Autorka: Ewa Białołęcka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Stron: 360
Cena: 28.99zł
Ocena:
9/10
„Ludzie wiele rzeczy powinni, ale nic z nich nie wychodzi.”
Bohaterką książki jest typowa kobieta XXIw. - niezamężna, ale z dzieckiem, uzależniona od komputera, o zjadliwym poczuciu humoru i ciętym języku. Jednym słowem: Reszka. Reszka z dnia na dzień dowiaduje się, że dostała spadek. Nie byle jaki - dom na wsi. Jednakże... najdokładniejsze wojskowe mapy nie są w stanie znaleźć tajemniczej miejscowości. O wioseczce wiedzą chyba tylko ci, co w niej mieszkają. Ale cóż, to jednak dom na wsi. Reszka wyrusza więc do tajemniczej wsi, gdzie internetu brak, miejscowa ludność patrzy na nią ze strachem, co najwyraźniej ma związek z nie-sławą ciotki, ale za to niezwykle towarzyskie okazują się być... duchy. I, cytując okładkę, Reszka "sama nie wie - szajba to czy gen...".
Normalna kobieta boi się myszy, pająków i zmarszczek. Normalne kobiety boją się też duchów. Nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna.
Na początku było mi dość trudno wczuć się w język jakim posługuje się autorka. Dość kwieciste porównania (już na pierwszej stronie znokautowały mnie "dawno zmarłe powidła śliwkowe") trochę mnie zniechęcały, ale o dziwo po kilkunastu stronach czytałam już bez problemu. Wręcz już było z górki - razem z Reszką i jej ciętym humorem wędrowałam do i po Czcince, poznawałam kolejne fakty i osoby i odkrywałam mniej lub bardziej paskudne sekrety zmarłej ciotki i nie tylko. To co mi się podobało to postawa Reszki - bohaterka błyskotliwa i pewna siebie, która nie uwierzyła nim nie sprawdziła - w większości przypadków. Nawet stuknięta ciotka, wtrącająca się w jej życie zza grobu, miała z nią ciężką przeprawę.
Miałam ochotę się upić aż do przerwy w życiorysie, zjeść kilo maryśki w sałatce albo strzelić sobie w łeb z procy - cokolwiek, byle odpłynąć i pozostawić za sobą tę wstrętną rzeczywistość.
Z chęcią dałabym 10/10, bo to jest książka, nad którą naprawdę wspaniale spędziłam czas. Jednakże w pewnym momencie mam wrażenie, że autorka przesadziła trochę w kreowaniu całego spisku, gdzie wszelkie fakty i motywy odnalazły się w parę stron. Dwa punkty odjęłam, za ciekawie spędzony czas jeden dodałam, wyszło 9. A książkę ogólnie polecam, bo "Wiedźma.com.pl" to kawał dobrego humoru i akcji.
Przybyła do mnie z Włóczykijki, może ktoś jeszcze nie słyszał o tej akcji, to link jest poniżej w logo.
Koniecznie muszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Szczególnie to o duchach;) Może się skuszę:)
OdpowiedzUsuńPs. Serdecznie zapraszam na nn na gorącą-krew, pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, ale nie wiem czy sięgnę po tę książkę:) A o włóczykijce nie słyszałam jeszcze:)
Czytałam i średnio mi się podobała. Właśnie język autorki przeszkadzal mi w odbiorze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mai
Słyszałam o niej kiedyś i z chęcią się skuszę
OdpowiedzUsuńCzekam na Włóczykijkę z tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńPomimo zachęcającej recenzji i ciekawej tematyki, raczej nie trafi do moich priorytetów, ale myślę,że przyjdzie na nią czas :)
OdpowiedzUsuńnie no, intrygująca ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się fabuła. Jak znajdę to przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńChętnie się z nią zapoznam :).
OdpowiedzUsuń