
Autor: Neil Gaiman
Tytuł oryginału: Stardust
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2007
Stron: 252
Cena: 23zł
Ocena: 8+/10
"Mapy Krainy Czarów są bardzo niedokładne i nie należy im ufać.”
Tristran Thorn zrobi wszystko, by zdobyć serce ukochanej Victorii. Obiecuje jej nawet przynieść... gwiazdkę z nieba, która spadła po drugiej stronie Muru. Tristran wkracza więc do Krainy Czarów, gdzie spotyka przeróżne magiczne postaci i gdzie nic, zupełnie nic, nie jest takie jakim się wydaje - nawet upadłe gwiazdy.
Pośrodku krzaków leszczyny pulsował lekki blask, jakby zaświecił
tam maleńki obłok gwiazd. Po chwili na polanie rozległ się
głos. Wysoki, wyraźny, kobiecy głos, który powiedział: "Auu!", po czym bardzo
cicho dodał: "Kurwa", i znów głośno "Auu!".
Kilkakrotnie oglądałam "Gwiezdny pył", a więc ekranizację na podstawie tej książki. Film bardzo mi się podobał, więc gdy miałam taką możliwość - wymieniłam się na LC na tę książkę. Już po paru pierwszych stronach stwierdziłam - trochę się różni film od książki. Gdy byłam w połowie - no, dość mocno się różni. Gdy zamykałam ostatnią stronę - oj, zdecydowanie mocno się różnią. Po drodze też myślałam, że uduszę się ze śmiechu, po tym jak przeczytałam i porównałam statek łapiący pioruny i jego kapitana w książce i filmie... Ach, ta wyobraźnia reżysera, scenarzystów czy innych aktorów, no!
Nie znaczy to, że książka jest zła, czy film jest zły (nawet jeśli zwie się szumnie ekranizacją). Uczciwie stwierdzam, że warto sobie potraktować je jak dwie osobne historie - film jako opowieść z rozmachem, humorem i odpowiednimi scenami podkreślającymi dramaturgię wydarzeń, żeby widz odpowiednio drżał o życie czy cośtam bohaterów. A książka jest trochę jak baśń dla starszych czytelników, trochę jak przygodówka z akcentami magii. W sumie "Gwiezdny pył" ma niewiele stron - ledwie około 250. Początkowo czytamy o przeszłości ojca głównego bohatera, a więc o Dunstanie, dopiero później o naiwnym Tristranie i jego podróży z odnalezioną gwiazdą. Ta to miała charakter - uparta, zdeterminowana, o ciętym języku, w przeciwieństwie do Tristrana, zaślepionego miłością. Były też wstawki dotyczące Twierdzy Burz i synów zmarłego władcy, którzy szukali klejnotu, który nosiła gwiazda, a który uczyniłby jednego z nich nowym królem. Były nawet duchy, które niesamowicie śmieszyły mnie w filmie. Po drodze trafiła się i czarownica poszukująca gwiazdy, handlarka ze służką, która nie jest zwykłą niewolnicą, parę magicznych istot typu jednorożec... A i zakończenie - bardziej prawdopodobne od filmowego, jeśli można powiedzieć "prawdopodobne" o czymś co nie istnieje.
W życiu nie często zdarzają się podobne chwile - chwile, gdy wiemy, bez
cienia wątpliwości, że naprawdę żyjemy, czujemy powietrze w płucach,
mokrą trawę pod stopami, dotyk bawełny na skórze; chwile, gdy żyjemy
całkowicie teraźniejszością i nie liczy się przyszłość ani przeszłość.
Innymi słowy - książkę polecam. Kto nie czytał - niech sięgnie. Kto oglądał film - zdecydowanie niech zobaczy, jak było naprawdę. Tylko niech "wymaże" wiedzę o tym, co widział w filmie, a przynajmniej postara się pamiętać, co było pierwsze...
***
Nareszcie po maturach! W końcu mam czas, by na nowo dorwać się do książek, które ja chcę czytać, a nie system, nadrobić trochę seriali i wyzdrowieć, żeby móc sobie na rowerze pojeździć nad jezioro. Taaak :)