytrwał, aż do tej chwili, to wstawiam tu jedynie przypomnienie o konkursie :) Szczegóły tu. Pozdrawiam!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Zabawa w 11 pytań


Zasady zabawy:
1. Każda oznaczona osoba musi odpowiedzieć na 11 pytań przyznanych im przez ich “Tagger” i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Następnie wybiera 11 nowych osób do tagu i podaje je w swoim poście.
3. Utwórz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w tagu i napisz je w tagowym poście.
4. Wymień w swoim poście osoby, które otagowałaś.
5. Nie oznaczaj ponownie osób, które już są oznakowane.


Za zaproszenie dziękuję Jane :) 

01. Horror czy książki obyczajowe? 
Mając taki wybór, zdecydowanie obyczajowe.                                                       
02. Powieść czy zbiór opowiadań?           
Stanowczo wolę powieści.                                      
03. Laptop czy komputer stacjonarny?
Używam komputera i jest mi z tym dobrze. Jak czasem używam laptopa brata, jakoś niewygodnie mi się go obsługuje.                                     
04. Recenzja czy opinia? 
Jakoś mi to bez różnicy. Jedno z drugim i tak zwykle się miesza.   
05. Forum czy portal?
Portal.
06. Lubimy Czytać czy Na kanapie?
Zdecydowanie LC. Miałam kiedyś konta na obu stronach i uważam, że LC jest bardziej przejrzyste i wygodniejsze.  Na Kanapie nic nie potrafiłam znaleźć.
07. Twarda czy miękka okładka?
W twardej niewygodnie się czyta, ale mniej się niszczy. Jednak biorąc pod uwagę każdy czynnik, a w większości cenę - wolę miękkie okładki. Wystarczy dbać o książkę, aby długo służyła.
08. Książka krótka czy „cegła”?  
W sumie zależy czy dana książka mi się podoba. Zwykle trafiają się książki pomiędzy - czyli jakieś 300-500 stron.
09. Film czy książka?  
Książka, bez dwóch zdań, jeśli chodzi o ekranizacje.  Tak to nie mam nic do ciekawego filmu.
1o. Teatr czy kino?
Ach, bym powiedziała, tylko w życiu w teatrze nie byłam. Zostaje kino.
11. Kuchnia włoska czy polska?
Polska. Aczkolwiek lubię wypróbowywać ciekawe przepisy. 


Teraz pytania ode mnie:
1.  Polski czy matematyka?
2. Książki w narracji pierwszo- czy trzecioosobowej?
3. Wampiry,wilkołaki, etc. czy zwyczajni ludzie?
4. Ekranizacja książki jako film czy serial?
5. Zakładka do książki czy zaginanie rogów?
6. Proza czy wiersz?
7. Cukierki czy lody?
8. Morze czy góry?
9. Wakacje/urlop w Polsce czy za granicą?
10. Bałagan czy porządek?
11. Bon na 200 złotych do Empiku czy H&M?

Do zabawy, mam nadzieję, że dołączą:
Juliette (gdzie jesteś?)
Natalia (nie ustaję w próbach) 
Incsriptum (pora wrócić!)

Do 11 nie dobiłam, ale kto chętny - także przecież może odpowiedzieć na te pytania.

***
Przypominam o konkursie! Szczegóły tu. Ostatnio przyjaciółka zwróciła mi uwagę na pewną kwestię. Mianowicie chyba jasne jest dla wszystkich, że nie trzeba brać udziału i w losowaniu, i pisząc opowiadanie? Można wziąć udział zarówno w obu, ale też i tylko w jednym bądź drugim ;)
Dla tych co piszą opowiadanie - czas się kończy już w sobotę. 
Losowanie kończy się za trochę ponad tydzień.
Wyniki 18 lipca.

poniedziałek, 2 lipca 2012

[236] "Niewidzialna" Sophie Jordan

Autorka: Sophie Jordan
Wydawnictwo: Bukowy Las
Tytuł oryginalny: Vanish
Seria: Ognista, tom 2
 Rok wydania: 2012
Stron: 272
Ocena:
7/10



"Niewidzialna" to druga część cyklu "Ognista". Akcja zaczyna się tuż po zakończeniu pierwszej części. Opuściliśmy Jacindę, gdy zdecydowała się odejść z Cassianem. Teraz spotykamy się z nią, gdy zabrali już mamę sióstr i wszyscy wracają do stada. Niestety, na drodze napotykają łowców wśród których jest i Will. Z opresji ratuje ich... Tamra. To ona widnieje na okładce - wbrew dotychczasowym opiniom jest dragonką i to bardzo cenną, bowiem potrafi wytwarzać mgłę, która chroni osadę i usuwa ludziom pamięć. W tym konkretnym przypadku oszałamia łowców, w tym ukochanego Jacindy, Willa. Czy wobec tego będzie on pamiętał o obietnicy danej dziewczynie? Że ją odszuka i ocali? 

Książka zaczyna się od problemów z łowcami, co od razu zaciekawia czytelnika. Zastanawiałam się kto ich ocali, czy nawiąże się bitwa z udziałem dragonów w biały dzień na środku drogi. I wtedy autorka wprowadza takie zaskoczenie, jakim jest przemiana Tamry. Później drżymy, czy Jacinda zostanie ukarana, a raczej - jak bardzo. Przeżywamy jej rozterki, problemy z uczuciami, tęsknotą za Willem. Do tego dochodzi niemalże wykluczenie ze stada, bowiem wszyscy są do niej wrogo nastawieni, nawet najlepsza przyjaciółka, matka szuka ukojenia w alkoholu, zaś Tamra zamieszkała z jedyną dragonką taką jak ona, na przyuczenie. Dodatkowo dziewczyna ma wrażenie, że ktoś ją śledzi...

"Niewidzialna" jest dość okrojona w kwestii nagłych zwrotów akcji. Jest dużo przemyśleń bohaterki, a akcja najbardziej rozkręca się pod koniec, zapowiadając naprawdę emocjonującą trzecią część. Ta była jakby swego rodzaju przerywnikiem, chwilowym przystankiem na wyciszenie akcji, aby wybuchnąć, mam nadzieję, w trzecim tomie. Uważam jednak, że choć drugi tom nie był tak ciekawy jak pierwszy, to mimo wszystko jest dobrą kontynuacją, cieszyłam się, że mogłam wrócić do Jacindy i Willa, którego było zdecydowanie za mało w tym tomie, bo Cassian nie jest osobą, która może mi go zastąpić. Mam nadzieję, że już wkrótce wyjdzie trzeci tom, bo autorka stworzyła trzymające w napięciu zakończenie i jestem ogromnie ciekawa, jak to się wszystko potoczy.

***

Skromna zapowiedź "Niewidzialnej"

***