sobota, 27 października 2012

[252] "Belladonna" Anne Bishop


Autorka: Anne Bishop
Seria: Efemera, tom 2
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2012
Stron: 410
Ocena:
10/10



"Nadzieja mego serca leży w Belladonnie. Jej Mrok jest moim przeznaczeniem."



Ostatnia recenzja dotyczyła koszmarnej książki, więc dla równowagi kolej na książkę bardzo dobrą. A jest nią - "Belladonna".

Ku mojej uciesze dopięłam swego i dostałam ją na urodziny, a dnia następnego skończyłam ją czytać. "Belladonna" jest jeszcze lepsza niż "Sebastian"!

Ale wdech-wydech i zacznijmy od konkretów. "Belladonna" skupia się w dużej mierze na Gloriannie Belladonnie oraz na Michaelu. Glorianna to jedyna krajobrazczyni zdolna pokonać Zjadacza Świata, który od miesięcy wędruje po Efemerze. Michael to czarodziej, który pochodzi z kraju odległego od krajobrazu, gdzie żyje Glorianna. A jednak coś łączy tych dwoje - we śnie Michael dostaje wskazówki "Nadzieja serca leży w belladonnie". Mężczyzna rusza więc w podróż, aby walczyć ze złem, które krąży po miejscach, które uznał za swoje i aby odszyfrować wskazówki, jakie otrzymał. Poznajemy też kilku innych nowych bohaterów - mniej lub bardziej ważnych, ale każda z nich wnosi coś istotnego dla akcji książki.

Jeśli ktoś po pierwszej części nie do końca pojął sekrety Efemery, w tym tomie ma szansę tę wiedzę pogłębić. Michael wraz z siostrą, oboje pochodzący z odległego krajobrazu, choć mają dar zmieniania świata, rozmów z "dzikim dzieckiem" jak Michael nazywa Efemerę, to nie wiedzą, dlaczego to potrafią. Mieszkańcy ich krain zapomnieli o tym, co było. To co dla nich jest mitem, dla Glorianny, Lee czy Sebastiana jest codziennością. Gorzką codziennością. Krajobrazczyni musi więc wyjaśnić rodzeństwu zasady rządzące w Efemerze, a korzysta na tym czytelnik.

Ciągła akcja, zero szans na nudę, humor i porcja romantyczności - czyli taka Bishop jaką znamy i kochamy. Absolutnie nie zawiodłam się na kontynuacji "Sebastiana", końcówkę wręcz połknęłam, bojąc się tego, co może się stać, a ledwo przeczytawszy ostatnie zdanie zapytałam "A gdzie ciąg dalszy?". Pocieszająca jest jednak strona ostatnia, gdzie ktoś litościwy napisał, że w przygotowaniu tom 3: "Most snów". Nie mogę się doczekać!

środa, 17 października 2012

[251] "Gwiazda anioła" Jennifer Murgia


Autorka: Jennifer Murgia
Tytuł oryginalny: Angel Star
Seria: Gwiazda Anioła
Rok wydania: 2011
Stron: 256
Ocena:
4-/10

"Czy wierzysz, że różne rzeczy dzieją się z jakiegoś powodu? Że niektórzy ludzie mogą pojawiać się w naszym życiu, spotkać nas w jakimś konkretnym celu? Że wszystko jest częścią jakiegoś większego planu?"


"Gwiazda anioła". Jak można się domyślić - książka o śmiertelniczce i dwóch aniołach. Chyba nie muszę dodawać, że oczywiście pociągają ją obydwaj? Książka czytałam dość dawno, a szczegóły uleciały mi z pamięci. Jednak pobieżne przejrzenie treści przypomniało mi w miarę fabułę, a drugi szczegół, o którym chcę napisać, tkwi w mojej pamięci cały czas.

Tak więc: główna bohaterka to Teagan. Pewnego dnia w jej szkole pojawia się nowy chłopak, Garreth. Bardzo szybko ujawnia, że jest aniołem i tłumaczy dziewczynie swoją misję. Jest bowiem jej Stróżem, któremu na krótki czas pozwolono ujawnić się na Ziemi. Jego celem jest pomoc dziewczynie, która jest jedyną zdolną do zniszczenia upadłego anioła - Hadriana. Ach tak, takiego bardzo przystojnego i pociągającego, oczywiście. Bardzo przekonywującego. Pytanie brzmi: komu Tea ulegnie?

Książkę przeczytałam, ot bo była. Sama ją wybrałam, jako nagrodę dla siebie, bo myślałam, że będzie ciekawsza. Nie nastawiałam się na jakieś arcydzieło, ale mimo wszystko miałam nadzieję na w miarę interesującą lekturę. Cóż, była na pewno bardzo chaotyczna. I to jest ten szczegół, o którym wspomniałam na początku - miałam bowiem wrażenie, jakby autorka, co jakiś czas szła sobie na kawę, a wróciwszy nawet nie patrzyła, gdzie skończyła, tylko od razu pisała dalej. Czasem gubiłam się po prostu, gdzie w danym momencie bohaterka jest. Wracałam kilka akapitów wcześniej i nie znajdowałam wyjaśnienia jakim cudem nagle jsię przemieściła czy czego w ogóle ta scena dotyczy. Ten fakt wyjątkowo utkwił mi w pamięci. Sami bohaterowie byli mi obojętni. Byli bo byli, ktoś w książce musiał być. Hadrianowi daleko było do Damona czy Sadiego. Garreth - szału nie ma. O głównej bohaterce przemilczę, co najwyżej stwierdzę, że imię Teagan bardziej kojarzy mi się z mężczyzną, ze względu na inną serię książek.

Koniec końców - nie polecam. Patrząc na okładkę tej książki, muszę zaprzeczyć jej słowom - nie "zatopiłam się" w świecie stworzonym przez autorkę i stanowczo ciekawsi są "Upadli" i Szeptem". Jeśli macie książkę w planach, to lepiej zepchnijcie ją na sam ich koniec.

niedziela, 14 października 2012

Top na Maxa i zakładki :)

TOP na MAXA, czyli dziesięć ulubionych czytadeł, które pozwalają oderwać się od szarej rzeczywistości.... Do tej zabawy zaprosiła mnie Jane.

Były już podobne zabawy. Ja z uporem powstawiam tu w większości całe serie, takie do których non stop wracam i mogę je czytać setki razy. Dlatego nie trafią tu na przykład bardzo ciekawe książki: "Delirium", książki Evansa czy Ahern. Trafią tu te, które wymęczyłam tyle razy, że ich nie zliczę. 

1. Seria Harry Potter - Zawsze i wszędzie powiem, że do tych książek mam największy sentyment. Niezależnie czy ktoś zapyta o książki po prostu czy konkretnie fantastyczne. 

2. Ania z Zielonego Wzgórza - Seria, którą czytałam wiele razy, niezmiennie ganiąc Anię za odtrącenie Gilberta i płacząc przy śmierci Waltera. 

3. Mała Księżniczka - Uwielbiam ją. Książka w sumie krótka, bardziej dla dzieci... Ale ja uwielbiam czasem do niej wracać. Zakończenie potrafi naprawdę pozytywnie nastawić człowieka do świata. 

4. Felix, Net i Nika - Co jakiś czas wracam do tych książek. Niekoniecznie czytam je w całości - zwykle konkretne fragmenty, które zamieniają się w rozdziały. Ot, żeby poprawić sobie humor, przypomnieć co zabawniejsze rzeczy i zawsze śmiejąc się z nich tak samo szczerze, co za pierwszym razem.

5. Gobelin - O dziwo, bardzo lubię tę serię, ale co jakiś czas muszę sobie ją odświeżyć. W tym przypadku stwierdzenie "odkrywanie książki na nowo" jest jak najbardziej prawdziwą wypowiedzią. I zawsze czytam ją z tym samym entuzjazmem. A nawet większym.

6. Książki Cassandry Clare - Ten sam świat, więc co będę rozdzielać serie. Uwielbiam do nich wracać. No, może do Jace'a i Jema. Ale cii, to szczegóły ;)

7. Percy Jackson i bogowie olimpijscy - Ta seria ma w sobie "to coś", co przyciągnęło mnie, dobrze zakleszczyło i wypuścić nie chce. Jak tylko uznaję, że muszę przeczytać coś doskonale znanego, zabawnego i lekkiego, to sięgam właśnie po którykolwiek tom tej serii.

8. Pośredniczka - Argument z punktu wyżej. Jeśli potrzebuję oprócz zabawy i lekkiej lektury też wątku miłosnego lub w ogóle dziewczyńskiej perspektywy na świat, to sięgam po książki Meg Cabot. Ach, Jess i jego qerida :)

9. Czarne Kamienie - Nie ma nawet, o czym mówić. Kocham, wracam do tego często i nigdy mi się nie nudzi. Świat Czarnych Kamieni i ich bohaterowie wciągnął mnie i zaczarował na wieki.

10. O to miejsce walczy już wiele książek. Wiele jeszcze czytałam kilkakrotnie, lecz którą wybrać? Igrzyska? Może Jeźdźców smoków? Eragona? Broszkę? Artemisa Fowla? Czy którąś inną? Może wy podpowiedzcie, co sami byście tu wstawili? Waszą jedną książkę z takiego Top na Maxa? :)


Kto ma ochotę, niech stworzy taką listę. Zapraszam każdego, kto ma chęć ;)


***

A tu taki dodatek do listy - zakładki. Są to zakładki zebrane przeze mnie, które dostałam, kupiłam lub były w zakupionej książce. Trochę ich jest, ale i tak paru brakuje. Jedną znalazłam tuż po chwili - w książce, którą czytam. Przypuszczam, że ze 2-3 są w paru innych książkach, które zaczęłam czytać i jeszcze nie skończyłam, ale strona jest wciąż założona :)



Może sami macie którąś z nich? W ogóle używanie zakładek czy tego, co akurat nawinie się pod rękę? ;)

środa, 10 października 2012

[250] "Przedśmiertny neuroleptyk" Kamil Czepiel

Autor: Kamil Czepiel
Wydawnictwo: Radwan
Rok wydania: 2011
Stron: 64

"Różne potworności chodzą po tym świecie.
Najniebezpieczniejsze są jednak nasze demony.
Upiory szaleństwa, diabły własnej woli"
Złe duchy rozpaczy i chochliki obłędu.
Zjawy własnych myśli i gniewnych zapędów."


"Przedśmiertny neuroleptyk", jak dowiadujemy się ze wstępu, pierwotnie miał się nigdy nie ukazać. Ot, opowiadania "do szuflady". Tymczasem stały się one debiutancką książką autora.

Opowiadania w tej książce są króciutkie. Na 64 stronach jest ich dziewięć. "Ilwr" to historia karła i wróżki. "Pozwól mi żyć" opowiada tajemnicze pojawianie się małego chłopca w życiu żołnierz. "Spiritius insciens"... Czy tego człowieka naprawdę wszyscy ignorowali, czy może był jakiś inny powód, dla którego nie reagowali na jego słowa? "Czarny kruk" - ten ptak zwykle jest zwiastunem zła. Czy dla bohatera opowiadania też? "(Nie)winna Bajka." - Koszmar senny czy widok przyszłości? Jak wiele prawdy jest w naszych snach, jak wiele zależy od naszej psychiki? "W popiele Wezuwiusza" - co czuje człowiek, gdy jego dusza ulatuje? "Majówka" - nie dla każdego czas radości. Któż cierpi straszliwe męki dla czyjejś zabawy lub z powodu czyjegoś strachu? ""EL MAL" - pierworodny." Najbardziej rozbudowane, najbardziej krwawe opowiadanie. I ostatnia historia: "Zły Pan". Mężczyzna chce zaprzyjaźnić się z dzieckiem. Dziewczynka jest jednak bystra. Nie daje się omamić. Czy pan naprawdę był zły?

Opowiadania są krótkie, symboliczne z ukrytymi znaczeniami. Łączą je dwie rzeczy - często zawierają elementy fantastyczne... oraz każde opisuje śmierć. Albo prawie każde. Ostatnie bowiem nie zawiera śmierci. Zawiera nadzieję. Jak głosi okładka, właśnie ono jest swego rodzaju ochronnym środkiem w tej "pigułce".

Przeczytanie tych opowiadań zajęło chwilę. Dłużej zajmuje zastanowienie się nad nimi. Chcąc nie chcąc, człowiek bezwiednie analizuje każde opowiadanie. Jak? Dlaczego? Czy naprawdę? Każdy może interpretować je inaczej, dojść do innych wniosków... Dlatego właśnie nie oceniłam tej książki. Nie da się jej przyznać ilości punktów. Co o mniej myśleć, musi zadecydować każdy sam. Ze swojej strony zachęcam do sięgnięcia po nią i zastanowienia się nad każdym z opowiadań. Warto.

***


czwartek, 4 października 2012

[249] "Pandemonium" Lauren Oliver

Autorka: Lauren Oliver
Tytuł oryginalny: Pandemonium
Seria: Delirium, tom 2
Rok wydania: 2012
Stron: 374
Ocena:
10/10

"[...] powiedziałby "nienawidzę". Ale nie może tego powiedzieć. To zbyt bliskie namiętności, a namiętność zbyt blisko miłości, a miłość to amor deliria nervosa, najbardziej niebezpieczna choroba na świecie."


"Delirium" zakończyło się wśród płomieni, krzyków i strzałów. Towarzyszyliśmy Lenie w ucieczce w las, podczas gdy ukochany Alex, postrzelony w pierś, został za ogrodzeniem i bezgłośnie kazał jej uciekać... "Pandemonium" opowiada naprzemiennie dwie historie: Teraz i Wtedy.

Oto dziewczyna, jaką byłam wówczas: idąca chwiejnym krokiem, tonąca, zagubiona w jasności i przestrzeni. Moja przeszłość została wymazana, sprana do nieskazitelnej bieli.

Teraz dzieje się pół roku po ucieczce Leny w Głuszę. Jest członkinią jednej z grup Odmieńców, a jej misja polega na śledzeniu poczynań AWD, grupy będącej za leczeniem delirii, oraz Juliana, młodego przewodniczącego sekcji młodzieżowej. Pewne wydarzenia sprawią, że chłopak chcąc nie chcąc, zostanie jej towarzyszem. Czy nowa Lena Morgan Jones będzie umiała zachować swój sekret? Czy poradzi sobie w nowym życiu, w nowej misji i będzie potrafiła zapomnieć o tym, dla którego podjęła próbę ucieczki?

Wtedy to historia zaczynająca się od razu po tomie pierwszym. Autorka opisuje, jak Lena odnalazła się w Głuszy, kto jej w tym pomógł i jak stała się tym, kim jest Teraz. I tu ponownie muszę podkreślić, jak dobrze autorka posługuje się opisami. Pisze nienachalnie, delikatnie. Potrafi prostymi, ładnymi słowami sprawić, że do oczu cisną się łzy. Jednocześnie wzbudza też głębokie emocje, gdy Lena wspomina Alexa, przeszłe życie, lub gdy w chwili obecnej walczy o życie i szczęście.

Uzmysławiam sobie nagle, że ludzie sami są jak tunele: jak kręte, ciemne przestrzenie i głębokie jaskinie. Nie da się poznać wszystkich zakamarków ich duszy. Nie można ich sobie nawet wyobrazić. 

Akcja nie ustaje choć na chwilę. Trzyma nas w napięciu, stopniowo uwalniając tajemnice. Razem z Leną przeżywamy każdą chwilę, każdą podjętą decyzję i każde wspomnienie. Pisząc recenzję "Delirium" wspomniałam, że nie mogłam uwierzyć w zakończenie. Nie wiem w takim razie, czy istnieje słowo, by opisać, co czułam czytając końcówkę "Pandemonium". Szok? Zadziwienie? Przerażenie? Radość? Może wszystko po trochu. Jedno jest pewne - nie wiem jak wytrzymam w niewiedzy do tomu trzeciego.

Na koniec wspomnę o okładce. Szczerze mówiąc, niespecjalnie przypadła mi do gustu, bo wydaje się być bardziej "nachalna" niż ta "Delirum". Ma jednak pewne zalety, którym wcześniej nie dostrzegłam: kwiat, którego płatki na końcówkach zamieniają się w krople krwi, a na tylnej okładce: uliczki miasta i celownik, na którego środku jest serce. Obie okładki miały też widoczne pod światło słowa: w "Delirium" [miłość], tutaj [walcz], [kochaj], [poczuj].

Często widziałam opinie, że drugi tom zwykle jest gorszy. Jeśli ktoś waha się, czy sięgać po "Pandemonium", zapewniam - ten tom z pewnością nie jest gorszy od pierwszego. Wręcz przeciwnie - książka wciągnie was szybciej niż jesteście się w stanie zorientować.

***

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Otwarte, za co serdecznie dziękuję.