Autorka: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Literackie
Seria: Owocowa
Rok wydania: 2010
Stron: 262
Ocena:
7/10
"No, był! Stał sobie na polanie otoczonej sosnami, grzał białe ściany w promieniach wiosennego słońca, dzikie wino pracowicie wspinało się aż po dach. Z zamkniętymi oknami zdawał się drzemać w oczekiwaniu na tę, która go odnajdzie i pokocha.
- Czyli na mnie! Na mnie!"
Pierwszą książką Kasi Michalak, jaką przeczytałam, był "Sklepik z niespodzianką. Bogusia", czyli w sumie chyba najnowsza z dotychczas wydanych. "Rok w Poziomce" to tom I serii owocowej i druga przygoda z twórczością tej autorki. Nieco mniej udana, ale wciąż dobra.
Zaczynając od konkretów, a więc fabuły... Bohaterką książki jest 32-letnia Ewa. Po przykrych doświadczeniach z dzieciństwa i późniejszego małżeństwa, nade wszystko pragnie znaleźć dla siebie swój wymarzony mały biały domek bez łap. I gdy już go znajduje - okazuje się, że bank nie udzieli jej pożyczki. Mimo to goni za tym marzeniem - zwraca się po pomoc do swojego przyjaciela Andrzeja (w którym skądinąd się podkochuje). Ten zamiast gotówki, proponuje jej pracę - zamierza założyć wydawnictwo, a ona by je poprowadziła. Znajdzie bestseller i wyda z zyskiem, i kupi swój wymarzony domek. Ewa zgadza się na to. I tu pojawia się problem - gdzie znaleźć jakąś poczytną książkę, potencjalny bestseller?
Książkę czyta się błyskawicznie, podobnie jak "Sklepik...". Autorka pisze lekko, szybko wciągając czytelnika w życie bohaterów. Główna bohaterka to nieco roztrzepana, zbyt swobodnie podejmująca decyzje kobieta, ale też bardzo życzliwa i chętna do pomocy. Andrzej, w którym skrycie się podkochuje, to kobieciarz, ale dla tej jedynej jest w stanie zrobić wszystko. Autorka bestsellera, Karolina, to energiczna młoda kobieta, w książce pojawia się nawet sama autorka... Drogi wszystkich występujących w tej książce osób krzyżują się, każda jakoś wpływa na drugą. Podobnie jak w "Sklepiku..." czuć w tej książce ciepło i nadzieję, pozytywną energię.
Więc dlaczego ocena nie wynosi 10? Otóż po przeczytaniu książki, wspólnie z mamą stwierdziłyśmy, że happy endów i szczęśliwych zbiegów okoliczności (co tu ukrywać), pod koniec książki jest tyle, że starczyłoby na pięć innych. Po prostu... zbyt dużo było tego wszystkiego, co zdało się trochę nierealne. Prócz tego - książka naprawdę warta przeczytania. Czas spędzony z nią w dłoni, to w żadnym stopniu czas stracony. Wręcz przeciwnie. "Rok w Poziomce" bardzo polecam.
Oj, zdecydowanie takich fabuł nie lubię...
OdpowiedzUsuń@Blizz, a jakie wolisz? ;)
OdpowiedzUsuń@Justilla, jestem typem, któremu łatwiej powiedzieć czego nie lubi, ale spróbuję ;) Przede wszystkim bez przesadnego lukrowania (te happy endy zabrzmiały groźnie ;) ) i w miarę ciężkie do przewidzenia - sądząc po recenzji, ta przypomina kilka innych podnoszących na duchu historii o kobiecie, która próbuje na nowo ułożyć sobie życie po rozwodzie lub innym zawodzie miłosnym (albo służbowym, albo najlepiej obydwóch naraz) i najlepiej gdzieś na odludziu odnaleźć prawdziwą siebie - a tego unikam. W ogóle od zawsze bardziej lubię bohaterów niż bohaterki, z jakiegoś powodu kobietom ciężko mi kibicować ;) Poza Katniss, bo akurat czytam Igrzyska i jestem oczarowana.
OdpowiedzUsuń@Blizz, cieszę się, że podobają Ci się Igrzyska. Na którym tomie jesteś?
OdpowiedzUsuńLubię książki z happy endami. Wolę wierzyć w lepszą niż gorszą przyszłość :) Ale tutaj było ich... zbyt dużo, po prostu.
Wolisz bohaterów, mówisz? A jakich na przykład?
Mnie się książka bardzo spodobała, ale niestety muszę się z tobą zgodzić, że koniec zdecydowanie zbyt cukierkowy i nierealny. Chociaż daje nadzieję na lepsze jutro;)
OdpowiedzUsuń@Justilla, w połowie drugiego mniej więcej. Wczoraj w ogóle zaczęłam, więc prawdą jest, że wciąga ;) Tym ciekawsze, że narracji pierwszoosobowej też staram się unikać, a tu nie dość, że pasuje, to jeszcze podbija klimat.
OdpowiedzUsuńJa lubię takie z niesprecyzowanymi zakończeniami ;)
Pytasz o typ czy konkretne postaci? Tradycyjnie lubię czarne charaktery, z definicji - zimni, inteligentni, kompetentni i bez skrupułów ;) Ewentualnie z nienachalnymi dylematami moralnymi ;) Pech chce, że zwykle autor każe im robić jakieś głupie błędy i dać się zabić, co na początku bardzo mnie bolało, ale już się przyzwyczaiłam, że nie ma chyba książki, w której moja ulubiona postać dożyłaby do zakończenia ;) Taki widać mój los... A nie, wybacz, Vetinari spełnia warunki i żyje ;) Jest wyjątkiem.
Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, lubię tą autorkę
OdpowiedzUsuńJakoś czuję przesyt historiami kobiet, które przenoszą się na wieś by odnaleźć same siebie itp. chociaż w sumie żadnej takiej nie czytałam. Po prostu ciągle takie książki rzucają mi się zewsząd w oczy ;) Jeżeli chodzi o tą autorkę, na pewno spróbuję jej twórczości bo mam na półce "Sklepik z niespodzianką. Adela" ale najpierw muszę jakoś skombinować "Bogusię". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTym razem nie dla mnie, ale recenzja świetna!
OdpowiedzUsuńJa swoją przygodę z książkami pani Kasi zaczęłam od drugiego tomu "Sklepiku"- od "Adeli". "Bogusia" i "Rok w Poziomce" jeszcze przede mną. Myślę, że się nie zawiodę. :)
OdpowiedzUsuńCoś ostatnio przerzuciłaś się na obyczajówki? Nie mój typ. Jutro idę kupić książkę (wypłata:p) i moje wymagania: fantasy, pojedyńcza (książki w serii nie zawsze można dostać i dlatego wolę bez serii) i żeby była w kulturomaniaku, bo do empiku mam daleko:/ Może coś doradzisz?;p
OdpowiedzUsuń@Blizz, czyli można powiedzieć, że ewidentnie mamy przeciwne preferencje czytelnicze ;)
OdpowiedzUsuń@Flora, dziękuję :)
@Natalia, czy się przerzuciłam... Nie, raczej nie. Fakt, ostatnio bardziej takowe recenzowałam, ale wierz mi stos fantastycznych czeka/czyta się :) Hmm, zagięłaś mnie tym kulturomaniakiem. Nie mam pojęcia, co to, próbowałam szukać, ale spisu książek to oni nie mają xD I bez serii.... "Hyperversum"?, "Eon. Powrót Lustrzanego smoka" (tego są akurat tylko dwa tomy), "Siewca Wiatru", "Ruda sfora"(lub coś podobnego Kossakowskiej). Natomiast te chcę przeczytać, ale wiem, że zbierają raczej dobre opinie: "Winter" i "Neva" (nie wiem czy będzie ciąg dalszy), "Lucian", "Nigdy i na zawsze" (świeżo pożyczyłam ;)), "Światła pochylenie"... teraz wiele książek to serie, ciężko coś znaleźć :P Chyba w głównej mierze zostanie ci przeglądanie książek półka po półce ;)
@Justilla, patrząc na to jakie książki się wydaje (a więc i jakie się kupuje), moje preferencje idą pod prąd całemu światu ;) Ale są zaraźliwe, znaczy potrafię nawrócić człowieka na lubienie zimnych drani z klasą ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.leclerc.lublin.pl/strona,Kulturomaniak
OdpowiedzUsuńAno nie mają, jest dużo uboższy od empiku i ma zwykle tylko nowości, starszych książek tam raczej nie ma. Kiedyś poszłam z listą około 15 książek i żadnej nie mieli:( Spytam o te co mi poleciłaś, dzięki;p
@Blizz, oj całkiem pod prąd :) A jesteś w stanie rzucić jakimś imieniem lub książką, które czytałam, a które oceniasz na "zimnych drani z klasą"? Jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuń@Natalia, "Eona" pewnie nie znajdziesz w takim razie ;) Parę nowości podałam, może będą coś mieli. Życzę powodzenia w poszukiwaniach :)
OdpowiedzUsuń@Justilla, dlatego cierpię na niedobór i, walcząc z niesprawiedliwością świata, czasem sama sobie pisuję coś, w czym dożywaliby do finału ;) Dlatego zawsze powtarzam, że moje historyjki ciężko się czyta ;)
OdpowiedzUsuńZimnego drania w ścisłym sensie napisać ciężko (bo w większości przypadków prędzej czy później się go zepsuje albo go zakochując, albo ogłupiając) i raczej czytamy co innego, więc tylko kilka moich ulubionych przykładów (może czytałaś, może kiedyś na to trafisz): Vetinari ze świata dysku Pratchetta jest chyba idealny, Hrathen z "Elantris" Sandersona (wymagania w zasadzie spełnia, ale to w gruncie rzeczy przyzwoity facet ;) ), Thalryk z "Cieni pojętnych" (właściwie bardzo podobna konstrukcja postaci jak Hrathen). Może jeszcze Emhyr z sagi o wiedźminie (z biegiem lat Sapkowskiego lubię coraz mniej, ale do Emhyra mam nadal sentyment), miałam duże oczekiwania w przypadku Saetana z "Czarnych Kamieni", ale okazał się dobrym wujkiem, Durzę z Eragona lubię na wyrost, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ;) Nie wiem jeszcze co sądzić o Haymitchu... z klasą u niego ciężko, ale zdecydowanie coś w sobie ma i jeśli dobrze zrozumiałam na koniec drugiego tomu, że prawie od początku manipuluje głównymi bohaterami, to dopiszę do listy, bo zdolności manipulowania wysoko sobie cenię ;)
Mam zamiar wziąć się niedługo za tom pierwszy, więc i na tę książkę przyjdzie pora ;)
OdpowiedzUsuńRównież nie na moje gusta. Ale znając ciebie za chwilę dodasz recenzję jakiejś książki fantasy, a to już na pewno będzie w moim guście. ;D
OdpowiedzUsuńJa chyba właśnie uwielbiam książki tej autorki za ten natłok słodyczy i szczęśliwych zbiegów okoliczności :D
OdpowiedzUsuń@Blizz, Pratchetta czytałam jeden tom i jakoś nie przypadł mi do gustu. Nie mój humor. Sapkowskiego... kiedyś mam zamiar przeczytać. Seatana uwielbiam i tak ;P Durzy akurat nie lubię, ale nie ja mam słabość do "zimnych drani" jak to ujęłaś :) No i akurat jego rzeczywiście zabijają :)
OdpowiedzUsuńCo do Haymitcha - pora na 3 tom, jestem ciekawa co o nim powiesz.
Reszty nie znam tych, co wymieniłaś. Ale już mam pojęcie "co autorka miała na myśli" ;)
@Agata, co masz na myśli? Z serii owocowej, to jest tom I.
OdpowiedzUsuń@Inscriptum, zobaczymy, czy wybiorę książkę fantasy tę lepszą czy gorszą ;P