środa, 14 sierpnia 2013

[306] "BZRK" Michael Grant


Autor: Michael Grant
Wydawnictwo: Amber
Seria: BZRK
Rok wydania: 2012
Stron: 352
Ocena:
8/10



„- Co ważniejsze: wolność czy szczęście? [...]
- Nie możesz być szczęśliwy jeśli nie jesteś wolny.”





   Technologia jest wszędzie wokół nas. Komputery, komórki, tablety, roboty... Naukowcy cały czas pracując też nad technologiami, które ułatwią ludzkie życie, przydadzą się w medycynie, pozwolą wyleczyć większość chorób. Tyczy się to głównie nanotechnologii.  W książce "BZRK" ta technologia jest praktycznie codzienną rzeczywistością i niekoniecznie służy w dobrych celach. A raczej, jak to zwykle bywa, są ci dobrzy i ci źli.

   Wojna w wersji nano to wojna niewidzialna. Siedzisz w kawiarni i nawet nie wiesz, że ten chłopak trzy stoliki dalej właśnie kieruje swoje bioty na spacerek po twoim oku. Nie wiesz, że gdy dotrze do mózgu może tak połączyć pewne obszary, że zmieni twoje myślenie. Gdy zrobi to nieumiejętnie może pozbawić cię swego rodzaju przytomności umysłu.

„- Walczymy o prawo do bycia tym, kim chcemy, do odczuwania tego co chcemy. Nawet jeśli to, czego chcemy, wydaje się innym szalone.
- Jeśli wam to nie sprawi różnicy, ja będę walczyć dla zemsty.”

   W "BZRK" taka wojna zaczyna się na poważnie. Wroga organizacja chce przejąć kontrolę nad najważniejszymi przywódcami państw. Jest jednak druga organizacja, która z kolei chce ich powstrzymać. I właśnie oni werbują między innymi Noaha i Sadie, w pewnym stopniu głównych bohaterów książki. To często z nimi obserwujemy kolejne wydarzenia, okres szybkiego szkolenia, posługiwania się biotami, walkę w nano oraz tę w makro (czyli w "normalnym wymiarze"), bo wróg zdolny jest do wszystkiego a bohaterowie wcale nie są im dłużni.

   Gdyby ta książka była filmem byłby to film dość wstrząsający. Autor nie oszczędzał bohaterów, stworzył książkę brutalną, nie żałował krwawych scen lub zwyczajnie obrzydliwych jeśli chodzi o kwestię wędrowania "po bebechach" jak to zwą sami bohaterowie. Oni sami też nie są czarni lub biali. Każdy ma swoją złą i dobrą stronę, każdy swoje przeżył i nie patrzy z wielkim optymizmem w przyszłość. Nadzieja to towar deficytowy. Jedyne na co liczą w razie przegranej ich biotów to śmierć zamiast szaleństwa.

   "BZRK" to ponad trzysta stron dobrej książki. Poza gorzką rzeczywistością nie jest związana z Gone więc ci, którzy nie polubili tamtej serii mogą spróbować z "BZRK". To coś dla wielbicieli antyutopii, zwolenników nie-romansowych książek lub fanów, którzy lubią wątki trochę naukowe.

14 komentarzy:

  1. Mam na półce, a po tej recenzji to chyba przysunę ją sobie gdzieś bliżej, żeby wreszcie się za nią wziąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Woah... Bardzo zachęcające, odczuwam bardzo silną potrzebę zapoznania się z tą pozycją ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za uświadomienie, jakie "cudo" mam na półce

    OdpowiedzUsuń
  4. "BZRK" mi się akurat podobało, w przeciwieństwie do serii tego autora GONE.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, byłam bardzo ciekawa, co to jest, bo tytuł tajemniczy. Skoro nie ocieka romansem, to pewnie spróbuję, jeśli ją gdzieś znajdę.

    OdpowiedzUsuń
  6. chętnie się zapoznam, seria "Gone" także przypadła mi do gustu, więc raczej powinno mi się spodobać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już od pewnego czasu mam ogromną ochotę na tę książkę. Poza tym lubię tego autora, więc z pewnością się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Grant jeszcze przede mną i już nie mogę się doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może spróbuję choć sam nie wiem. Przy okazji, chyba nie postarali się nad okładką :c

    OdpowiedzUsuń
  10. Po serii GONE, która spełniła moje najśmielsze oczekiwania, tknę wszystko co wyjdzie spod pióra Granta. Czuć jednak i w tej książce jego klimat? Może się okazać lepsza od GONE? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zupełnie nie w moim stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam na temat tej książki dwie recenzji. Jedną, która kompletnie zniszczyła książkę, przedstawiła ją w najgorszym świetle i jedną - Twoją - która przekonuje, że książka jest warta uwagi i godna polecenia. Nie mam pojęcia co o niej myśleć. Chyba muszę sama się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo, to może być ciekawe. :D

    OdpowiedzUsuń

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."