niedziela, 15 kwietnia 2012

[168] "Dziewczyna, która pływała z delfinami" Sabina Berman

Autorka: Sabina Berman
Tytuł oryginalny: La mujer que buceó dentro del corazón del mundo
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Stron: 232




"Dziewczyna, która pływała z delfinami" jest promowana jako opowieść na miarę "Forresta Gumpa". Nie miałam tej okazji ani go czytać ani oglądać. Więc to "pudełko czekoladek" odkrywałam po raz pierwszy i w ciemno.

Kiedy Isabelle przyjeżdża do Mazatlan, aby przejąć swój spadek po siostrze, czyli wytwórnię tuńczyka Pociecha, nie sądziła, że w spadku dostanie coś jeszcze - małą dziewczynkę, córkę siostry. Z początku jest to zupełnie dzikie stworzenie, bojące się ludzi, żywiące się piaskiem z plaży. Isabelle "cywilizuje" dziewczynkę. Daje jej imię Karen, uczy mówić, posyła do szkoły. Z czasem okazuje się, że dziewczynka jest autystyczna - w wielu rzeczach jest wyjątkowo głupia, ale w pozostałych - wyjątkowo inteligentna. Historię poznajmy z jej punktu widzenia. Poznajemy jej odmienne spojrzenie na świat, niechęć do metafor i innych ludzkich wymysłów, komplikujących komunikację i zrozumienie. Obserwujemy jak próbuje radzić sobie z życiem, jak nie ufa ludziom, a najlepiej czuje się pływając, nurkując. Jak niezdolna zrozumieć czego chcą od niej profesorowie wylatuje ze studiów - lub poprawka - profesorowie nie rozumieli jej. I najważniejsze - jak wspólnie z ciotką zarządza wytwórnią tuńczyków, i jak bardzo ciotka ceni jej zdanie. Bo w przeciwieństwie do innych Isabelle widzi w Karen mądrą istotę i daje jej szansę.

Książka jest zupełnie inna od tych, które zwykle czytam. Jednak przystępny język, ciekawa, wartka historia sprawiły, że czytało się ją dość szybko i przyjemnie. Postrzeganie świata tak, jak widziała go Karen, było ciekawym doświadczeniem. Dzięki swojej ciotce poznała świat i ludzi, nauczyła się wyrażać emocje. Zaczęła żyć jak prawdziwy człowiek, przestała być "dzikim dzieckiem", bitym przez matkę. Jej stopniowa przemiana, trwała latami, lecz z pozytywnym skutkiem. Książka jest naprawdę niezwykła i warto ją przeczytać. Niesie też ważne przesłanie - by zawsze być sobą, niezależnie od czynów i opinii innych.

***

Bardzo lubię też nazwy kolorów, które są tymi rzeczami, których prawie nie ma. To znaczy ledwo istnieją. Pomiędzy bytem a niebytem, są jak cud. Zielony, niebieski, żółty, czarny, biały, czerwony. Bardzo śmieszy mnie to, że kolory są, choć z łatwością mogłyby przestać istnieć.

*
Myślenie odgradza człowieka standardowego od natury, nawet od własnego ciała, a nic nie może być szczęśliwe poza swoim rzeczywistym ciałem, więc i człowiek nie jest szczęśliwy.

***

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Znak, za co dziękuję ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."