niedziela, 15 kwietnia 2012

[208] "Nieświadomy mag" Karen Miller

Autorka: Karen Miller
Tytuł oryginalny: The Innocent Mage. Kingmaker, Kingbreaker: Book One.
Seria: Królotwórca, Królobójca, tom 1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2011
Stron: 566



Wieki temu plemię Doran, władające magią, opuściło swój kraj. Uciekli przed Morgiem, okrutnym czarownikiem. Jego największa przeciwniczka Barl, uchroniła Doran otaczając całą krainę magicznym murem, który przez wiele lat strzegł ich oraz Olków, którzy dali im schronienie, przed zakusami Morga. Dla dodatkowego bezpieczeństwa Olkom zabroniono używania magii. Jednak część z nich czeka na wybawcę, nieświadomego swego daru maga, który wypełni Przepowiednię. I Przepowiednia zdaje się sprawdzać. Do Dorany przybywa Asher, poszukując pracy. Przypadek sprawia, że trafia na służbę do samego pałacu, zostając doradcą księcia Gara. Lecz z czasem i wróg przenika do zamku, pod postacią osoby, której nikt by się nie podejrzewał o zdradę...

Książka zdaje się być podobna do innych tego typu. Lecz zwykle takie książki charakteryzują się powagą, licznymi opisami i zawiłą fabułą. Tutaj fabuła jest zagmatwana, ale pierwszy raz spotkałam się z pewną swobodą, żartami i poczuciem humoru - choć raz tłumaczka się zagalopowała - wyrażenie "jak Zabłocki na mydle" stanowczo nie funkcjonowało w świecie Lur.

Asher to Olk, prosty rybak ze wsi, bez ogłady, ale jest bystry i inteligentny. Gdy pierwszy raz rozmawiał z księciem Garem, myślałam, że za brak szacunku Asher, mimo niemożności księcia do czarów, zaraz spłonie żywcem. Tymczasem Garowi spodobał Olk i zaoferował mu służbę. To był początek, ale nie koniec niespodzianek. Cała książka mimo ilości stron i krętej fabuły jest lekka i przyjemna, a prawie sześćset stron treści czyta się błyskawicznie. Różnorodność bohaterów, ich odmienne charaktery i łatwe do spamiętania imiona oraz jasne reguły królestwa, sprawiała że bardzo szybko odnalazłam się w świecie Lur i jego mieszkańców.

Mam jednak zastrzeżenia co do tytułu. Nieświadomy mag? Znalazłam jednego, lecz nie Ashera, a rzekomo on powinien nim być. Zadziwia mnie też tytuł całej serii. Zakończenie jest bardzo niejasne, choć opis drugiej części uchyla nieco rąbka tajemnicy. Mam nadzieję, że drugi tom rozwieje trochę moich wątpliwości.

Książkę polecam i nie zrażajcie się jej długością - jeśli wam się spodoba, pochłoniecie ją bardzo szybko.

***

Książkę dostałam od Wydawnictwa Galeria Książki, serdecznie dziękuję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."