Autorka: Bianka Minte-König
Wydawnictwo: Adamus
Stron: 185
Jest to książka jakich wiele, młodzieżówka pełną parą o nastoletnich przyjaciółkach i pierwszych miłościach. Bohaterka książki, Hanna, denerwuje rodziców i rodzeństwo ustawicznym dzwonieniem do przyjaciółek. W związku z tym, rodzice kupują jej na urodziny komórkę. Wkrótce po tym tajemniczy wielbiciel zaczyna do niej dzwonić oraz pisać SMS-y z zastrzeżonego numeru. Każdego wieczoru ON puszcza jej romantyczną piosenkę jako kołysankę, wyznaje miłość... Hanna wraz z przyjaciółkami stara się dociec, kim jest tajemniczy ON, jednak podejrzanych jest wielu...
Temat banalny, historia jak wiele, zakończenia już się pewnie domyślacie. Kim konkretnie jest ON nie wiecie, ale ogólny schemat jest klasyczny. Jednak książka jest zabawna i miło ją przeczytać, gdy akurat nie ma się nic innego pod ręką albo ma się chęci na coś lekkiego. Zgadywanie, kim jest ON zajmuje jakieś 3/4 książki, a pewność zyskujemy dopiero na sam koniec, który z niewytłumaczalnych powodów strasznie mi się spodobał. Tym co zaskarbiło moją sympatię, było też zwracanie się do Hanny "lovely" co od razu skojarzyło mi się z Jessem i jego "queridą" z "Pośredniczki", a jest to skojarzenie niezwykle pozytywne.
Cóż dodać, polecam dla tych, co jeszcze "nie wyrośli" z takich książek i nie mają nic przeciwko, co do spędzenia 3 godzinek z Hanną i NIM :)
*
Ah, i takie pytanie retoryczne. Dlaczego wszystkie takie książki mają tak ohydne okładki?
Wydawnictwo: Adamus
Stron: 185
Jest to książka jakich wiele, młodzieżówka pełną parą o nastoletnich przyjaciółkach i pierwszych miłościach. Bohaterka książki, Hanna, denerwuje rodziców i rodzeństwo ustawicznym dzwonieniem do przyjaciółek. W związku z tym, rodzice kupują jej na urodziny komórkę. Wkrótce po tym tajemniczy wielbiciel zaczyna do niej dzwonić oraz pisać SMS-y z zastrzeżonego numeru. Każdego wieczoru ON puszcza jej romantyczną piosenkę jako kołysankę, wyznaje miłość... Hanna wraz z przyjaciółkami stara się dociec, kim jest tajemniczy ON, jednak podejrzanych jest wielu...
Temat banalny, historia jak wiele, zakończenia już się pewnie domyślacie. Kim konkretnie jest ON nie wiecie, ale ogólny schemat jest klasyczny. Jednak książka jest zabawna i miło ją przeczytać, gdy akurat nie ma się nic innego pod ręką albo ma się chęci na coś lekkiego. Zgadywanie, kim jest ON zajmuje jakieś 3/4 książki, a pewność zyskujemy dopiero na sam koniec, który z niewytłumaczalnych powodów strasznie mi się spodobał. Tym co zaskarbiło moją sympatię, było też zwracanie się do Hanny "lovely" co od razu skojarzyło mi się z Jessem i jego "queridą" z "Pośredniczki", a jest to skojarzenie niezwykle pozytywne.
Cóż dodać, polecam dla tych, co jeszcze "nie wyrośli" z takich książek i nie mają nic przeciwko, co do spędzenia 3 godzinek z Hanną i NIM :)
*
Ah, i takie pytanie retoryczne. Dlaczego wszystkie takie książki mają tak ohydne okładki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."