niedziela, 15 kwietnia 2012

[201] "Zapach spalonych kwiatów" Melissa De La Cruz

Autorka: Melissa De La Cruz
Tytuł oryginalny: The Witches of East End
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2011
Stron: 300



Melissa De La Cruz słynie z serii "Błękitnokrwiści", która opowiada o upadłych aniołach - wampirach. Gdy pierwszy raz usłyszałam o książce "Zapach spalonych kwiatów" myślałam, że autorka zaskoczy mnie zwykłą obyczajówką. Nic bardziej mylnego.

Książka opowiada nam o trzech kobietach - matce i córkach. Pozornie różne osobowości łączy jedno - są czarownicami, którym przed wieloma laty zabroniono korzystania z czarów, ale nie odebrano nieśmiertelności. Mają więc przed sobą nieskończenie długie życie, w którym muszą udawać zwykłe kobiety. Jednak zaczyna ulegać to zmianie... Freya, najbardziej impulsywna, prowadzi ryzykowną grę. Na własnym przyjęciu zaręczynowym wpada w ramiona brata narzeczonego. Podczas kolejnych przypadkowych spotkań nie umie oprzeć się Killianowi, a przecież jest przekonana o swojej miłości do Brana... Ingrid to najbardziej stateczna kobieta z rodu. Pracuje jako bibliotekarka. Kierowana współczuciem do przyjaciółki, ulega pokusie użycia czarów. Jakie będą tego konsekwencje? Joanna, matka Frei i Ingrid, wciąż opłakuje zaginionego syna, skazanego na życie w otchłani. Gdy znajduje martwe ptaki na plaży wie, że to ostrzeżenie. Ale... od kogo?

Już po pierwszych stronach przekonujemy się, że autorka nie zrezygnowała z fantastyki. Tym razem zabiera nas w podróż po historii rodu Beauchamp, poznajemy więc historie czarownic, magii, zaklęć i eliksirów. Akcja zaskakuje ze strony na stronę, najodważniej nabierając tempa w trzeciej części książki, gdzie De La Cruz udowadnia nam, że nic, co dowiedziałyśmy się do tej pory, nie było takim jakim się wydawało.

Główne bohaterki są zupełnie inne od siebie, każda jest charakterystyczna i oryginalna. Kobiety zmagają się z różnymi problemami, nie tylko magicznymi, ale też życia codziennego. Niewątpliwie najwięcej emocji całej książce dostarcza Freya, impulsywna z wiszącą nad sobą klątwą. Znajdzie się też element dla fanów "Błękitnokrwistych" - z wizytą do Ingrid zawitała słynna Madeleine Force, co pozwala wnioskować, że te dwa światy istnieją koło siebie, choć nie przeplatają się mocno.

O ile zakończenie mogłoby znaczyć, że będzie tylko jedna książka, to jednak epilog sugeruje nam powstanie serii. Jeśli rzeczywiście tak będzie to zapowiada się intrygująco, a Freya stanie przed nie lada dylematem.

Książkę serdecznie polecam - myślę, że przypadnie do gustu i miłośnikom magii, jak i osobom, które bardziej odnajdują się w sferze powieści obyczajowych.

***

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Znak literanova, serdecznie dziękuję :)




***
W konkursie na stronie Znaku możecie wygrać tę książkę plus dwie inne - klik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."