Autor: Anne Bishop
Cykl: Czarne Kamienie, tom 3
Wydawca: INITIUM
Data wydania: 7 października 2009
Liczba stron: 416
"Po złożeniu ofiary Ciemności Jaenelle Angelline panuje jako Królowa Ebon Askavi, strażniczka Królestwa Cieni. Aby ochronić swój lud i ziemię przed skażonymi Krwawymi, musi stoczyć bitwę, wyzwolić straszliwą moc Czarownicy i na zawsze zniszczyć wszystkich swoich wrogów.
Jednak do walki nie może stanąć sama. Do królestwa przybywa oswobodzony z szaleństwa Daemon, przeznaczony jej Małżonek. Jego bezgraniczna miłość cementuje Ciemny Dwór i umacnia rządy Jaenelle, jednak nawet ich wspólna siła może być niewystarczająca, by powstrzymać nadciągające zło.
Tylko największa ofiara ze strony Jaenelle może ocalić tych, których kocha – i królestwo, które przysięgła strzec."
***
Nie wiem jakie są oryginalne okładki, ale te są po prostu śliczne. Gdy widzę tak piękne jak te, od razu sięgam by zobaczyć co to za książka. I w ich przypadku zawartość książki jest równie świetna jak oprawa graficzna.
W tym tomie dzieje się wiele ciekawych i bardzo ważnych rzeczy.
Na sam początek - powrót Deamona z Wykrzywionego Królestwa. Jego relacje z Jeanelle. Tych dwoje się kocha i boi się siebie jednocześnie. Czasem ich relacje są naprawdę zabawne :)
Bardzo polubiłam Krewniaków. Zwierzęta o darze mowy i magii są jednym z najciekawszych pomysłów p. Bishop. Ich oddanie Jeanelle (zresztą, nie tylko ich) jest ogromne i zrobią wszystko by ich Królowa przeżyła. Co nie będzie takie proste, gdy Jeanelle idzie swoją drogą. Ale jej przyjaciele też mają swoje plany, gdy ona ma swoje ;)
Relacje Lucivara i Deamona są charakterystyczne od pierwszego tomu. Jednak jak uzgodniłyśmy z przyjaciółką - mój Lucivar, jej Deamon. Uwielbiam Demona, ale do Eyrieńczyka mam jakąś słabość :)
Był jednak pewien moment, gdy niemalże znienawidziłam Deamona. Wściekłam się jak nie wiem i oczom nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Jakiś okrutny żart, myślałam. P. Bishop lubi najwyraźniej trzymać w niewiedzy i niepewności. Dobrze manipuluje czytelnikiem. Sytuacje grozy mieszają się z naprawdę komicznymi i sama nie wiem, które przeważają. Od tych książek nie idzie się oderwać. Gdy już człowiek się dobrze zaznajomi ze zwyczajami Krwawych to trzeci tom idzie błyskawicznie. To jest jedna z tych serii, które mogę czytać wciąż i wciąż, które mnie niesamowicie wciągają i które serdecznie polecam.
Na koniec dodam, że żyje tą nadzieją, iż dostanę "Serce Kealeer" na urodziny :)
Cykl: Czarne Kamienie, tom 3
Wydawca: INITIUM
Data wydania: 7 października 2009
Liczba stron: 416
"Po złożeniu ofiary Ciemności Jaenelle Angelline panuje jako Królowa Ebon Askavi, strażniczka Królestwa Cieni. Aby ochronić swój lud i ziemię przed skażonymi Krwawymi, musi stoczyć bitwę, wyzwolić straszliwą moc Czarownicy i na zawsze zniszczyć wszystkich swoich wrogów.
Jednak do walki nie może stanąć sama. Do królestwa przybywa oswobodzony z szaleństwa Daemon, przeznaczony jej Małżonek. Jego bezgraniczna miłość cementuje Ciemny Dwór i umacnia rządy Jaenelle, jednak nawet ich wspólna siła może być niewystarczająca, by powstrzymać nadciągające zło.
Tylko największa ofiara ze strony Jaenelle może ocalić tych, których kocha – i królestwo, które przysięgła strzec."
***
Nie wiem jakie są oryginalne okładki, ale te są po prostu śliczne. Gdy widzę tak piękne jak te, od razu sięgam by zobaczyć co to za książka. I w ich przypadku zawartość książki jest równie świetna jak oprawa graficzna.
W tym tomie dzieje się wiele ciekawych i bardzo ważnych rzeczy.
Na sam początek - powrót Deamona z Wykrzywionego Królestwa. Jego relacje z Jeanelle. Tych dwoje się kocha i boi się siebie jednocześnie. Czasem ich relacje są naprawdę zabawne :)
Bardzo polubiłam Krewniaków. Zwierzęta o darze mowy i magii są jednym z najciekawszych pomysłów p. Bishop. Ich oddanie Jeanelle (zresztą, nie tylko ich) jest ogromne i zrobią wszystko by ich Królowa przeżyła. Co nie będzie takie proste, gdy Jeanelle idzie swoją drogą. Ale jej przyjaciele też mają swoje plany, gdy ona ma swoje ;)
Relacje Lucivara i Deamona są charakterystyczne od pierwszego tomu. Jednak jak uzgodniłyśmy z przyjaciółką - mój Lucivar, jej Deamon. Uwielbiam Demona, ale do Eyrieńczyka mam jakąś słabość :)
Był jednak pewien moment, gdy niemalże znienawidziłam Deamona. Wściekłam się jak nie wiem i oczom nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Jakiś okrutny żart, myślałam. P. Bishop lubi najwyraźniej trzymać w niewiedzy i niepewności. Dobrze manipuluje czytelnikiem. Sytuacje grozy mieszają się z naprawdę komicznymi i sama nie wiem, które przeważają. Od tych książek nie idzie się oderwać. Gdy już człowiek się dobrze zaznajomi ze zwyczajami Krwawych to trzeci tom idzie błyskawicznie. To jest jedna z tych serii, które mogę czytać wciąż i wciąż, które mnie niesamowicie wciągają i które serdecznie polecam.
Na koniec dodam, że żyje tą nadzieją, iż dostanę "Serce Kealeer" na urodziny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."