niedziela, 15 kwietnia 2012

[134] "Crescendo" Becca Fitzpatrick

Autorka: Becca Fitzpatrick
Seria: Szeptem, tom 2
Wydawnictwo: Otwarte
Stron 395



Tom pierwszy, choć czasem mnie irytował, podobał mi się na tyle, że i drugi tom musiałam sobie kupić. Jednak i ten zawierał w sobie fragmenty, które wyjątkowo mnie irytowały i to chyba wina pomysłów autorki, które najwyraźniej nie do końca mi odpowiadają.

Zaczynając od początku - Nora, szczęśliwa z Patchem, swoim Aniołem Stróżem coraz bardziej się do niego przywiązuje. W dniu, w którym otwarcie mówi mu, że go kocha ten staje się spięty i odchodzi. Następnego dnia dziewczyna dowiaduje się, że pojechał do Marcie, jej odwiecznego wroga. Chłopak wyjaśnia Norze, że są zbyt blisko ze sobą, a archaniołowie ciągle go obserwują, czekając na jakiś błąd. Dziewczyna w złości, lecz też z chęci chronienia go i potrzeby prawdziwej miłości - zrywa z nim. Do miasta przybywa jej dawny kolega, Scott, i dziewczyna zaczyna z nim flirtować, na złość Patchowi. Wkrótce znów znajduje się w niebezpieczeństwa, gdy próbuje rozwikłać zagadkę śmierci ojca, w którą może być zamieszany Patch...

Pamiętam, że gdy czytałam recenzje innych, dotyczące książek "Upadli" i "Udręka", to dziewczyny pisały o tym, że strasznie irytowała ich główna bohaterka. Ja w żadnym tomie tak nie miałam. Mnie irytuje bohaterka serii Szeptem. Nie wiem czym to uwarunkowane, ale jej rozterki, to rzucenie Patcha i zadawanie się z Nefiliem podczas, gdy poprzednie omal nie skończyło się jej śmiercią - dla mnie to wszystko jest denerwujące bo aż sama się prosi o kłopoty. Dla mnie tej książki w dużej mierze broni Patch i humor Vee.

Nie podoba mi się też zakończenie książki - tak mógłby się zakończyć rozdział. Ale zagwarantowali sobie, że na pewno kupię kolejny tom - zresztą jak zaczynam kupować serię to ją dokańczam, no chyba że zeszłaby naprawdę na psy.

Dobra, żeby nikt nie powiedział, że książka do kitu - warto ją przeczytać, historia ciekawa. Wątek śmierci ojca Nory - której część poznajemy już w prologu - trzyma w napięciu, a w kwestii mordercy dość długo mamy wątpliwości. Rozwiązanie całej zagadki jest zaskakujące. Jednak szkoda, że każdy nowy istotny bohater wprowadzony przez autorkę musi być jakimś mordercą/kłamcą/zdrajcą, etc. Przydałaby się jakaś pozytywna postać.

Aha, i muszę wspomnieć o okładce - jest wprost prześliczna.

Nie zniechęcajcie się moją recenzją, bo nie o to mi chodziło :) I tak warto sięgnąć sobie po tę książkę, może wy polubicie główną bohaterkę?

***

Dlaczego wszyscy uważają, że potrzebuję nowego chłopaka? Wcale nie potrzebowałam. Miałam dość facetów na całe życie. Jedyne, co po nich zostaje, to złamane serce.

***

Wiem, spóźniona i niestety - kolejna też za tydzień. Wyjeżdżam do kuzynki i nie sądzę, abym tam dodała recenzję. Chociaż jest to możliwe, to i tak nie będę mogła was poinformować (dużo jest tych blogów i trochę to zajmuje), więc byłoby to bez sensu. Więc - nowa recenzja za jakieś 8-9 dni.

1 komentarz:

  1. Ta część najmniej mi się podobała z wszystkich, chociaż i tak nie jest to zła książka.

    OdpowiedzUsuń

"Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje..."