środa, 20 marca 2013

[286] "Płonący stos. Księga 1" Cate Tiernan


Autorka: Cate Tiernan
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2011
Seria: Płonący stos
Cena: 37,80zł
Stron: 416
Ocena:
5/10








   Wyobraźcie sobie, że całe swoje życie wierzycie, że nie macie rodzeństwa. Ot, jedynaczka jakich wiele. Wprawdzie nie prowadzicie zbyt tradycyjnego życia - babcia uczy was władania magią, macie swoje rytuały, magiczne artefakty, w razie jeśli w ciemnej alejce jakiś facet spróbuje was skrzywdzić, to prędzej on stanie się ofiarą. Nawet nie spodziewacie się, że jesteście częścią o wiele większej tajemnicy niż do tej pory sądziłyście.

   A teraz z drugiej strony. Jesteście zwykłą dziewczyną z miasteczka. Trochę nieśmiałą, dobrze się uczącą, mieszkacie tylko z ojcem. Niestety, ginie on w wypadku, a w testamencie okazuje się, że nie zamieszkacie z kobietą, która była dla was jak babcia. W testamencie bowiem jest, że musicie zamieszkać z jakąś przyjaciółką ojca, której w życiu na oczy nie widzieliście. Ale cóż. Wyjeżdżacie. Zapisujecie się do szkoły w nowym miejscu. A tam na korytarzu nagle wpadacie na... siebie samą.

   Clio i Thais. Jedna od dzieciństwa uczona magii, w która w niej płynie, druga nieświadoma swego pochodzenia. Zostały rozdzielone po urodzeniu, ze względu na to iż bliźniaczki mogą wspólnie władać dużą mocą, niszczycielską, jeśli dziewczyny nie okażą się dobrymi czarownicami. Obie wyglądają identycznie, choć mają różne charaktery. Obie zakochują się tym samym chłopaku... I w tym momencie cała magia upadła.


   Od dłuższego czasu ciekawiła mnie ta książka. Lubię powieści paranormalne, nie mam nawet nic przeciwko trójkątom miłosnym, bo ja mam taką naturę, że mało co mi się nie podoba. Jednakże w tej książce cała ta historia była jakaś... dziwna. Clio, odważniejsza z sióstr na widok jednego faceta całkowicie straciła głowę. Bardziej spodobała mi się Thais, może dlatego, że charakterem trochę podobna do mnie. Z początku zdawało mi się, że mądrzej sobie radzi z nowym chłopakiem od siostry, ale to były złudne marzenia. Sam Andre-Luc (błyskotliwie przedstawiający się każdej siostrze innym członem imienia) jak na, hmm, wiekowego, bo nieśmiertelnego faceta był wyjątkowo głupi, a jego tłumaczenia żałosne.

   Z drugiej strony podobała mi się magia, prowadzone rytuały, jednak było ich zdecydowanie mniej. W książce są dwa tomy: Kielich Wiatru i Krąg Popiołów. W tym drugim tomie, zwłaszcza pod koniec, zrobiło się ciekawiej. Całość jednak oceniam pół na pół. Myślę, że sięgnę po drugi tom, bo prędzej czy później dokańczam każdą zaczętą serię, jednakże czy książkę polecić wam? Hmm, raczej nie.

7 komentarzy:

  1. Nie zaciekawiła mnie ta książka, nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zapowiada się ani zbyt le, ani zbyt ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie się jeszcze nie zapoznałam z tą książką, może kiedyś to zrobię, jak nie będę miała co czytać.
    PS. Piękne tło bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obecnie mam wiele ciekawszych książek do przeczytania, więc na razie tę sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak na początku opisywałaś fabułę to bardzo mi się spodobała, ale gdy doczytałam do końcu już przestała. A szkoda. :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tylko jedną powieść autorki i muszę powiedzieć, że raczej mało prawdopodobne jest abym sięgła po kolejne. Autorka niczym mnie do siebie nie przekonała, mogę wręcz powiedzieć, że na dobre mnie zraziła :P

    OdpowiedzUsuń
  7. A zaczęło się tak ciekawie:p No cóż, skoro nie polecasz, to lepiej nie kupować. Gdyby nie ten jeden chłopak, to pewnie fabuła byłaby lepsza.
    Ps. Serdecznie zapraszam na Gorącą Krew:)

    OdpowiedzUsuń

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."