niedziela, 15 kwietnia 2012

[093] "Pies z Rowan" Henry H. Neff

Autor: Henry H. Neff
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2009
Seria: Gobelin
Stron: 382

"Imię dziecka, które otrzyma tego dnia do ręki broń, będzie znane w całej Irlandii, ale żywot jego będzie krótki..."

"Max McDaniels prowadzi spokojne życie na przedmieściach Chicago. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia natrafia na tajemniczy celtycki gobelin. Odkrycie to prowadzi chłopca do Akademii Rowan, tajnej szkoły, gdzie czekają go niezwykłe przygody, fantastyczne stworzenia i intensywne szkolenie tylko dla wybrańców.
Ale wszystko ma również mroczną stronę.
Kiedy Max dowiaduje się, że na całym świecie znikają bezcenne dzieła sztuki i wyjątkowo uzdolnione dzieci, trafia w samo serce odwiecznej walki dobra ze złem. Żeby przetrwać będzie potrzebował wsparcia tajemnej siatki agentów i mistyków, genialnego kolegi z akademii i budzącej się w nim samym niepokojącej mocy."


Opis pochodzi z okładki.

***

Zakupiona w "Świecie Książki" jakiś rok temu, bo coś trzeba było kupić. A że ja czytam więcej (bo to mama jest tam zapisana), to znalazłam coś dla siebie - "Psa z Rowan". Spodobał mi się opis, bo wiadomo nie od dziś, że kocham fantastykę. Nie żałuję zakupu.

Ta książka i tom drugi są zadziwiające. Czytam je po raz kolejny i z zapartym tchem śledzę ich historie bez cienia nudy. Za każdym razem historia wciąga mnie równie mocno jak nie bardziej. Bardzo czekam na trzeci tom (i nie pociesza mnie fakt, że tom trzeci w oryginale dopiero w listopadzie). I mam nadzieję, że Max nie podzieli losu Cuchulaina (dowiecie się o co chodzi, gdy przeczytacie).

Na początku nie jest wcale tak intrygująco. Jednak, gdy chłopiec trafia do Rowan i zaczyna się: przydział pokoi (oj, nie taki zwykły przydział tylko konfiguracja), poznanie Mamuśki i Boba (ekhm), wizyta w Sanktuarium i lekcje... Oj, już tylko ciekawiej się wtedy dzieje.

Jest tu magia, ale posługujący się nią nazywają się mistykami. Nie ma machania różdżkami, gdyż magia jest w umyśle. Zajęcia są i normalne i nietypowe jak zajęcia mistyki. Jest całkiem sporo różnych zabawnych sytuacji, ale pod koniec książki nieźle powieje grozą.

Postaci nie sposób nie lubić, a za Davida dam się pokroić. To drobny chłopiec (szlag mnie trafia, gdyż nie jest napisane ile ma lat.), ale o bardzo dużej sile magicznej, prawdopodobnie prawdziwy Czarnoksiężnik. To on odkrywa sporo tajemnic dotyczących zaginionych obrazów i dzieci (kandydatów na uczniów Rowan).

Serdecznie polecam, drugi tom jest jeszcze lepszy, akcja tam się rozkręca na całego. Nie sposób się oderwać.

1 komentarz:

  1. Czytałam i choć był to najgorsza część to i tak mi się podobała. Bardzo polubiłam Maksa. :)

    OdpowiedzUsuń

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."