Autorka: Rachel Hawkins
Seria: Dziewczyny z Hex Hall
Tytuł oryginalny: Hex Hall
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2010
Stron: 304
Grzeczne dziewczynki idą do szkoły. Niegrzeczne - do Hex Hall.
Ta seria od dawna za mną krążyła jak cień, wołając, bym ją przeczytała. Przyznam, że nim dorwałam się do tej książki, zdążyłam już sobie z grubsza wyobrazić całą akcję. Ku mojemu zaskoczeniu autorka ułożyła ją jednak całkiem inaczej.
Główną bohaterką książki jest Sophie Mercer. Dziewczyna ma 16 lat i jest czarownicą. Za ostatnio wykonane zaklęcie (plus parę innych wykonanych wcześniej...) zostaje zesłana do swoistego poprawczaka dla nadnaturalnych istot - do Hekate Hall. Tam już w pierwszych minutach pobytu rozdrażnia wilkołaka, zyskuje sobie opinię nieudacznika z ust najpopularniejszego chłopaka w szkole, Archera, za współlokatorkę dostaje wampirzycę, a niedługo później dowiaduje się, że być może ona zamordowała swoją przyjaciółkę. Sielanka.
Sophie podczas pobytu w szkole, zwanej przez uczniów Hex Hall, sporo się dowiaduje, o ile nie opuszcza lekcji. Zaprzyjaźnia się z wampirzycą Jenną, lecz w końcu sama nie wie czy może jej ufać. Wampirzyca zaślepiona głodem krwi może zaatakować nawet przyjaciela. Prym w szkole wiedzie Elodie ze swoją świtą. Choć nie lubi Sophie, potrzebuje jej do swojego sabatu. W jakim celu? Elodie jest sprytna, piękna i uparta i wiele zrobi, by dopiąć swego, nawet płacąc za to najwyższą cenę. Archer, jej chłopak, to typ silnego, uzdolnionego i ironicznego, lecz nikt nie wie jaki jest naprawdę. Jedno jest pewne - kocha się w Sophie z wzajemnością, chociaż... Czy na pewno?
To co mnie zaskoczyło, to humor. Czasem dość naiwny, ale powoduje, że książkę czyta się szybko i z przyjemnością. Akcja najbardziej się rozkręca na koniec, autorka serwuje nam wtedy sporo zaskakujących informacji. I wówczas mnie zaskoczyło, że przy tym całym dowcipie nie brakło miejsca na odrobinę dramatyzmu. Myślałam, że książka będzie inna, zaskoczyła mnie w pozytywny sposób. Może nie odróżnia się od innych niebanalnym pomysłem, ale ma swój urok i z pewnością wielbicielki takich książek się nie zawiodą. Reszta czyta na własną odpowiedzialność. Ja natomiast czekam na tom trzeci, bo drugi przeczytałam w nie krótszym czasie niż ten i już zdążyłam się zdenerwować na zakończenie.
A dla ciekawych - okładka przedstawia Sophie, Jennę i Elodie. Sama z siebie bym nie odróżniła, ale w końcu organizowany był casting i pisali jakich postaci szukają ;)
Seria: Dziewczyny z Hex Hall
Tytuł oryginalny: Hex Hall
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2010
Stron: 304
Grzeczne dziewczynki idą do szkoły. Niegrzeczne - do Hex Hall.
Ta seria od dawna za mną krążyła jak cień, wołając, bym ją przeczytała. Przyznam, że nim dorwałam się do tej książki, zdążyłam już sobie z grubsza wyobrazić całą akcję. Ku mojemu zaskoczeniu autorka ułożyła ją jednak całkiem inaczej.
Główną bohaterką książki jest Sophie Mercer. Dziewczyna ma 16 lat i jest czarownicą. Za ostatnio wykonane zaklęcie (plus parę innych wykonanych wcześniej...) zostaje zesłana do swoistego poprawczaka dla nadnaturalnych istot - do Hekate Hall. Tam już w pierwszych minutach pobytu rozdrażnia wilkołaka, zyskuje sobie opinię nieudacznika z ust najpopularniejszego chłopaka w szkole, Archera, za współlokatorkę dostaje wampirzycę, a niedługo później dowiaduje się, że być może ona zamordowała swoją przyjaciółkę. Sielanka.
Sophie podczas pobytu w szkole, zwanej przez uczniów Hex Hall, sporo się dowiaduje, o ile nie opuszcza lekcji. Zaprzyjaźnia się z wampirzycą Jenną, lecz w końcu sama nie wie czy może jej ufać. Wampirzyca zaślepiona głodem krwi może zaatakować nawet przyjaciela. Prym w szkole wiedzie Elodie ze swoją świtą. Choć nie lubi Sophie, potrzebuje jej do swojego sabatu. W jakim celu? Elodie jest sprytna, piękna i uparta i wiele zrobi, by dopiąć swego, nawet płacąc za to najwyższą cenę. Archer, jej chłopak, to typ silnego, uzdolnionego i ironicznego, lecz nikt nie wie jaki jest naprawdę. Jedno jest pewne - kocha się w Sophie z wzajemnością, chociaż... Czy na pewno?
To co mnie zaskoczyło, to humor. Czasem dość naiwny, ale powoduje, że książkę czyta się szybko i z przyjemnością. Akcja najbardziej się rozkręca na koniec, autorka serwuje nam wtedy sporo zaskakujących informacji. I wówczas mnie zaskoczyło, że przy tym całym dowcipie nie brakło miejsca na odrobinę dramatyzmu. Myślałam, że książka będzie inna, zaskoczyła mnie w pozytywny sposób. Może nie odróżnia się od innych niebanalnym pomysłem, ale ma swój urok i z pewnością wielbicielki takich książek się nie zawiodą. Reszta czyta na własną odpowiedzialność. Ja natomiast czekam na tom trzeci, bo drugi przeczytałam w nie krótszym czasie niż ten i już zdążyłam się zdenerwować na zakończenie.
A dla ciekawych - okładka przedstawia Sophie, Jennę i Elodie. Sama z siebie bym nie odróżniła, ale w końcu organizowany był casting i pisali jakich postaci szukają ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."