Autorka: Maja Lidia Kossakowska
Stron: 570
Wydawnictwo: Fabryka Słów
"Pan, stwarzając świat, zapowiedział ostateczną walkę ze Złym. Nikt jednak oprócz Niego nie wie, kiedy Zły nadejdzie.
A potem Pan odszedł.
Archaniołowie podzieli się władzą, ale czy uda im się utrzymać nieobecność Pana w tajemnicy? Czy władza nie zniszczy ich, czy ocalą Jego dzieło i samych siebie przed Antykreatorem?
Ale czy można walczyć z Siewcą Wiatru bez Pana? Abbadon, wybrany i wskrzeszony Anioł Zagłady, bez dotknięcia Pana jest bezradny...
Nie ma już wybranych i odrzuconych, Niebios i Otchłani. Jest tylko Dzieło Pana i Antykreator, Siewca Wiatru, nicość i pustka.
Cień jest coraz bliżej."
Opis z okładki, tego wydania książki.
***
Absolutnie jedna z najgenialniejszych książek jakie czytałam, żebyście nie mieli wątpliwości :)
Jedyna książka tej autorki, z którą miałam do czynienia jest "Ruda sfora". No i "Więzy krwi", ale to zbiór opowiadań. "Ruda sfora", która też tu kiedyś trafi, była bardzo ciekawa i zaskakująca. Więc zabrałam się też za "Siewcę...", gdy zobaczyłam go w bibliotece.
Książka o aniołach, co już mnie ciekawi. Prolog dzieje się na tysiące lat przed właściwymi wydarzeniami. Poznajmy w zasadzie okoliczności powołania do życia (ponownego życia) Abbadona. Później akcja dzieje się, można mniej więcej określić, współcześnie.
Gdybym mogła połknęłabym tę książkę za jednym zamachem. Lecz ona liczy niemal 600 stron, więc byłoby ciężko. Akcja szybka, dynamiczna. Trzeba czytać uważnie, aby nadążyć za zmianami miejsc i bohaterów. Jednak absolutnie wielbię te sceny, gdzie występują archaniołowie, no i Daimon Frey (znaczy się Abbadon).
Książka jest zaprzeczeniem wyobrażenia aniołów i Nieba, a także ich kontaktów z Głębią (piekłem). Aniołowie wydają się być ludzie, tylko dodatkowo mają skrzydła i różną magię. Wyobrażeń trzymają się chyba tylko aniołowie stróżowie. No i to co najbardziej powala - sposób wypowiadania się bohaterów, ich docinki i cięte riposty (tyczy się głównie archaniołów, bo ich jest najwięcej w powieści). Nie przebierają w słowach. Pomysłowość autorki, miałam wrażenie, że nie ma granic.
Zdecydowanie polecam, oj zdecydowanie, jak chyba żadną inną książkę tutaj. Wiem, że jest drugi tom, na pewno go gdzieś dorwę.
***
Małe 2 cytaty, dość bogato ilustrujące wypowiedzi bohaterów.
Stron: 570
Wydawnictwo: Fabryka Słów
"Pan, stwarzając świat, zapowiedział ostateczną walkę ze Złym. Nikt jednak oprócz Niego nie wie, kiedy Zły nadejdzie.
A potem Pan odszedł.
Archaniołowie podzieli się władzą, ale czy uda im się utrzymać nieobecność Pana w tajemnicy? Czy władza nie zniszczy ich, czy ocalą Jego dzieło i samych siebie przed Antykreatorem?
Ale czy można walczyć z Siewcą Wiatru bez Pana? Abbadon, wybrany i wskrzeszony Anioł Zagłady, bez dotknięcia Pana jest bezradny...
Nie ma już wybranych i odrzuconych, Niebios i Otchłani. Jest tylko Dzieło Pana i Antykreator, Siewca Wiatru, nicość i pustka.
Cień jest coraz bliżej."
Opis z okładki, tego wydania książki.
***
Absolutnie jedna z najgenialniejszych książek jakie czytałam, żebyście nie mieli wątpliwości :)
Jedyna książka tej autorki, z którą miałam do czynienia jest "Ruda sfora". No i "Więzy krwi", ale to zbiór opowiadań. "Ruda sfora", która też tu kiedyś trafi, była bardzo ciekawa i zaskakująca. Więc zabrałam się też za "Siewcę...", gdy zobaczyłam go w bibliotece.
Książka o aniołach, co już mnie ciekawi. Prolog dzieje się na tysiące lat przed właściwymi wydarzeniami. Poznajmy w zasadzie okoliczności powołania do życia (ponownego życia) Abbadona. Później akcja dzieje się, można mniej więcej określić, współcześnie.
Gdybym mogła połknęłabym tę książkę za jednym zamachem. Lecz ona liczy niemal 600 stron, więc byłoby ciężko. Akcja szybka, dynamiczna. Trzeba czytać uważnie, aby nadążyć za zmianami miejsc i bohaterów. Jednak absolutnie wielbię te sceny, gdzie występują archaniołowie, no i Daimon Frey (znaczy się Abbadon).
Książka jest zaprzeczeniem wyobrażenia aniołów i Nieba, a także ich kontaktów z Głębią (piekłem). Aniołowie wydają się być ludzie, tylko dodatkowo mają skrzydła i różną magię. Wyobrażeń trzymają się chyba tylko aniołowie stróżowie. No i to co najbardziej powala - sposób wypowiadania się bohaterów, ich docinki i cięte riposty (tyczy się głównie archaniołów, bo ich jest najwięcej w powieści). Nie przebierają w słowach. Pomysłowość autorki, miałam wrażenie, że nie ma granic.
Zdecydowanie polecam, oj zdecydowanie, jak chyba żadną inną książkę tutaj. Wiem, że jest drugi tom, na pewno go gdzieś dorwę.
***
Małe 2 cytaty, dość bogato ilustrujące wypowiedzi bohaterów.
- Zamknijcie się! - ryknął Gabriel. - Z kim ja się muszę zadawać! Banda kretynów! No dalej, powybijajcie sobie zęby, zanim ja to zrobię. Na co czekasz, Razjel? Daj mu w pysk! Zasuwaj, Misiu! Zapraw mu kopa! Dalej, chłopcy! Ukręćcie sobie łby! I tak nie ma z nich pożytku!
*
Załatw bestie! - darł się w oko dnia [taki komunikator] Michael. - Niech ktoś uderzy w bestie! Mnożą się! Dżinny Sophii nie przybyły. Potrzebuję posiłków!
- Nie mam! - zachrzęścił klejnot głosem Gabriela.
- Puść trony!
- Utknęły.
- Chalkedry?
- Walczą ze smokami!
- Kurwa!
- Kurew też nie mam! - wrzasnął wściekle Gabriel[...].
[Kocham ten cytat :)]
Muszę to przeczytać :)
OdpowiedzUsuń