niedziela, 15 kwietnia 2012

[165] "Pożeracz snów" Bettina Belitz

Autorka: Bettina Belitz
Wydawnictwo: Znak emotikon
Tytuł oryginalny: Splitterherz
Rok wydania: 2011



Paranormal romance jest dużo i często pisanych "na jedno kopyto". Dostrzegam to nawet ja, choć może się zdawać inaczej, bo jestem tak mało krytyczna. Czasami jednak znajdzie się coś naprawdę ciekawego i wybijającego się tłumu i tym czymś z pewnością jest "Pożeracz snów".

Zaczyna się niegroźnie. Elisabeth Sturm przeprowadza się wraz z rodzicami na wieś. Czuje się tam wyjątkowo źle - jest z dala od przyjaciółek, jej nowy dom jest na uboczu, bez zasięgu, w szkole nie może znaleźć kolegów i koleżanek bo jest "miastowa". Podczas jednego ze spacerów, gdy rozpętała się burza tajemniczy nieznajomy na koniu ratuje jej życie. Jak się okazuje - to Colin Blackburn. Dziewczyna zaczyna coraz gorzej śnić, lunatykuje... a przede wszystkim fascynuje ją Colin. Do tego stopnia, że wszelkimi środkami stara się go poznać. Nawet jeśli ojciec zabrania z nim kontaktów i sugeruje, że jest on wyjątkowo niebezpieczny.

Rozwiewam teraz wszelkie podejrzenia - nie, Colin to nie wampir ani anioł. W tej książce zahaczamy o temat zmor i snów. Pożeraczy snów. Książka niestety z początku jest trochę nudna przez przydługie opisy i lekką monotonię zdarzeń. Ellie, a my wraz z nią, błądzi jak dziecko we mgle, nie wiedząc kim jest Colin i śniąc. Jednak gdzieś od dwusetnej strony akcja nabiera tempa, dostajemy pierwsze informacje i przestaje być sennie. "Pożeracz snów" wciąga i fascynuje, a pod koniec w ogóle nie można się oderwać od historii Ellie i Colina.

Colin - mroczny, tajemniczy przystojny był naprawdę intrygująca postacią, zapadająca w pamięć. Ellie to odważna, młoda dziewczyna, która nie ugięła się pod nakazami i zakazami ojca i uparcie dążyła do wyznaczonych sobie celów, pokonując przy tym swoje lęki. Inne postacie pojawiają się epizodycznie, trochę więcej do powiedzenia ma tylko ojciec Ellie, jej kolega ze szkoły Tillmann, no i moi ulubieńcy - koń Louis i kot Mister X.

W książkę trzeba się wczytać i nie zrazić się początkiem, ale naprawdę warto. Bettina Belitz stworzyła oryginalną, wspaniałą historię. Zachęcam do zapoznania się z nią, a ja mam nadzieję, że wkrótce wyjdzie drugi tom. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy.

***
Coś się zmieniło. Wyczuwam to. Powietrze stało się lżejsze, las bardziej zielony, nocne niebo czarniejsze. Księżyc płacze. Pojawiła się nowa dusza. [...] To dusza dziewczyny. Siedzę na szczycie swoich ruin, spoglądam na dół w mrok i czuję głód. Walczę z tym ze wszystkich sił. Godzina za godziną, minuta za minutą. I będę dalej walczył, aż ta dusza stanie się stara i głucha, aż umrze. Walczę. Ciągle walczę. I przegrywam.*

* fragment prologu

***

Premiera książki miała miejsce wczoraj, tj. 16 czerwca. Książkę miałam szansę przeczytać przedpremierowo, dzięki wydawnictwu Znak emotikon. Dziękuję :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."