Autorka: Lauren Weisberger
Tytuł oryginału: The Devil wears Prada
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2006
Stron: 448
Ocena:
9/10
"Nie chcesz, żeby umarła, pomyślałam [...] Ponieważ jeśli umrze, stracisz wszelką nadzieję, by zabić ją osobiście. A to rzeczywiście byłaby szkoda."
Moja historia z tą książką była dość pokręcona. Dlaczego? Najpierw obejrzałam 3/4 filmu. Później całkiem zapomniałam o tym tytule. Będąc jednak nad morzem, znalazłam książkę w niskiej cenie w jakimś pawilonie z książkami. Po powrocie zabrałam się do czytania i dopiero jakiś czas później dokończyłam film. Co wypada lepiej w ogólnym rozrachunku? Mimo bardzo ciekawej ekranizacji, zwycięża książka.
A o czym w ogóle jest "Diabeł ubiera się u Prady"? Główną bohaterką jest Andrea Sachs, miła dziewczyna z małego miasteczka. Jej marzeniem jest zostać dziennikarką w jakimś poważnym magazynie. Tymczasem trafia do magazynu mody, o którym nigdy nie słyszała, z arcyważną szefową, o której też nie słyszała, a sama Andrea z pewnością nie jest przykładem dziewczyny znającej się na modzie. Więc dlaczego tam została? Bowiem jeśli wytrzyma rok w Runway'u to Miranda Priestly zapewni jej pracę w dowolnej gazecie, w której tylko Andrea będzie chciała. Tylko rok. Co to jest rok? Czasem bardzo dużo.
Zadzwoniła, żeby mnie trochę podkręcić, trochę mocniej przycisnąć. Żebym ośmieliła się jej przeciwstawić. Zadzwoniła, bym znienawidziła ją jeszcze bardziej.
Ciężko uwierzyć, że jedna kobieta może trzymać pracowników na tak krótkiej smyczy, być tak bezwzględną i nieczułą osobą. A jednak taka właśnie jest Miranda Priestly. Czytanie perypetii Andrei, gdy ta próbuje wytrwać na swym stanowisku, spełniając zachcianki szefowej, usiłując nie zrujnować swojego życia towarzyskiego i nie poddać się presji bycia piękną, szczupłą i modną, było tak zajmujące, że mimo malutkiej czcionki i sporej liczby stron przeczytałam tę książkę błyskawicznie. Podobała mi się narracja i sarkastyczne komentarze Andrei, zabawne sytuacje, a nawet te złe, czasem z niedowierzaniem czytałam kolejne wymysły Mirandy. Bezbłędne jest w tej książce zakończenie, które jest o wiele lepsze niż to w filmie (choć uważam, że i on jest warty obejrzenia).
Podobno "Diabeł..." to najlepsza książka tej autorki. Może więc dobrze, że od niej zaczęłam. Mam jednak w domu "Portier nosi garnitur od Gabbany", jestem ciekawa jaki się okaże. Tymczasem "Diabła..." serdecznie polecam.
Lekka i bardzo sympatyczna. Dobrze mi się ją czytało. Film też da się obejrzeć (zwłaszcza, że gra tam Streep). :)
OdpowiedzUsuńMnie również się spodobała, film zresztą też - uwielbiam Meryl Streep :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że niedługo w Stanach zostanie wydana kontynuacja? ;)
Dalsze przygody Andrei, to masz na myśli? Nie wiedziałam, ale zaraz aż poszukam :)
UsuńZarówno film jak i książkę już dawno za mną, ale miło ją wspominam :D
OdpowiedzUsuńPS. Coś nie tak z tłem pod postami. Praktycznie w ogóle nie widać tekstu.
U mnie wszystko jest jak trzeba. Post ma jednolite, jasne tło. Czy tobie przebija się ten ciemny szablon? Może to kwestia przeglądarki? Ja mam Firefoxa.
UsuńEkranizacja pozostawia niedosyt :)
OdpowiedzUsuńNigdy jakoś nie miałam ochoty na tę książkę. :) Może kiedyś? Póki co zupełnie mnie nie ciągnie, mimo zapewnień koleżanki, która czytała i bardzo chwaliła tę powieść.
OdpowiedzUsuńP.S. U mnie też jest coś nie tak z Twoim szablonem, głównie z tłem kolumn. Wychodzi na to, że gdziekolwiek znajdowały się obrazki odpowiadające za tło, zostały usunięte, bo wszystko wygląda tak: KLIK. Czy to może tylko u mnie?
Dziękuję za screena. Tylko, kurczę, u mnie naprawdę wszystko w porządku. A to tym bardziej dziwne skoro ze screena wynika jakoby obrazki zostały usunięte. Brat sugerował, że może to być np. wina Ad Blockera. A może naprawdę kwestia przeglądarki?
UsuńPrzez chwilę wszystko było mniej więcej okej, a przynajmniej kolor wrócił (KLIK), jednak teraz znów pokazuje się tak, jak na tym pierwszym screenie. To dziwne, bo wcześniej korzystałam z tej samej przeglądarki, również z AdBlockerem i cały szablon wyglądał dobrze, wszystko się wyświetlało tak, jak powinno. Usunęłam ciasteczka, przed chwilą spróbowałam innej przeglądarki, jednak to na nic. Trudno, wystarczy zaznaczyć tekst i wszystko widać, najwyżej będę robić to w ten sposób. :)
UsuńPowiem ci, że dziś wyskoczył mi ten sam błąd. Wszystko usiane białymi ramkami z błędem. Szabloniarka, która stworzyła ten szablon próbuje temu zaradzić. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się to naprawić ;)
UsuńNo i teraz wszystko jest idealnie. :) Tak poza tym to szczerze uwielbiam ten szablon. :)
UsuńTak, udało się naprawić na szczęście. Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńNiestety zarówno książkę jak i ekranizację znam tylko z recenzji, ale jestem ogromnie ciekawa co też kryje się pod tą niepozorną okładką ;)
OdpowiedzUsuńTo nie jest książka z mojej tematyki, jednak z chęcią bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam oglądać film, ale nie dokończyłam. Teraz wiem, że muszę to zrobić, a ponadto znaleźć tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam tylko film (dwa razy) i bardzo mi się podobał. Odpowiadała mi i tematyka, i aktorstwo, i przesłanie. Fascynują mnie ludzie typu Anny Wintour (pierwowzoru Mirandy;D). Pracować bym z nią nie chciała, ale... ciekawa postać. Mało jest takich charyzmatycznych kobiet.
OdpowiedzUsuńKsiążkę z pewnością też kiedyś przeczytam.
Przy okazji: pamiętam Twojego bloga z Onetu, później, gdy przeniosłaś się na Blogspot, to przestałam go odwiedzać, bo mnie szablon wnerwiał. Teraz jest świetny - wszystko przejrzyście wygląda. :)
Naprawdę szablon był aż taki zły? Cóż, to pozostaje mi się cieszyć, że ten zachęcił cię do ponownych wizyt tutaj ;)
UsuńOj, pracować z Mirandą zdecydowanie bym nie chciała. Ale fakt, sama postać bardzo ciekawa.