Składniki:
- 0,5kg twarogu (jak ten: klik)
- 2 galaretki cytrynowe
- 0,5l kremówki
- 3 łyżki cukru
- dżem brzoskwiniowy
- 10dag wiórków kokosowych (Proponuję samemu sprawdzić odpowiadającą ilość)
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżki masła
No biszkopt. Jeśli ktoś nie ma własnego, sprawdzonego przepisu, to też podrzucam:
- 7 jajek
- 1,5 szklanki cukru
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej + zapełnić mąką pszenną do 1,5 szkl
- 1,5 łyżeczki proszku
Przygotowanie:
Galaretki rozpuszczamy w 1,5 szkl wody, odstawiamy aż stężeje.
Miksujemy twaróg, dodajemy tężejącą galaretkę. Ubijamy śmietankę z cukrem i dodajemy do twarogu, delikatnie miksujemy. Biszkopt przekrawamy na pół. Wykładamy na jedną połówkę masę, przykrywamy drugim biszkoptem. Smarujemy go dżemem.
Wiórki kokosowe smażymy na maśle (ja używam margaryny), dodajemy cukier. Posypujemy ciasto. Warto je schłodzić.
Smacznego!
Teraz cały dzień będzie za mną chodzić ten sernik :/ :D
OdpowiedzUsuńbardzo lubię wszelakiej maści serniki :)
OdpowiedzUsuńAle pychota :) Ja mam już swój "utarty" przepis, ale może ten też wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńCoś cisza zapadła...
OdpowiedzUsuńWiem... Mam 4 recenzje nabazgrane na kartkach, tylko wracam tak późno i drukuję jedynie nowe materiały na zajęcia, że nawet nie mam siły i chęci tytułu postu napisać...
UsuńWiem, że to pierwszy rok, ale... co studiujesz, że masz tyle pracy?
UsuńNie chodzi o ilość pracy. Raczej o czas jaki jestem poza domem. Bo często wychodzi tak, że w domu mnie nie ma od 7 do 20, a wykładu mam w tym czasie 3h. Ale piątki mam "ustawowo" wolne, więc jutro wszystko przepiszę i tak co piątek będę robić zapas recenzji do publikowania w tygodniu ;P
UsuńKurczę, nie wiem czy okienka, czy dojazdy, ale to jest bolesne ;/ (A wolne piątki wprost przeciwnie, ha! ;P)
UsuńNo zdecydowanie te wolne piątki to duży pozytyw :)
UsuńWiesz, to jest i jedno i drugie. Muszę z wioski do miasta się dostać, a potem z tego miasta do drugiego już pociągiem, no i oczywiście z odpowiednim zapasem czasu (PKP...). A okienka mają zadziwiającą tendencję do wydłużania się i nie mówię tu o nudzie, a o magicznym sposobie w jaki z 1,5h rozciągają się do 3h i dłużej...