niedziela, 15 kwietnia 2012

[120] "Ruda Sfora" Maja Lidia Kossakowska

Autorka: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Stron: 486

"Ruda Sfora spopiela świat i zaświaty, gdy
triumfuje wiara przekonanych, że nie wierzą w nic.

Poprzedza ją żelazisto-mdły odór ran i śmierci. Naznaczona rdzą zakrzepłej krwi, potężna butą i nienawiścią, niszczy wszystko. Niczym ludzkość opętana bratobójczymi walkami w imię kolejnego czegośtam...

Nad kosmosem Jakutów - na kształt mrocznego oparu - zawisło widmo z góry przegranej wojny. Straceńczej misji podjąć się muszą: młody szaman na kulawym, gadającym koniku, pieśniarz-wojownik z zadrą w sercu, harda półbogini i kościej-tupilak, który miał być bardzo zły... ale nie umiał."



***

Może pamiętacie, może nie, ale pierwszą recenzowana tutaj książkę tej autorki był "Siewca Wiatru". Jednak to właśnie "Rudą Sforę" przeczytałam jaka pierwszą i od czasu do czasu pożyczam ją od koleżanki, by przeczytać ją ponownie.

Na początku akcja rozgrywa się W Rosji, wśród jakuckich wierzeń. Mamy więc szamanów, mamy bogów, różne duchy opiekuńcze oraz... Górny Świat (krainę bogów) i Dolny Świat (krainę demonów). Dla nieobeznanych z Jakutami i ich wierzeniami (np. mnie) na końcu książki jest słowniczek wszelkich dziwnych terminów. Później akcja rozgrywa się w wymienionych wyżej światach.

Głównym bohaterem jest Ergis, młody szaman, który szuka sposobu na zniszczenie zła jakie rozszerza się po świecie - Rudej Sfory. Wraz ze swoim koniem Bębenkiem, przyjacielem Ellejem, wojowniczką Tujarymą i tupilakiem Iwaszką wędruje przez wiele różnych krain, by odkryć przyczynę, dla której pojawiło się zło.

Podróż naznaczona jest wieloma przygodami, chłopiec spotyka wiele różnych potworów, odwiedza miejsca, w których nie chciałby się znaleźć w najgorszych snach. Odkrywa, że zło rozszerza się ogromną prędkością. Nie brak tu jednak humoru! Tak jak w "Siewcy Wiatru", gdzie zabawny dialog nagle pojawiał się w środku bitwy (pamiętacie podane cytaty? :)), tak i tu potrafi pojawić się humor w najgorszej sytuacji.

Muszę jednak przyznać, że im dalej tym poważniej. Pod koniec od książki nie idzie się oderwać, a czytelnika zżera ciekawość "Co dalej?, jak to się skończy, dobrze, źle, mieszanie?".

Trzeba też czytać uważnie. Co chwilę pojawiają się nowe imiona bogów, opisy wierzeń. Także opisy są dość długie, autorka stosuje dużo porównań. Czasami, niestety, tylko prześlizgiwałam wzrokiem po nich, by przejść już do innego opisu czy dialogu. Przynudzało to troszkę, a w żaden sposób nic nie straciłam z braku ich przeczytania.

Na koniec zachęcam do zapoznania się z twórczością tej autorki, sama gdy znajdę, będę czytać kolejne jej powieści.

***

Nie rozumiesz mnie, synu Erechteja. Nadejdzie jednak moment, kiedy od ciebie będzie zależeć bardzo wiele. Gdy dadzą ci wybór, proszę, poproś o pamięć. Mały skrawek pamięci. Ja, Bezmiar, Pan Cierpienia, Władca Kruków, błagam się o to, dziecko Środkowych Krain. Ocal pamięć, Ergisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."