niedziela, 24 lutego 2013

[280] "Stokrotki w śniegu" Richard Paul Evans


Autor: Richard Paul Evans
Tytuł oryginału: The Christmas List
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Stron: 288
Ocena:
9/10


„Wszyscy od czasu do czasu się gubimy. Jednak trzeba wierzyć, że warto się szukać.”





   James Kier to człowiek, który nie dba o nikogo. Poza sobą, oczywiście. Zrujnował wielu ludziom życie. Porzucił umierającą żonę, z synem jest skłócony od lat. Jednakże, jak wielu mu podobnych, nawet nie zdaje sobie sprawy, co ludzie tak naprawdę o nim myślą. Nie wie, że "przyjaciele" go nienawidzą. Ale się dowie.

   Dlaczego? Gdy James pojechał na spotkanie z kochanką, śnieżyca uniemożliwiła jej dotarcie do hotelu. Spędził więc samotną noc, by następnego dnia, wraz z najnowszą gazetą dowiaduje się, że nie żyje. Tak. James Kier zginął w wypadku, co natychmiast rozpętało medialną burzę. Wprawdzie szybko pomyłka zostaje wyjaśniona, ale... Na pewnym forum zdążyła rozgorzeć o nim dyskusja. James czyta ją i sam nie może uwierzyć w to, co czyta. Rozszyfrowuje część nicków. Odczytuje, że przyjaciel go nienawidzi. Czyta jak bardzo niszczył ludziom życie. I coś, co zadziwia go najbardziej - ktoś kogo skrzywdził najbardziej zaciekle go broni - jego własna żona. 

Może na tym właśnie polega piekło. Kiedy stajesz twarzą w twarz z prawdą. Widzisz cały ten ból, zło wyrządzone innym i wiesz, że nie możesz im pomóc.

   Jak wielu z nas zastanawiało się, co myślą o nas inni? Któż nie chciałby móc czytać w myślach, by wiedzieć, czy nasi przyjaciele naprawdę nimi są, czy dana osoba naprawdę nas lubi, jakie są jej intencje? W tej książce nie ma wprawdzie nadprzyrodzonych mocy. Jest tylko czysty przypadek, pomyłka w danych osobowych, medialny szum, dzięki któremu bohater dowiedział się prawdy o sobie. To czego się dowiedział, zszokowało go. I w tym momencie Evans postawił tu proste pytanie "Czy można wynagrodzić ludziom tak wiele krzywd? Czy można się zmienić na lepsze?" 

W życiu nie chodzi o to, by przeżyć burzę, ale o to, by tańczyć w deszczu.

   "Stokrotki w śniegu" to książka o nadziei, pragnieniu zmiany i odkupieniu win. Evans pokazuje nam trudną drogę człowieka, który chce zmienić się na lepsze wbrew reakcji otoczenia. Wprawdzie nie każdą krzywdę da się odkupić. Zniszczone ludzkie życie nie zawsze naprawią pieniądze. Słowo "przepraszam" to czasem zbyt mało. Czasem na odkupienie win jest o wiele lat za późno. Ale czyż nie liczą się intencje? Jeden drobny cud wśród wielu innych, jedna iskierka nadziei? Taka stokrotka w śniegu. Coś niemożliwego wbrew otoczeniu.

***

Mała zmiana wyglądu. Szablon, na który czekałam jakieś dwa miesiące, w końcu jest. Podoba się wam? :) 

A teraz coś dla fanów książek Cassandry Clare, a konkretnie Diabelskich Maszyn. Oto zwiastun "Mechanicznej Księżniczki". Chociaż oglądanie na własne ryzyko, zwłaszcza, że nawet nie wiadomo, kiedy polska premiera...


 

poniedziałek, 18 lutego 2013

[279] "Idealnie dobrani" Catherine McKenzie


Autorka: Catherine McKenzie
Wydawnictwo: Otwarte
Tytuł oryginału: Arranged
Rok wydania: 2013
Stron: 376
Ocena:
9/10


"Wielkie zdarzenia już za nami, teraz czas na najtrudniejszą część zadania: przejście przez resztę życia."





   Czy znacie książkę Ania z Zielonego Wzgórza? I rudowłosą, niepoprawną marzycielkę, o zielonych oczach i nazwisku (później) Blythe? Ach, i jeszcze z zacięciem pisarskim? To jest właśnie bohaterka tej książki. Anne Blythe, którą matka nazwała tak na cześć swojej ulubionej serii i która dziwnym zrządzeniem losu ma też podobny, do bohaterki tejże serii, wygląd. Anne ma już ponad trzydzieści lat i same nieudane związki na koncie - w dalszym ciągu zabrakło "Gilberta" na horyzoncie, a więc kogoś z kim mogłaby przeżyć resztę życia. W desperacji dzwoni więc do firmy, której ulotkę znalazła na ulicy - firmy, która zajmuje się kojarzeniem par. Jednakże, gdy zostaje znaleziony jej "ten właściwy" nie zostaje wysłana z nim na pierwszą randkę, o nie. Zostaje wysłana... prosto przed ołtarz. A Anne najwyraźniej odziedziczywszy też po Ani skłonności do notorycznego wpadania w kłopoty - zgadza się na takie rozwiązanie i na próbę życia z tajemniczym Jackiem H.

   Trochę nie wiedziałam jak się do tej książki zabrać. Tytuł wciąż kojarzył mi się z książką "Dobrani". Po opisie bałam się kalki jednej z moich ukochanych serii. Pomysł z biurem kojarzącym pary świeżo przeczytałam w książce "Mąż z ogłoszenia". W końcu jednak znalazłam chwilę czasu, by przysiadłszy nad tą książkę oderwać się w połowie.

   Jest to pierwsza książka Catherine McKenzie wydana w Polsce, ale mam nadzieję, że pojawią się kolejne. "Idealnie dobranych" czytało się lekko i szybko, książka jest napisana z humorem. Nie brakuje radości, przyjaźni i miłości, ale też nie obeszło się bez smutku i kłótni. Co jakiś czas pojawia się nawiązanie do Ani z Zielonego Wzgórza - a to imię, a to drobny cytat, co idealnie podkreśliło fabułę, zwłaszcza jeśli zna się tę serię. W pewnym momencie pod koniec miałam szeroki uśmiech na twarzy, gdy przypomniałam sobie analogiczną scenę z serii o Ani.

   Nie jest to lektura wybitna o głębokich mądrościach. "Idealnie dobrani" to powieść romantyczna o miłości, małych smutkach i radościach, którą polecam nie tylko fankom Ani z Zielonego Wzgórza, ale każdej kobiecie o romantycznej duszy. Można spędzić przy niej kilka wspaniałych godzin i z nowym optymizmem spojrzeć na świat. I (wersja dla samotnych) czekać na "swojego Gilberta".

niedziela, 17 lutego 2013

Kolejna porcja haseł

Wpadłam już w rytm dodawania recenzji, gdy monitor odmówił posłuszeństwa. Poszedł do naprawy, a ja mam zastępczy. W sumie niewiele lepiej działający niż tamten, ale cóż... Jutro dodam recenzję książki "Idealnie dobrani", a dziś dodaję parę ciekawych haseł.

joeden jej und lilly machen hexy - Yhm...

siódme niebo ian somerhalder wymyśl i zapisz niezwykłe czardziejskie zaklęcie - Niezłe połączenie.

osioł bez zębów - Na co komu coś takiego?

lemanski na bischopie w barcelonie - Hmm... Ktoś trafił tu chyba tylko poprzez autorkę Czarnych Kamieni. Ktoś też trafił szukając wierszy Bishop.

filmy monster high,polowanie na lalki high i la la lopsy - Trzy w jednym. Cokolwiek jest to ostatnie.

zaklęcie na zagubione dusze - Ktoś zna?

czarne kamienie ekranizacja - Oby nigdy. Naprawdę to chyba jedyna ekranizacja jakiej nie chciałabym widzieć.

aragorn otwiera drzwi - Ach, od razu staje mi przed oczami ta scena z filmu. Ale niestety, jej kadru u mnie nie ma.

blizz iara - I tak się zastanawiam... Kto szukał was obu, czy piszecie coś razem? Bo czemu ktoś trafił tutaj to jeszcze rozumiem.

łańcuchy śpiewak myszków - Przyznam, że dość intrygujące połączenie. Aczkolwiek niezrozumiałe.

gobelin jak zrobić - Już było jak robić, potem oprawiać i znowu jak robić? Ale jak już ktoś wspomniał, aż dziwne, że ktoś się jeszcze tym zajmuje.

noze miecze z filmu gra o tron - Nie czytałam, nie oglądałam. Ale zabawnie było jak szukając Władcy Pierścieni byłam w antykwariacie i spytałam tylko o "Powrót Króla". Sprzedawca sądził, że chodzi o Grę o Tron właśnie... Czyżby jakiś tom nosił ten tytuł?

osioł przed komputerem - Najnowsze hasło, świeżo odkryte. I... wyobraźnia niemal zawodzi, naprawdę :)

niedziela, 10 lutego 2013

[278] "Uniesienie" Lauren Kate

Autorka: Lauren Kate
Wydawnictwo: MAG
Tytuł oryginalny: Rapture
Seria: Upadli, tom 4
Rok wydania: 2012
Stron: 464
Ocena:
9/10

"To nie jest idealne rozwiązanie, ale jeśli to jedyny sposób, by odnaleźć artefakt, w taki właśnie sposób go odnajdziemy. Nikt nas nie powstrzyma. Wiesz o tym. Nic nas nie może powstrzymać."


   "Uniesienie" to ostatni tom "Upadłych". Po przebytej w "Namiętności" podróży po przeszłych wcieleniach, Luce i Daniel oraz reszta aniołów mają niewiele czasu, by powstrzymać Lucyfera przed zmianą przeszłości. Jeśli chcą ocalić przeszłość i swoją miłość, muszą znaleźć miejsce, w którym aniołowie upadli na Ziemię. Jednakże wszystko zależy od Luce. Bowiem to nie Daniel był jej pierwszą miłością. I jest ona ważniejsza w całej tej trwającej tysiące lat bitwie niż do tej pory sądziła. Czy Luce zdoła znieść prawdę? Jak zakończy się historia Daniela i Luce?

   "Uniesienie" uznaję za jeszcze ciekawszą niż "Namiętność". Tam moją uwagę bardzo przykuwały kolejne światy i wcielenia Luce, gdzie autorka popisała się pomysłowością i kreatywnością. W ostatnim tomie także bardzo zgrabnie poprowadziła akcję, stopniowo uwalniając wszystkie zagadki, których czytelnik nawet się nie spodziewał. Bohaterowie ponownie podróżują po całym świecie poszukując relikwii, które będą w stanie wskazać miejsce upadku aniołów. Mają na to raptem dziesięć dni - bo dokładnie tyle trwał ich upadek na Ziemię. W końcu też wiele zaczęło zależeć od Luce i tego, co zdążyła przeżyć i odkryć w swoich wspomnieniach.

   Trochę nie do końca podobało mi się samo zakończenie. jednak po pewnym czasie namysłu uznałam, że było najbardziej prawdopodobne - w końcu mogło być gorzej. A jak się nie ma co się lubi - to się lubi co się ma. Czytając tę książkę drugi raz wręcz się uśmiechałam, gdy patrzyłam na ostatnie strony. Moim zdaniem "Uniesienie" to bardzo dobre zakończenie serii, więc jeśli ktoś zaczął ją czytać to myślę, że warto ją dokończyć. Wielu nie spodobała się "Udręka", ale myślę, że warto zaryzykować i przeczytać ciąg dalszy.

   Niemal w każdej opinii pisałam o okładkach i tym razem także nie mogę się powstrzymać. Dla mnie są niesamowicie piękne i magnetyczne, a ta dodatkowo idealnie pasuje do treści, a więc do upadku aniołów. Myślę, że chyba nikt nie ma wątpliwości, że dziewczyna z okładki wpatruje się w anioły spadające z Nieba.

czwartek, 7 lutego 2013

[277] "Świt Zmierzchu" Anne Bishop

Autorka: Anne Bishop
Tytuł oryginalny: Twilight's Dawn
Seria: Czarne Kamienie, tom 9
Wydawnictwo: Inintium
Rok wydania: 2012
Stron: 416

"Chcę mieć wspomnienia, Deamonie. O tobie. O nas. Chcę pamiętać takie wyraźne chwile, których będą się trzymać nasze serca. Chwile z tobą."



   "Świt Zmierzchu". Dziewiąta i ostatnia księga z serii "Czarnych Kamieni". Podobnie jak "Serce Kaeleer" jest to zbiór czterech opowiadań. W dwóch pierwszych akcja skupia się na postaciach Surreal, Rainiera i Falonara. Poznajemy jak dwoje pierwszych poradziło sobie z traumą po Domu Strachu. Ten ostatni... dopiero ten strach poznał, zawinił bowiem coś więcej niż samym faktem porzucenia Surreal. Trzecie opowiadanie poświęcone było Seatanowi i Sylvi, i skutkach ich romansu. Natomiast ostatnie... No właśnie.

   Ostatnie opowiadanie dzieje się sto lat później i na przestrzeni kolejnych kilkudziesięciu. A dzieje się po śmierci Jaenelle. I Seatana. Zawsze, gdy czytam początek tego opowiadania mam łzy w oczach. Ciężko mi sobie wyobrazić, że postaci, o których czytałam przez tyle tomów i zżyłam się z nimi, mogą nie żyć. Że Jaenelle była z krótko żyjącej rasy, że Wielki Lord po dziesiątkach tysięcy lat mógł odejść do Ciemności... Ciężko mi się z tym pogodzić i tym trudniej było czytać o dalszych losach Deamona, jego nowym małżeństwie, o kolejnych dzieciach Lucivara i Marian, o całkiem nowym życiu bohaterów. Ale powiem szczerze - podobało mi się to zakończenie. Podobało mi się, że autorka zamknęła serię tak "na amen", że zakończyła ją w taki sposób, takim powiadaniem, takim rozwinięciem sytuacji. Oczywiście spodobało mi się to dopiero po paru tygodniach i swego rodzaju "wyleczeniu" z serii.

   Może to brzmi dziwnie, może głupio, ale naprawdę pokochałam Czarne Kamienie, bohaterów, i tych ludzkich i krewniaków. Ciężko jest oswoić się, że to już koniec, że więcej nie będzie. Ale zdecydowanym pocieszeniem jest fakt, że co jakiś czas wracam do tej serii i niezmiennie mi się podoba.

   Mam jednak nadzieję, że nigdy tej serii nie spróbują ekranizować. Oby nawet o tym nie myśleli.

poniedziałek, 4 lutego 2013

[276] "Pani Shaladoru" Anne Bishop


Autorka: Anne Bishop
Seria: Czarne Kamienie, tom 8
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2011
Stron: 464
Ocena:
10/10


„Na ognie piekielne, Matko Noc i niech Ciemność będzie łaskawa.”




   Dziś po raz kolejny dałam się porwać magii książek Anne Bishop. Wczoraj przeczytałam "Przymierze Ciemności", dziś - "Panią Shaladoru".

   Nawet nie wiem, który raz sięgnęłam po te książki. Trzeci, czwarty? Może już piąty? Co jakiś czas nie mogę się powstrzymać, by nie wrócić do tej serii. Przedwczoraj znowu popłakałam się na "Świcie Zmierzchu". Ale nie uprzedzajmy faktów. Dziś o "Pani Shaladoru".

   "Pani Shaladoru" jest, tak jak "Przymierze Ciemności", poświęcone Cassidy. Królowa musi zmierzyć się z kolejnym problemem - do Dena Nehele przybywa Kermilla, Królowa, która wcześniej odebrała Cassidy jej dwór. Wpada na chwilę, tyle, by spróbować wyłudzić pieniądze, których Cassidy nie zamierza jej dać. Ta krótka wizyta zmienia się jednak za sprawą Therana - mężczyzna rozczarowany urodą Cassie, nie potrafi dostrzec jak wiele dobrego czyni ona dla jego ludu. Gdy pierwszy raz ujrzy Kermillę staje się "jej" i wierzy, że to ona jest odpowiedzią na wszelkie jego prośby. Załamana Cassidy odchodzi... a wraz z nią jedenastu mężczyzn Pierwszego Kręgu. Budują swoją nową przyszłość w Rezerwacie Shaladoru. Jednak Czarne Wdowy widziały przyszłość... Straszną przyszłość, lecz równocześnie bardzo niepewną. Jak potoczy się przyszłość Dene Nehele?

   Nie wiem, co takiego jej w tej serii, że jest tak magiczna, wciągająca, wręcz uzależniająca. Nawet, gdy jest mniej Jeanelle, Lucivara, Deamona, Seatana, Surreal... Bohaterowie tej części - Cassie, Gray, Ranon, Sceltie, mnóstwo Sceltie, dają tyle rozrywki, rozbawienia, ale też niepokoju, że nie sposób się nudzić - w żadnej chwili. Pochłania się tylko stronę za stroną i nim się obejrzy - już koniec. Więc jedyny sposób, by wrócić - to zacząć jeszcze raz czytać.

   Fakt, że napiszę, że całą serię serdecznie polecam, chyba nikogo nie zdziwi. Wiem, że z początku może wydawać się skomplikowana, ale po pewnym czasie ten skomplikowany taniec świata Czarnych Kamieni staje się znacznie łatwiejszy - możecie mi wierzyć.

piątek, 1 lutego 2013

[275] "Mąż z ogłoszenia" Jane Graves

Autorka: Jane Graves
Tytuł oryginału: Heartstrings and Diamond Rings
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2012
Stron: 350
Ocena:
7/10


"Dał jej pewność, że jest w stanie znaleźć mężczyznę jej marzeń, kiedy ona raczej w to nie wierzyła. [...] Dał jej to, czego bardzo potrzebowała. Nadzieję."


   Bohaterką książki jest Alison, 31-letnia kobieta, która zdecydowanie nie ma szczęścia w miłości. Po tym jak ostatni facet, z którym się umawiała, zamiast oczekiwanych oświadczyn złożył jej propozycję nie do odrzucenia, a więc... trójkąt z jej koleżanką, podjęła desperacką decyzję. Mianowicie, skorzysta z usług swatki. Tylko, ku jej zaskoczeniu, swatka okazuje się być mężczyzną. Bardzo przystojnym. I, choć Alison o tym nie wie - bardzo niekompetentnym o czym wie tylko czytelnik, a z czego wynika wiele zabawnych perypetii.
 
   Bo to jest taka książka - lekka, łatwa, odprężająca, romantyczna. Czytelnik jest wprowadzony w całą intrygę i w spokoju może czytać o kolejnych randkach Alison, coraz bardziej niedanych, ale za to z jakim humorem! Po dwóch pierwszych sama zaczęłam obstawiać, kim okaże się kolejny kandydat, ale wyobraźnia mnie zawiodła, a może po prostu na pewne rzeczy w życiu bym nie wpadła?

   Jedno jest pewne - ta książka zapewnia kilka godzin miłej rozrywki i wytchnienia od nauki/pracy/, a może po prostu urozmaici wieczór. Polecam jako niezobowiązującą, przyjemną lekturę.