niedziela, 15 kwietnia 2012

[161] "Trzy światy czyli Maryśka, anioł i szalona Muneguita" Krystyna Januszewska

Autorka: Krystyna Januszewska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2005
Stron: 294


Nigdy nie słyszałam o tej autorce, ale gdy zobaczyłam tę książkę w bibliotece to przykuła moją uwagę - tytułem i opisem, bo okładka jest taka sobie. Natomiast wygląd oka zrozumiemy dopiero, gdy przeczytamy książkę.

"Trzy światy..." zaczynają się wspomnieniem sprzed dwóch lat - gdy główna bohaterka książki, Maryśka pomaga chorej, starszej pani. Gdy już ma odchodzić, ona umiera, a zostaje po niej tylko jedno białe piórko.

Dwa lata później Maryśkę w środku nocy budzi ojciec i mówi, że muszą uciekać. Tak więc dziewczyna, wraz ze swoim tatą, potajemnie ucieka z miasta, a obojgu grozi niebezpieczeństwo. Wszystko za sprawą gry, nad którą pracuje jej ojciec. Maryśka spotyka na swojej drodze wielu ludzi, jednych przyjaznych, innych zagrażających jej życiu. A ona wraz z przyjaciółmi stara się pomóc zarówno jednemu z nich jak i swojej rodzinie.

Gdy pierwszy raz ojciec Maryśki zaczął opowiadać, jak wygląda jego gra, miałam wyobraźni coś jak jak z filmu Jumanji. Nie dosłownie - ale idea zdawała mi się podobna, wciągając gra, mogąca uzależnić, do pokonania kolejnych etapów trzeba dużej wiedzy... Spodziewałam się więc właśnie podobnej książki, ale w zasadzie to była zwykła młodzieżówka tylko z wątkiem kryminalnym i prawie nieistniejącym wątkiem romantycznym. I sam bohater o nim nie wie - bo biedaczek nie wie, kim jest Eurydyka i Orfeusz.

"- Chcę być twoją Eurydyką, a ty bądź moim Orfeuszem. Więcej nie mam nic do dodania."
Później:
"Obok siedzi Mateusz i spogląda przez okno. Na kolanach trzyma książkę, to Mity Greckie. Musi w końcu się dowiedzieć, kto to jest Eurydyka i Orfeusz. Jeszcze nie wie, że ten mit znajduje się na samym końcu książki."

Sam wątek kryminalny może był trochę nierzeczywisty, ale cała ta książka opierała się na lekkiej magii - anielskie pióra i Muneguita - pechowa laleczka z Gwatemalii. Jednak, gdyby naprawdę istniała gra jak zaprezentowana w tej książce - to ja bym chętnie w nią zagrała. Polecam tę książkę, teraz na lato jest w sam raz, by zabrać na plażę i trochę poczytać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."