Autor: Harosław Jaszek
Wydawnictwo: IMG Partner
Data wydania: 13 grudzień 2010
Stron: 145
Opis książki "Jak niczego nie rozpętałem" obiecywał bardzo ciekawą i humorystyczną książkę. Sam tytuł kojarzył mi się ze słynnym filmem "Jak rozpętałem II wojnę światową", który bardzo lubię. Po lekturze mam jednak mieszane uczucia.
"Jak niczego nie rozpętałem" jest w formie wspomnień żołnierza z przymusowego poboru. W zasadzie bohater jest bezimienny, inni zwracają się do niego stopniem wojskowym, który aktualnie ma. Zaś sama akcja rozgrywa się niedaleko Damaszku, głównie Camp Faour.
Bohater ironicznie relacjonuje wszystkie zdarzenia. Jego komentarze i opinie, a także niewiedza bawią, lecz po pewnym czasie zaczynają nużyć. Pewne fragmenty, jak podejrzewam, będą zrozumiałe tylko dla obeznanych z wojskiem. Ja, nastolatka, fanka fantasy, styczności z wojskiem nie mam żadnej, nawet, a może zwłaszcza w sferze zainteresowań.
Książka jest tak krótka, że powinna zająć mi jeden wieczór. Niestety, ale męczyłam ją pięć wieczorów. Książkę polecam bardziej tym co lubią wojsko i humor, z naciskiem na wojsko.
***
Książkę otrzymałam do zrecenzowania od serwisu LubimyCzytać.pl
***
Wybaczcie, że to nie "Tunele". Ostatni raz czytałam je w gimnazjum i teraz znalazłam trzy tomy w bibliotece miejskiej. Wypożyczyłam więc, by sobie je przypomnieć (zwłaszcza, że był też trzeci tom, którego jeszcze nie czytałam) i zrecenzować po kolei. Niestety, nie wyrobiłam się jednak z czytaniem i jestem w połowie książki. Obiecuję, że w następnej recenzji już będę "Tunele". Pozdrawiam Was serdecznie.
Wydawnictwo: IMG Partner
Data wydania: 13 grudzień 2010
Stron: 145
Opis książki "Jak niczego nie rozpętałem" obiecywał bardzo ciekawą i humorystyczną książkę. Sam tytuł kojarzył mi się ze słynnym filmem "Jak rozpętałem II wojnę światową", który bardzo lubię. Po lekturze mam jednak mieszane uczucia.
"Jak niczego nie rozpętałem" jest w formie wspomnień żołnierza z przymusowego poboru. W zasadzie bohater jest bezimienny, inni zwracają się do niego stopniem wojskowym, który aktualnie ma. Zaś sama akcja rozgrywa się niedaleko Damaszku, głównie Camp Faour.
Bohater ironicznie relacjonuje wszystkie zdarzenia. Jego komentarze i opinie, a także niewiedza bawią, lecz po pewnym czasie zaczynają nużyć. Pewne fragmenty, jak podejrzewam, będą zrozumiałe tylko dla obeznanych z wojskiem. Ja, nastolatka, fanka fantasy, styczności z wojskiem nie mam żadnej, nawet, a może zwłaszcza w sferze zainteresowań.
Książka jest tak krótka, że powinna zająć mi jeden wieczór. Niestety, ale męczyłam ją pięć wieczorów. Książkę polecam bardziej tym co lubią wojsko i humor, z naciskiem na wojsko.
***
Książkę otrzymałam do zrecenzowania od serwisu LubimyCzytać.pl
***
Wybaczcie, że to nie "Tunele". Ostatni raz czytałam je w gimnazjum i teraz znalazłam trzy tomy w bibliotece miejskiej. Wypożyczyłam więc, by sobie je przypomnieć (zwłaszcza, że był też trzeci tom, którego jeszcze nie czytałam) i zrecenzować po kolei. Niestety, nie wyrobiłam się jednak z czytaniem i jestem w połowie książki. Obiecuję, że w następnej recenzji już będę "Tunele". Pozdrawiam Was serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."