niedziela, 15 kwietnia 2012

[103] "Siedem promieni" Jessica Bendinger

Autorka: Jessica Bendinger
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2010
Stron: 323

"Dziewczyna obdarzona tajemniczym darem. Tajemniczym i... śmiertelnie niebezpiecznym dla miłości."

"Co zrobisz,
jeśli zaczniesz
widzieć rzeczy,
których nikt inny nie widzi;
dostawać tajemnicze listy;
czytać w ludzkich myślach?
Co zrobisz, jeśli twój pocałunek ma siłę
elektrycznego wstrząsu i może zabić was oboje?
Co zrobisz, jeśli jesteś kimś więcej, niż ci się wydaje..."

"Życie 17-letniej Beth zmienia się z dnia na dzień - wraz z pierwszą dziwną wizją. To początek odkrywania niezwykłej prawdy o sobie samej i sowim przeznaczeniu, dla którego powinna wyrzec się miłości..."


Opis z okładki

***

Okładka piękna. Opis taki obiecujący. Spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego, mrocznego o niebezpiecznej miłości, o tajemnicach...

Piękna, zachęcająca reklama to w zasadzie prawie cały sukces, bo gdy książka zakupiona to pieniądze już poszły w świat. Dobrze, że ja kupiłam to za pół ceny, po jakiejś obniżce.

Opis obiecał wiele, ja dostałam połowę tego. Irytował mnie Richie, wnerwiała głupota bohaterki, która idzie do okulisty zamiast próbować rozgryźć tajemnicę. Wiele jest takich książek, ale czasem jakaś nie przypada mi do gustu mimo takiego samego schematu. Jeśli będzie kontynuacja to sięgnę po nią, a co, ale tylko jeśli będzie gdzieś w necie bo na moją bibliotekę nie ma co liczyć, a na pewno nie kupię. Znalazłam jakieś plusy, bo inaczej bym tego nawet nie skończyła, jak to było z "Cieniem wiatru". To że byłam chora i znudzona też działało na korzyść książki.

Podobał mi się pomysł. Karty, które dostała Beth ciekawiły mnie całą książkę, choć nie rozumiem dlaczego każda z dziewczyn miała taką a nie inną. Ktoś mógłby mnie łaskawie oświecić, ale widać czasu nie miał. Interesujące były wstawki z pozoru niezwiązanymi ze sobą postaciami. Te rozdziały zaczynały się wizerunkiem karty, a kończyły ciekawymi tekstami. Osoby były różnorodne, choć łączyło je jedno. A co nie powiem :) Zakończenia nie przewidziałam, ale porażające nie było. Ale to co się dowiedział Richie na temat Beth to zdenerwowało mnie najbardziej. Tego typu 'przeznaczenie' uważam za karę a nie wielką misję do spełnienia.

Polubiłam bardzo Nesso. Chyba moja ulubiona bohaterka całej książki, nawet jeśli niemalże tylko epizodyczna.

Chyba mam zły dzień, bo widzę, że tyram książkę na całej linii. Jak tak myślę, to znajduję więcej złego niż dobrego, ale sama nie wiem czemu. Tak czy siak nie za bardzo ją polecam. Lepiej przeczytajcie sobie "Siewcę wiatru" :)

1 komentarz:

  1. Nie czytałam "Siedmiu promieni", ale wydaję mi się, że jest to coś na kształt "Dotyku Julii" - pomijając fakt, że ta druga wyszła dwa lata później.
    Okładka Siedmiu promieni, jest interesująca, ale niemal wszystkie opinie krytykują samą powieść, więc narazie nie..

    zapraszam na swojego bloga - dopiero zaczynam ^^
    wpapierowymswiecie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."