wtorek, 30 lipca 2013

[304] "Przyrzeczeni" Beth Fantaskey


Autorka: Beth Fantaskey
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2011
Stron: 408
Ocena:
7+/10


 "Wolę niespodzianki. Kolejna z wielkich przyjemności życia. W większości wypadków. Czasami."





"Przyrzeczeni" to ciekawy przypadek wśród paranormali. Fakt, fabuła banalna. Oto w szkole Jessiki pojawia się nowy uczeń z wymiany międzynarodowej - Lucjusz Vladescu. Arogancki, nadęty, przystojny. Ponadto uważa, że Jessica to rumuńska księżniczka, w dodatku - wampirzyca i na mocy paktu między ich rodami są zaręczeni. Nic dodać, nic ująć. To już było, prawda? Nie raz, nie dwa, nie sto. Ale jeśli jeszcze czasem mówicie paranormalom "tak" to z czystym sumieniem polecam "Przyrzeczonych".

"Ludzie nie piją krwi - oznajmiłam, podnosząc głos. - A wampiry nie istnieją!
Lucjusz skrzyżował ręce na piersi, wyraźnie urażony.
- Wypraszam sobie... Przecież stoję tutaj."

Bo choć fabuła banalna, wykonanie ciekawe. Jessica to zdecydowana dziewczyna, która długo podaje w wątpliwość słowa Lucjusza, ale przy tym ma swoje zdanie, pasję, a zdania nie zmienia z dnia na dzień. Ba, sama fabuła jest rozciągnięta w czasie, bez żadnej miłości od pierwszego wejrzenia. Zaś Lucjusz to ciekawie skonstruowana postać i choć w paranormalach może trudno doszukiwać się większych głębi i i przesłań, to jednak interesująco było czytać o tym, jak "zaszkodziło" mu wyrwanie się spod władzy rady Starszych oraz zmianę jego zachowania na przestrzeni tych kilkuset stron. Na uwagę zasługuje też humor tej książki, może pod koniec było go mniej, bo i sytuacja mniej odpowiednia, ale nie raz zaśmiewałam się przy lekturze tej książki.

 „Doprawdy? Żadnych adoratorów? Szokujące. Wydawać by się mogło, że twoje umiejętności we władaniu widłami powinny ogromnie pociągać niektórych kawalerów z okolicy.”

Ja wiem. To żadna wybitna pozycja. Ale naprawdę warta, by po nią sięgnąć jak już staniecie przed nią w bibliotece.

czwartek, 25 lipca 2013

[303] "Aura" Alyson Noël


Autorka: Alyson Noël
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2011
Stron: 192
Ocena:
6/10



„Czasami trzeba działać samodzielnie. Czasami trzeba zrobić to, co w głębi duszy uważamy za słuszne.”





   "Aura" to książka luźno związana z "Ever". Jej bohaterką jest 12-letnia Riley Bloom, której najbardziej charakterystyczną cechą, oczywistą dla tych, którzy czytali "Ever", jest to, że dziewczynka jest martwa. Po tym jak za pozwoleniem siostry przeszła na drugą stronę mostu, spotkała swoich rodziców i psa Maślankę, i została skierowana do swego rodzaju szkoły. Tam oceniono dziewczynkę i przydzielono funkcję Łowcy Dusz, a za mentora - młodego Bodhiego, dość wrogo nastawionego nastolatka, zdecydowanie nie "trendy". Pierwszym zadaniem Riley jest przekonanie Promienistego Chłopca, starego ducha, do przejścia "dalej" za most.

   Książka ta określana jest jako dla młodszych nastolatek i tym w istocie jest. Młoda bohaterka, swobodny styl i język bohaterów, szybkość i prostota wydarzeń - starszym to wszystko może wydać się zbyt proste i infantylne. Książka skupia się praktycznie na tej jednej misji Riley, jej znajomości z Bodhim. Nie ma tu wątku miłosnego. Riley nie cieszy się z wiecznego zatrzymania w tak młodym ciele, ale stara się znaleźć jak najwięcej plusów swoim nie-życiu. Bodhi jako jej mentor nie przypada dziewczynce do gustu, ale z czasem próbuje się z nim zwyczajnie zakolegować. Jest raz trochę strasznie, raz wesoło, ogólnie - sympatycznie.

   "Aurę" przeczytałam z ciekawości, bo czytając "Ever" zawsze zastanawiałam się, co się stało z tą energiczną małolatą i cieszę się, że poznałam odpowiedź. Wiem jednak, że wiele osób uzna tę książkę za zbyt dziecinną. ja myślę, że to ciekawy dodatek do serii, takie zerknięcie "na drugą stronę mostu". Zawsze można polecić "Aurę" młodszej siostrze. Kto wie, może mimo swej prostoty, seria o Riley spodoba mi się bardziej niż kolejne tomy o Ever i Damenie?

Wyniki konkursu!

Dziękuję za życzenia, pyszne ciasto i wszystkie cytaty. Dobrze sobie poradziliście, naprawdę mi się podobały i do mnie pasowały. Jednakże mój faworyt został wstawiony zaraz na początku i nie stracił pozycji lidera. A autorem tego cytatu jest...

Patka!
"Jestem samolubna, niecierpliwa i trochę niepewna siebie. Popełniam błędy, tracę kontrolę i jestem czasem ciężka do zniesienia. Ale jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza"- Marylin Monroe

Daleko mi do Marylin Monroe, ale ten cytat... Cóż, pasuje do mnie idealnie.

 ******************************************

 Natomiast drugie miejsce zostało wylosowane, a szczęśliwcem jest...

Z jakże trafnym cytatem:
"Pająki... dlaczego to zawsze muszą być pająki... dlaczego to nie mogą być motyle?" z Harry'ego Pottera
No właśnie... Chociaż motyl wielkości Aragoga chyba nie wyglądałby lepiej :D


Oby zwyciężczyniom serdecznie gratuluję i drepczę napisać maile. A pozostałym dziękuję za udział, mam nadzieję, że za niedługi czas znowu będzie okazja do konkursu :)

poniedziałek, 22 lipca 2013

Warszawa, Warszawa... i po Warszawie

Warszawa to zdecydowanie duże miasto. I głośne. Jak wróciłam do domu to wieczorna cisza aż "huczała" w uszach. Żadnych dźwięków tramwajów, autobusów, samochodów. Ba, gdzie ja uświadczę tramwaj w swojej miejscowości i jej najbliższej? Takowy znajdę dopiero w Szczecinie. I zdecydowanie nie taki jak warszawski, gdzie na 3/4 przypadków jazdy były to same eleganckie Swingi.

Ale już pierwszego dnia, a raczej popołudnia, zwiedzaliśmy Stare Miasto. A w drodze powrotnej, by złapać tramwaj do akademika, minęliśmy księgarnię. Tak, i co ja zrobiłam? Nie, nie to co myślicie. Ja się zaparłam rękami i nogami, że nie idę, nie po to tu jestem, forsy nie mam tu na książki, a mama mnie zabije. A co robi brat i przyjaciółka? No chodź, patrz jakie przeceny, jakie niskie kwoty... Okej, tego się nie spodziewałam. Ponieważ w tej małej demokracji byłam w mniejszości wcisnęliśmy się (dosłownie!) do księgarenki. Taaak.... oto efekty:

 A dlaczego jednak kupiłam? A kto by się nie skusił prawie za bezcen brać? "BZRK" i "Dziedziczka cieni" kosztowały mnie oszałamiającą kwotę 9,90zł, a "Przez burze ognia" 14,90zł. Żałuję tylko bardzo, że Władcę Pierścieni sprzedawali tylko w pakiecie trzech tomów (mi brak tylko pierwszego) i nie mieli więcej tomów Czarnych Kamieni. Ale to już brakuje mi tylko tomów o Caassidy :)


 Park Saski i fontanna. To był dzień, gdy było raz ciepło, a raz nie. Tu było ciepło, ale nie na tyle by w desperacji rzucać się do tejże fontanny ;)

Co się robi na Stadionie Narodowym? Przychodzi obejrzeć mecz? Bzdura. Przychodzi się, by pohuśtać się na takiej oto huśtaweczce z krzesełkami ze stadionu :)

Z wizyty w Zoo. Proszę państwa, oto KEA. Nie, to nie gatunek nowoczesnego kreta i nie zabrakło mi I z przodu. To ptak. Tylu ostrzeżeń przed jednym ptakiem to pewnie nie widzieliście. Ale jak to było ujęte, wszędzie gdzie się da, że to ptak bardzo żywiołowy, na nudę nie narzeka, bo ciągle "coś rozpracowuje", niszczy wszelakie rzeczy jakich się dopadnie. Z tego się śmialiśmy, że robi podkop na zewnątrz klatki, a potem by napadał na plecaki Bogu ducha winnych turystów jak my :)

Centrum Nauki Kopernik. Inwazja dzieciaków niesamowita, przyszliśmy przed otwarciem, by od razu stanąć w kolejce aż na zewnątrz, by odstać swoje przez 30 minut przynajmniej. Na tym zdjęciu ja z przyjaciółką dopadłyśmy się do budowaniu mostu, by z dumą na koniec stwierdzić "Misja wykonana", most stoi ;) Ale to naprawdę był ciekawy 5-godzinny pobyt i polecam wizytę w tym Centrum. Niestety, nie udało nam się wejść do Planetarium, ale to tylko powód i znak, że trzeba będzie kiedyś wrócić!

W ogrodach łazienkowskich karmi się wiewiórki orzechami? A kto to widział i słyszał? W ogrodach łazienkowskich karmi się takie oto słodkie ptaszynki. Zwabione na orzecha laskowego, podziobały póki orzech nie wyślizgnął mi się z palców. Kto by się spodziewał, że uderzają z taką siłą? Ale przynajmniej z radością ten orzech został mi zabrany.

No dobra, wiewiórki też swoje dostały. Tutaj przyjaciółka karmi wiewióreczkę na drzewie. Kto by przypuszczał, że to takie słodkie, malutkie stworzonka ;) Podchodzi mniej lub bardziej pewnie, lekko się podnosi, opiera pazurki na dłoni i chwyta orzecha. A potem odchodzi, by albo go zakopać albo obok zjeść albo w ogóle uciec na drzewo. Raz miałam swoją "pupilkę", która wcinała orzech za orzechem jaki jej dawałam, ale czasem po jednym uciekały szukać wcześniej zakopanych i miały nas gdzieś ;)

niedziela, 21 lipca 2013

Pomożecie?



Cel jest szczytny - pomoc w wydaniu książki. 

Ze szczegółów - Michał Lipka chce wydać książkę "Żadnych romantycznych bzdur": "zbiór opowiadań o miłości w najróżniejszych odcieniach. Miłości, która boli i która rani, ale która również daje nadzieję." Wydawnictwo oferuje tylko, a może aż, pokrycie 50% kwoty, drugie 50% musi pokryć sam. Nie będąc w stanie odpowiedniej kwoty uzbierać (6500zł na drzewie nie rośnie), próbuje tę kwotę zdobyć za pomocą serwisu Polak Potrafi.

Tutaj macie szczegóły tej zbiórki: http://polakpotrafi.pl/projekt/zbior-opowiadan-zadnych-romantycznych-bzdur
Znajdziecie tam parę słów od autora i o autorze oraz jego książce. Po kliknięciu na "Wesprzyj projekt" znajdziecie po prawej szczegóły jak można wesprzeć ten projekt, jakie obowiązują tam zasady i co się stanie, gdy projekt uzbiera (lub nie) wystarczającą kwotę. Jasno i konkretnie.





Jeśli sami nie możecie wpłacić zamieście tę informację na swoim blogu. Na im większej ilości blogów się to pojawi tym większa szansa, że zobaczy to sporo osób.
 41 dni na 6500zł. 
Czas... start! :)

sobota, 13 lipca 2013

4 urodziny bloga - konkurs!



Jak wiecie (lub nie) nie mam tendencji do wypisywania podsumowań i statystyk, więc i tym razem tego nie będzie. Blog obchodzi swoje urodziny dokładnie 18 lipca, ale nie będę wtedy obecna, gdyż już w poniedziałek aż do piątku wyjeżdżam zwiedzać stolicę naszego kraju. Dlatego już dziś dziękuję Wam wszystkim, czytelnikom, za wszelkie odwiedziny, komentarze i mam nadzieję, że będziecie ze mną kolejny rok :)

A z okazji tych 4 latek - konkurs! :)
Zacznę od końca, gdyż od nagrody. A pula nagród zawarta jest tutaj i książka będzie wybrana przez zwycięzcę. A teraz trochę formalności:

1. Konkurs będzie trwał od dziś, tj. 13 lipca do 24 lipca do północy. Wyniki ogłoszę w ciągu dwóch dni.
2. Wziąć udział mogą osoby posiadające bloga podawszy adres e-mail. Osoby nie mające bloga również zobowiązane są zostawić adres e-mail oraz nick - w formie wybrania opcji Nazwa/adres URL i wpisania tam nicka (pole adresu zostawić puste). Komentarze z opcji Anonimowy zostaną usunięte.
3. Zwyciężą dwie osoby: pierwsze miejsce zajmie osoba, której odpowiedź będzie zbliżona do najwłaściwszej i wybrana będzie przeze mnie. Drugi zwycięzca zostanie wyłoniony w drodze losowania.
4. Nagrodą są książki podane wyżej, prawo pierwszeństwa w wyborze ma osoba, która zajęła pierwsze miejsce. Dodatkowym upominkiem będzie zakładka do książki oraz słodkości.
*Książki "Z ciemnością jej do twarzy", "Koniec gry" to egzemplarze recenzenckie. "Adrian Mole, lat 13 i 3/4" ma inną okładkę.
5. O wygranej powiadomię mailem. Na adres do wysyłki będę czekać 5 dni. (Jeśli ktoś wie, że w czasie, gdy ogłoszę wyniki nie będzie obecny, niech napisze o tym w komentarzu - w razie ewentualnej wygranej poczekam dłużej.) Po upłynięciu tego czasu, odbędzie się ponowne wyłonienie zwycięzcy.

A teraz konkrety:
Wasze zadanie polega na wstawieniu w komentarzu pod tym postem (i nigdzie indziej) cytatu. Ale nie byle jakiego. Jestem tu już 4 lata. Parę osób zna mnie lepiej, większość trochę gorzej, ale nie raz zamieszczane były posty typu Liebster Blog Award, jak w najnowszej notce. Co nieco o mnie tam zdradzałam. I dlatego cytat, który wstawicie ma... poniekąd opisywać mnie. Może cytat o kimś, kto lubi koty? Ja uwielbiam. Może osoby, która akurat zaczytuje się w książce? Może opis kogoś, kto boi się pająków? Wygra opis, który mi się spodoba i uznam, że najlepiej do mnie pasuje, ale jeśli ktoś wstawi cytat o Godzilli i powie, że skojarzyło mu się z nickiem - swoje szanse będzie miał w opcji losowania :) Mam nadzieję, że zadanie was nie przeraża i nie przerośnie. Pamiętajcie, chodzi o zabawę! :)

Na ewentualne pytania, wątpliwości, skargi i zażalenia odpowiem jutro do wieczora albo dopiero w sobotę. W międzyczasie skazani jesteście na własne domysły.

Powodzenia!


poniedziałek, 8 lipca 2013

Liebster Blog Award - wielki powrót

Tak, jak widać ponownie zostałam wytypowana w Liebster Blog Award. Tym razem nominowała mnie


1. Dlaczego prowadzisz bloga? W jakich okolicznościach powstał?
Blog powstał z zupełnego przypadku, namówiła mnie do tego kuzynka. Chociaż adekwatniejszym stwierdzeniem byłoby - "zmusiła". Cóż - kazała, założyłam.Wymyśliłam, że będę pisała o książkach. Początkowo był to blog śmiechu wart, później wdrożyłam się w blogowy świat, zaczęłam czytać blogi innych, ktoś zaczął czytać mój. I tak za parę dni stukną mi 4 latka.

2. Czego nauczyło Cię prowadzenie bloga?

Pisania przecinków. Serio. Napisałabym coś dumnego, że to zmieniło moje życie, etc., ale prawda jest taka, że blog z opowiadaniem i czytelniczki nauczyły mnie, kiedy pisać przecinki. A przynajmniej umiem to znacznie lepiej niż kiedyś, bo przecinki to coś czego nigdy nie pojęłam ;) Nauczyłam się też jak pisać dialogi. Czytałam sporo różnych recenzji i pojęłam, że ja takich nie umiem, ale że i tak moje nie są takie najgorsze ;)

3. Jakie są Twoje marzenia? Co robisz, żeby je spełnić?
 Ma się kilka marzeń, ale jestem zwyczajnie leniem. Wyznaję zasadę, że moje skromne marzenia spełnią się z czasem. By osiągnąć jedno z nich najpierw muszę skończyć studia i mieć później pracę. Nie żeby moje studia były związane z tym marzeniem...

4. Jakie były Twoje marzenia w dzieciństwie? Spełniły się?
Szczerze? Nie mam pojęcia jakie miałam marzenia w dzieciństwie. Pamiętam tylko, że gdy myślałam, kim chcę zostać to pojawiły się takie zawody jak policjantka i sprzedawczyni w sklepie (nie mam pojęcia, co ja wtedy myślałam).

5. Jak wyobrażasz sobie siebie za 10 lat?
Za dziesięć lat będę miała lat 29 i pół (nie 30! :)). Chciałabym siedzieć jak w tej chwili przed kompem czy laptopem i pisać coś na tym blogu, podczas gdy w pokoju obok mąż usypiałby dziecko/dzieci. A następnego dnia pójść do pracy, którą byłaby moja własna kawiarenka z pewnym nieodzownym elementem, którego nie zdradzę. Szczęśliwy dom, szczęśliwa rodzina, wymarzona praca. Chciałoby się...

6. Opisz najlepszy i najgorszy dzień w Twoim życiu.
Nie umiem powiedzieć jaki był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Na pewno mocno zapadła mi w pamięć wycieczka do Paryża, w tym jeden dzień, który spędziłam w Disneylandzie. Mimo że padał deszcz, a tłum taki, że nie byłam na zbyt wielu atrakcjach, ale samo przeżycie... Szybka kolejka, gdzie mocno trzymałam okulary, modląc się, by ich nie zgubić; dom strachów, gdzie wtulałam się w przyjaciółkę o mocniejszych nerwach; obserwowanie jak wyrabia się szkło, przegryzając nadziewaną myszką miki i popijając czekoladę; parada halloweenowa taka radosna i rytmiczna, kolorowa, choć nad nami ciemne chmury i deszcz; te zamki, ogrody, postacie...

Najgorszy dzień... Było trochę złych, ale żaden najgorszy.

7. Kto lub co jest Twoją inspiracją?
Nic. Czasem zainspiruje mnie byle głupota, czasem zdanie, obrazek, fragment książki. Ale nie mam jakiegoś wzoru do naśladowania, czegoś, co byłoby moim oparciem, inspiracją czy wskazówką.

8. Jakie jest Twoje życiowe motto?
Nie posiadam go. Po prostu żyję. Jest wiele zdań, kiedy po przeczytaniu ich stwierdzam: "Pasuje do mnie". Ale nie trzymam się jednego, że to właśnie zdanie to moje życie i będę się go zawsze trzymać. Szczerze - to dla mnie trochę bezsensowne.  

9. Jakie są Twoje największe wady i zalety?
Wady: na pewno lenistwo. Lekka skłonność do egoizmu, ale w określonych przypadkach.

Zalety: a któż to wie... Potrafię być bardzo zdecydowana w tym, co postanowię - jak np. w kwestii abstynencji. W większości przypadków nie odmawiałam w szkole pożyczenia paru złotych, zeszytów, książek. Czasem może do granicy wykorzystywania mnie, co już zaletą nie jest - tylko głupotą, ale nad tym pracuję. Szkoła się skończyła, a w poza szkolnym życiu stawki wyższe i odezwie się mój egoizm, zapewne i szlag trafi zalety.

10. Czego się najbardziej boisz?
 Już kiedyś miałam podobne pytanie... Boję się pająków, karaluchów, wszelkiego latającego tałatajstwa, poza biedronkami czy motylami. Specyficzny wybór. A, no i myszy, węży, żab. Ta, ze wsi jestem, ale nie cierpię tego całego zestawu, tak bywa. Boję się też ciemności, zwalczonej na tyle, że nie boję się własnego pokoju, ale ciemności na zewnątrz. A z rzeczy mniej przyziemnych, boję się śmierci, niekoniecznie swojej, ale najbliższych/przyjaciół. Nie podnosi na duchu fakt, że dwoje znajomych z klasy gimnazjalnej już nie żyje...

11. Co chciał(a)byś zmienić w sobie i w swoim życiu?
Cóż... Nic. Nie raz widziałam teksty "Chciałabym być mniej nieśmiała/chudsza/wyższa/chłopaka/miliona w totka/lotu na księżyc/zbadania Marsa". A ja jestem zadowolona ze swojej natury domatorki, z ludźmi na etapie potrzebnym umiem się dogadać, przyjaciółki mam i dobrą rodzinę. Wygląd swój akceptuję i nie chcę na siłę go zmieniać, a milion złotych powoduje więcej szkód w życiu niż ich naprawia. Także - nic nie chcę zmieniać. Mogę narzekać do woli, ale w praktyce nic nie chcę zmieniać. No, chyba, że ktoś nauczy mnie robić makijaż. O, to się przyda ;)

Nominować nikogo nie nominuję, zrobiłam to już poprzednio.

Przepraszam... A do mojego bloga to w tę stronę?
Na koniec wspomnę, że wczoraj wieczorem przeżyłam mini zawał. Chciałam sprawdzić gmaila, pokazało się wówczas, że coś się działo na koncie. Żeby się ponownie zalogować musiałam podać nr komórki, dostałam kod weryfikacyjny dla bezpieczeństwa. No ok, zrobione. Podkusiło mnie wejść na bloga. Blog nie istnieje. Szok. Odświeżam. No nie istnieje. Ja pierwszy stopień zawału. Weszłam szybko przez link, jaki został podany. Szukam opcji, co mogło się stać. Blog usunięty przypadkowo? Szukam, nie. Okej, to chociaż się nikt nie włamał. Druga opcja - usunięty za niewłaściwie treści. Ale powinnam dostać maila? Maila brak. Drugi stopień zawału. Weszłam na drugi blog. Nie istnieje. Moje dwa blogi poszły się... Łzy w oczach, tu się szykuję do urodzin bloga, a tego brak! Cztery lata życia usunięte z niewiadomego powodu. Szukałam porad, gdzie się dało, znalazłam forum blogera czy jak to zwać i ostatnio nie ja jedna miałam ten problem. Na szczęście nie musiałam czekać z dobę jak niektórzy, a trochę ponad godzinę. To może i pasuje do tego pytania wyżej, odnośnie najgorszego dnia życia. Z tym, że to nie był najgorszy dzień, a bardzo nerwowo przeżyta godzina ze łzami w oczach.

A piszę to głównie na przestrogę, w razie gdyby wam się przydarzyło to samo.

środa, 3 lipca 2013

[301] - [302] "Błękitna godzina" & "W cieniu klątwy" Alyson Noël

Tytuł oryginału: Blue Moon
Seria: Nieśmiertelni, tom 2
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2010
Stron: 284
Ocena: 6/10
   "Błękitna godzina" to druga część "Ever". Mimo że "Ever" podobała mi się, długo nie znalazłam okazji, by przeczytać ciąg dalszy. Zmieniła to wizyta w bibliotece, gdzie znalazłam drugi i trzeci tom.

   "Błękitna godzina" zaczyna się sielankowo. Oto Ever jako Nieśmiertelna uczy się wykorzystywać lepiej swoje moce pod okiem ukochanego Damena. Wkrótce jednak z chłopakiem zaczyna się dziać coś niedobrego - utrata mocy, zaniki pamięci, starzenie się - innymi słowy Damen umiera. Ponieważ amnezja dotknęła go całkowicie, Ever sama walczy o jego życie, a przeciwko niej są wszyscy na czele z tajemniczym Romano, najnowszym czarnym charakterem.
Książka wywołała we mnie mieszane uczucia. Przez pierwsze sto stron było zwyczajnie nudno, bo akcja czy też jej brak kręciła się wokół jednego tematu. Ale później to całe zamieszanie z Romano i Damenem było już ciekawsze. Wyprawy Ever do Summerlandu, tajemnicze bliźniaczki, magia - było co czytać i nie nudziło tak. W ogóle, Ever jest ciekawą postacią, pod końcówkę dość egoistyczną, ale wiarygodną, a jej postępowanie choć mnie zdziwiło to nie potępiałam go.

Tytuł oryginału: Shadowland
Seria: Nieśmiertelni, tom 3
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2011
Stron: 320
Ocena: 5/10
   I w tym momencie przechodzimy do tomu trzeciego - "W cieniu klątwy". Klątwy, która dotyczy
Damena poprzez błędną decyzję jaką podjęła Ever posłuchawszy niewłaściwej osoby. Dziewczyna mogłaby uzyskać antidotum, ale cena za nie jest zbyt wysoka do zapłacenia. Szuka więc wraz z ukochanym pośrednich rozwiązań póki nie zdołają odkryć właściwego leku. Żeby nie było nudno autorka wprowadza postać Jude'a, przystojnego (a jakże) surfera, który też zajmuje się czarami i ma księgę zaklęć, która może okazać się przydatna do znalezienia antidotum. I tym sposobem wkraczamy między kilkuwiekową historię reinkarnacji, przypuszczalnej miłości i honorowego wycofania się Damena, by Ever mogła przemyśleć parę spraw. Super. Ale wiecie? To nie było takie złe jak być mogło i jak się wydaje. Bo choć fakt, że Ever i Damen nie mogą się nawet dotknąć, bo ten drugi zginie, choć pojawił się potencjalny trójkąt i mimo że Romano działał mi na nerwy ledwo się pojawił - to czytałam nawet z zainteresowaniem. Nie wiem, czemu. Z sentymentu? Z ciekawości? A może dlatego, że książka jest krótka, a decyzje jakie podejmuje Ever myślę, że nie odbiegają od tego, co zrobiłoby większość ludzi na jej miejscu. I choć to dziwne, Ever, jak pisałam wcześniej, jest lepszą postacią niż Damen. Jego w pewnym momencie miałam zwyczajnie dość, tych wypowiedzi o karmie, karze, która go dotyka i odkupieniu win.

   Czy polecam? Ujmę to tak - kto czytał tom I sam podejmie decyzję. Jeśli mu się on podobał to przeczyta dalej. Ale nie mogę zapewnić, że tomy dalsze są lepsze, bo ja tak tego nie odczuwam. I jeśli ktoś ma dość paranormali, to to na pewno nie jest perełka wśród nich.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Jeśli lubicie serię "Gone" to zachęcam do dołączenia do pewnej akcji z nią związanej. Szczegóły na tym blogu: klik.