Autorka: Meljean Brook
Tytuł oryginalny: The Iron Duke
Wydawnictwo: Dwójka bez sternika
Rok wydania: 2012
Stron: 440
Ocena:
10/10
"Kowal może pójść, gdzie tylko zechce. Inspektor tylko tam, gdzie są martwi ludzie."
Swego czasu o "Żelaznym księciu" było dość głośno, głównie ze względu na nową "odsłonę" książek czyli steampunk. Innymi słowy: epoka wiktoriańska, sporo maszyn i trybików i nieśmiertelna maszyna parowa.
Anglia. Rhys Trahaearn, zwany Żelaznym Księciem, kilka lat wcześniej uwolnił Anglię od Ordy. Z tego tytułu stał się bohaterem. Wykorzystał to jedynie, by zdobyć majątek i szacunek wśród ludzi oraz ich strach.
Mina Wentworth ze względu na swoją specyficzną urodę, profesję inspektora i obecność nanocząsteczek w ciele nie jest poważana wśród ludzi. Obcy traktują ją pogardliwie i wrogo, często też z powodu wątpliwej sławy jej matki. Jest jednak uparta i wie czego chce.
- Kim ona jest?
Scarsdale uniósł głowę. Zerknął na twarz Rhysa i znowu przymknął oczy.
- Znam to spojrzenie. Na horyzoncie pojawił się piękny statek, a ty chcesz tego, co ma w ładowni. Temu pozwól odpłynąć, kapitanie.
Gdy w posiadłości Żelaznego Księcia dochodzi do morderstwa, niezorientowany służący wzywa policję, zamiast pozwolić zająć się tym swojemu pracodawcy. Na miejsce przybywa inspektor Wentworth. Grzeczne słówka, zdawkowe odpowiedzi, pełna kurtuazja - takie zachowanie nie myli ani Miny ani Księcia. Mina ma za cel odkryć, kim jest ofiara i jej morderca i co ma wspólnego z tym Książę. Natomiast Rhys postanawia zdobyć Minę i także odkryć tę zagadkę. Ale głównie w tej właśnie kolejności.
"Żelazny Książę" to książka, w której jest wszystkiego po trochu - maszyn, technologi, kryminału, przygody i romansu. Autorka dawkuje nam wszystko po kolei, dbając jednocześnie o właściwy klimat wiktoriańskiej Anglii i steampunku. Czterysta stron to wydaje się być niewiele, ale wbrew pozorom to lektura na dłużej. I uwaga - bardzo wciąga. Na początku nie byłam do niej przekonana - wzięłam udział w konkursie z ciekawości i wygrałam. Podeszłam do niej nieufnie, z trudem odcyfrowując napis na okładce. Nie pociągała mnie zbytnio wizja technologii, ale gdy czytałam nie miało to znaczenia. Książkę przeczytałam błyskawicznie. Nina to kobieta z charakterem, która potrafi o siebie zadbać. Rhys to bardzo ciekawa, złożona postać, i nigdy nie można być pewnym, jak postąpi za chwilę. Historia nie nudzi w żadnym momencie. Polecam.
Czy ja wiem? Ale jeśli czasy wiktoriańskie, to może się kiedyś skuszę. ;p
OdpowiedzUsuńNie byłam zbytnio zainteresowana tą pozycją, ale po Twojej recenzji zaczynam się stopniowo przekonywać. Kto wie, może kiedyś spróbuję dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi jak romans kryminalny. Nie do końca moja tematyka, ale jakby mi wpadła w ręce, pewnie bym przeczytała;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie ma nic lepszego jak wciągająca ksiażka
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy się do niej zabiorę :D
OdpowiedzUsuńByć może się skuszę :D
OdpowiedzUsuńwww.recenzje-cherry.blogspot.com
Tak wysoka ocena zachęca do przeczytania książki nim jeszcze zdąży się przeczytać o czym ona jest ;)
OdpowiedzUsuńA słyszałam o tej pozycji kiedyś, ale ty mnie przekonałaś.. po takiej ocenie ;)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych.
sama do końca nie wiem, co o tym myśleć ;)
OdpowiedzUsuń