
Autorka: Liz Braswell
Seria: Dziewięć żyć Chloe King
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2013
Stron: 300
Ocena:
6+/10
Kilka lat temu oglądałam serial na podstawie serii o Chloe. Ale dopiero w jego trakcie odkryłam, że jest on na podstawie książek, które niestety w Polsce wydane nie były. A na koniec serial urwano po pierwszym sezonie, w najciekawszym momencie i nie miałam już co liczyć na poznanie tej historii. Dlatego niezmiernie się ucieszyłam, gdy zobaczyłam zapowiedź polskiego przekładu Chloe.
Tytułowa bohaterka to 16-latka, która w dniu urodzin odkrywa u siebie nadludzkie moce jak: wyostrzony słuch, węch, a nawet pazury. Innymi słowy: kocie atrybuty. Niestety, na takie osoby jak ona polują ludzie, którzy przysięgli odebrać życie każdej takiej nieludzkiej istocie. Cóż, jednak Chloe o tym nie wie. Zbuntowana nastolatka ma dość wiecznych szlabanów i zakazów, i wymyka się z domu na imprezę świętować własne urodziny. Poznaje na niej sympatycznego chłopaka, jednak ten wkrótce umiera... Los na jej drodze stawia też przystojnego Briana, który choć zdaje się ja bardzo lubić, nie chce się zbytnio do niej zbliżyć. Zaś czym więcej niż szkolnym kolegą zdaje się też być zagadkowy Alec. Oprócz zawirowań miłosnych, Chloe zdaje sobie sprawę, że ktoś ją śledzi, co skutkuje też atakami na jej skromną osobę i jej mniej skromne, bo liczne, życia.
Książka jednocześnie jest i nie jest taka jak serial. Wiadomo, powiecie. Jednakże miejscami uważam, że książka przedstawia lepiej pewne fragmenty, które potraktował niedbale. Z kolei w innych serial nadał więcej energii i dynamiki, podczas gdy w książce było w sumie nudniej. Sami bohaterowie dość wiernie zostali przedstawieni, a więc Chloe była naprawdę ciekawą postacią z charakterem, Brian bardziej przystojny niż intrygujący i tylko Alekowi brakowało, moim zdaniem, "tego czegoś" co ujmowało mnie w serialu.
Koniec końców, książka ma swoje wady i zalety, ale zdecydowanie zasługuje na przeczytanie. Kto wie, może w drugim tomie będzie tylko lepiej?