niedziela, 15 kwietnia 2012

[121] "Udręka" Lauren Kate

Autor: Lauren Kate
Wydawnictwo: MAG
Seria: Upadli, tom 2
Stron: 470



***

Jest to drugi tom z serii "Upadli". Daniel zostawia Luce w szkole Shoreline, gdzie uczą się dzieci aniołów i ludzi - Nefilim. Tam jest bezpieczna, gdyż granic szkoły strzeże magia. Luce jednak nie znosi zamknięcia. I zakazów, nawet, a może zwłaszcza od Daniela. Na własną rękę szuka odpowiedzi, eksperymentuje z Głosicielami, którzy mogą ukazać jej przeszłe wcielenia. I jak zwykle pakuje się w kłopoty, mając wielu wrogów tam, gdzie się nawet nie spodziewa.

Autorka co jakiś czas napomyka też o różnych sprawach związanych z Niebem, coraz bardziej wprowadzając nas w anielski i demoniczny świat. Wprowadziła też ciekawe postacie - dzieci Nefilim. Kilkoro z nich zostaje przyjaciółmi Luce. Wśród nich jest Miles i jest to postać, która zaskoczyła mnie najbardziej. Ostatnio w filmach i książkach popularna jest postać chłopaka, który jest przyjacielem głównej bohaterki, ale wątku miłosnego brak z prostej przyczyny - gdyż chłopak jest gejem. Spodziewałam się, że tak samo jest tutaj, ale autorka miała inne plany. I szkoda, gdyż polubiłam Miles'a, świetny, uczynny chłopak. To on uratował Luce w kluczowym momencie książki. Ale gdzie on konkurować może z Danielem...

Właśnie, Daniel. Pani Kate chyba naszkicowała sobie plan każdego spotkania Luce i jej anioła - nieoczekiwana wizyta Daniela, całowanie się, kłótnia, odejście w gniewie, później powrót i akcja zaczyna się od początku. Luce chciała odpowiedzi a Daniel nie chciał zdradzić ani słowa.Ciągle wymawiał się tym, że to groźnie, że nie wszystko może jej opowiedzieć. To zaczynało denerwować. To denerwuje.

Zakończenie książki wiele obiecuje, bardzo wiele i mam nadzieję, że autorka stanie na wysokości zadania jeśli chodzi o trzecią część. A tak na koniec dodam, że "Udręka" ma prześliczną okładkę, przyciąga moją uwagę za każdym razem, gdy na nią spojrzę. Okładka "Pasji", czyli tomu trzeciego zapowiada się równie dobrze... i groźnie (klik).

***

Zmieniłam troszkę układ notki i styl pisania (a przynajmniej się starałam). Może tak być? Troszkę mi Misha pojechała, ale po kilku dniach uznałam, że trochę racji ma. Choć nie znaczy to, że bardzo się zmieni, bo i tak Meyer z Kossakowską trafiłyby na jedną półkę (bez obrazy dla Kossakowskiej) :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."